Rozdział 1

2K 48 147
                                    


Zegar na telefonie zmienił cyfry i pokazał 17.00, więc zaraz powinienem zostać zawołany na kolację. Siedziałem przy biurku i w ręce miałem podręcznik do biologii.

Zakuwałem, bo nie chcę, żeby Will znów był zawiedziony. Udało się. Umiałem na jutrzejszy sprawdzian. Odłożyłem książkę na półkę.

Skuliłem się w fotelu i rozmyślałem. Po kilkunastu minutach wstałem i postanowiłem iść do kuchni po szklankę wody.

Delikatnie otworzyłem drzwi i przekroczyłem próg pokoju. Znalazłem się na korytarzu i powoli ruszyłem w stronę schodów, gdy nagle telefon wypadł mi z rąk i spadł na sam dół...

(Autorka/sytuacja z dziś dosłownie xd telefon żyje nawet się nie potłukł)

Zbiegłem na dół i podniosłem urządzenie. Pęknięte na pół... Gdy wkroczyłem do kuchni reszta rodzeństwa już siedziała przy stole.

Schowałem komórkę do kieszeni starych dresów i z dzbanka do kubka nalałem mineralnej wody. Zapełniłem naczynie do połowy, gdy usłyszałem pytanie:
-Co to był za huk, Tony? - zwrócił mi uwagę Will.

Odstawiłem duży dzban i odpowiedziałem:
-Telefon mi spadł...
-Potłukł się? - spytał Vince.

Wyjąłem z kieszeni połamane urządzenie i położyłem na stół:
-Następnym razem, Tony, bardziej uważaj. - pouczył Will.

Schowałem spowrotem komórkę do kieszeni, wiedząc, że będę musiał sobie kupić nową za własne pieniądze. Za głupoty trzeba płacić. Wpajano nam to od dziecka.

Wypiłem zawartość kubka i usiadłem do stołu z innymi. Na kolację zaserwowano Spaghetti. Zawsze je ubóstwiałem, a dziś rozgrzebywałem danie widelcem.

Patrzyłem na makaron z niechęcią i obrzydzeniem. Co się ze mną działo? Na widelec nabrałem trochę dania i włożyłem do ust. Przeżuwałem powoli i połknąłem z trudnością.

-Dlaczego nie jesz? -zwrócił mi uwagę Vince.
-Nie jestem głodny...
-Od obiadu i śniadania, którego także mało zjadłeś, minęło już sporo czasu. Nie smakuje ci?
-Jest pyszne. - opowiedziałem, aby nie zranić uczuć Eugenie. - Ale jakoś dzisiaj nie mam ochoty na jedzenie.

Vincent posłał mi pełne dezaprobaty spojrzenie i powiedział:
-Jutro masz zjeść wszystkie posiłki, bez zająknięcia się. Zrozumiałeś moje słowa czy mam powtórzyć?
-Rozumiem, nie musisz się powtarzać.

Odstawiłem praktycznie pełny talerz przy zlewie i znów napiłem się jeszcze trochę wody. Odstawiając naczynie pomyślałem o tym, że mógłbym coś zapisać.

Pobiegłem na górę i zamknąłem się w pokoju. Usiadłem w fotelu przy biurku i włączyłem komputer. Wszedłem do aplikacji wordwall i powiększyłem czcionkę.

I tak zaczęło się pisanie:

     
                         
Dla wszystkich, którzy kiedyś stracili wiarę w siebie i w swoje możliwości. Wierzę, że ją odzyskacie.

                          Prolog

Właśnie zaklejałam ogromne pudła brązową taśmą. Policzyłam kartony. 24... W tych dwudziestu czterech pudłach musiałam zmieścić całe moje życie. Jutro wyjazd. Miałam nadzieję, że uda mi się jeszcze dziś urwać na małą imprezę pożegnalną z przyjaciółmi do baru "Marzenie".
Przebrałam się, więc szybko w czarne, szerokie jeansy i krótki czarny top z fioletowym motylem na sercu. Co on oznaczał? Moja babcia zawsze twierdziła, że fioletowy motyl oznacza zmiany dobre i złe i tylko do mnie należy decyzja, które ze zmian wygrają walkę o moje uznanie. Nie do końca wiedziałam o co chodzi. Może kiedyś zrozumiem. Włożyłam białe Nike złapałam za torebkę z pieniędzmi i telefonem i delikatnie pomalowana u progu domu rzuciłam tylko:
-Wrócę późno!

Nim ktokolwiek zdążył zaprotestować ja już zamknęłam za sobą drzwi. Na podjeździe stał mój motor. Wsiadłam na czarno-zieloną maszynę i odpaliłam ją. Wyjechałam z podjazdu i ruszyłam szybko do baru, w którym już wszyscy czekali na mnie. Zaparkowałam na zawsze bezpłatnym - dla mnie - parkingu.

Weszłam do środka i ujrzałam Madison, Melę, Victorię, Davida, Jacka i mojego brata Jonathana. Mówimy na niego Jonh, gdyż ten skrót jest łatwiejszy do wymówienia. Przy barku zauważyłam Liama miło gawędzącego z barmanem. Byłam tak w niego zapatrzona, że dopiero krzyk mojego brata potrafił przywołać mnie do porządku.
-Rose, halo, wszystko w porządku?!
-W jak najlepszym. Chodźmy tańczyć, ale najpierw stawiam drinki.
-Jasne.

Zapisałem i postanowiłem jutro dokończyć prolog. Wyłączyłem komputer i przetarłem dłońmi oczy. Jutro szkoła, a gdy spojrzałem na zegar była pierwsza w nocy.

Wziąłem szybko prysznic i po chwili już leżałem w łóżku. Nie mogłem zasnąć, bo w głowę kłębiło mi się milon myśli...

---------------------------------------------------------

Hejaaa! Wlatuje pierwszy rozdział historii o Tonym. Wybaczcie, że tak długo czekaliście, ale kompletnie nie miałam czasu ani weny. Drugi rozdział wleci pewnie z początkiem września, ale to się zobaczy. Napiszcie koniecznie czy chcecie, żeby Tony był gejem czy nie. Pozdrowionka! Miłego dnia/nocy!💸❤️‍🔥

(655 słów ♥️)

Tony Monet. Droga do ucieczki (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz