Rozdział 2

1.4K 39 151
                                    


Promienie słońca dostały się do mojego pokoju przez otwarte okno balkonowe. Nieprzespana noc dawała się we znaki, bo ledwie co potrafiłem otworzyć oczy.

Jakimś cudem zwlekłem się z łóżka. Przetarłem oczy i otworzyłem szafę. Wybrałem jak zwykle czarną bluzę i luźne czarne dresy po domu. Przebrałem się i spojrzałem w lustro.

Przeczesałem dłonią roztargnione włosy i wszedłem do łazienki. Wykonałem poranną rutynę i wziąłem dzisiaj wyjątkowo prysznic.

Odświeżony zszedłem na dół do kuchni i podszedłem do ekspresu. Wybrałem czarną, mocną kawę bez cukru.

Po chwili do kuchni wszedł Vincent i Will już ubrany w strój do treningu. Może i ja zacznę jakąś dyscyplinę sportową? Tylko tak, żeby nie natknąć się na Dylana.

Wypiłem zawartość kubka do połowy i odłożyłem naczynie na kuchenny blat.
-Witaj, Tony. -rzucił, jakby od niechcenia, mój najstarszy brat.

-Cześć, Tony. - powiedział, jak zwykle promiennie Will.
-Siema. -mruknąłem.

Zajrzałem do lodówki, ale poczułem intensywny zapach ryby, którego nie nienawidziłem. Zatrzasnalem szybko drzwiczki i oparłem się o blat kuchenny.

-Coś się stało? - spytał Will.
-Wszystko w porządku. - wymruczałem. Tak bardzo żałowałem, że jeszcze nie kupiłem nowej komórki, bo chciałem teraz zająć czymś ręce, aby uniknąć wielu pytań.

Dzisiaj piątek mógłbym podjechać po szkole po jakiś nowy telefon. Najgorsze, że nie miałem kontaktu z Nathanem, moim najlepszym przyjacielem.

Nie tknąłem nawet śniadania i wbiegłem na górę przebrać się w szkolny mundurek. Dzisiaj postanowiłem podjechać do Nata i pojechać do szkoły z nim.

Uwielbiał jeździć ze mną moim motocyklem. Co prawda bez zapowiedzi, ale myślę, że już dawno wstał w końcu jest 6.00 rano.

Zawiązałem krawat od mundurka i zarzuciłem plecak na jedno ramię. Zbiegłem szybko po schodach zgarniając paczkę papierosów z kuchennego stołu i po chwili już znalazłem się na dworze, a moje włosy owiewał delikatny, letni wiatr.

Wsiadłem na mój czarny motocykl i odpaliłem silnik. Nie zakładałem kasku, ale wziąłem jeden dla mojego słoneczka. Nazywam go tak odkąd zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi.

Ruszyłem przez las i wjechałem na ulicę Street fashion po czym odnalazłem numer domu 69. Wjechałem na posesję, bo brama była otwarta i zaparkowałem na podjeździe.

Po chwili zza drzwi wyjrzał Nat.
-Cześć, słoneczko!- krzyknąłem w jego stronę.
-Cześć, Tonuś. -odpowiedział promiennie.

Podeszłem do niego i się przytuliliśmy.
-Dzisiaj pojedziesz ze mną do szkoły.
-A czemuż to?
-Bo ja tak powiedziałem.

Kiwnął głową i weszliśmy do domu. Pobiegliśmy na górę. Była już 7.00, a lekcje zaczynaliśmy o 9.00.

Nathan podszedł do szafy i wyjął z niej czarną z bluzę z kapturem i czarne dresy. Gdy zdjął z siebie bluzę, którą miał wcześniej na sobie zauważyłem pojedyncze blizny na jego ciele.

Podeszłem do niego i złapałem go za rękę. Syknął z bólu, a ja przesunąłem dłoń w miejscu gdzie nie było blizn.
-Dlaczego...
-Po ostatnich wydarzeniach jak cię... Jak cię pobili... Nie potrafiłem się pozbierać. Bałem się strasznie...
-Rozumiem, ale więcej tego nie rób słoneczko.
-Dobrze.

Przytuliłem go i pozwoliłem się przebrać. Sam wyjąłem z kieszeni mój zniszczony telefon i wyjąłem kartę. Nat popatrzył na mnie pytająco.
-Wypadł mi. Dzisiaj kupię sobie nowy. -wyjaśniłem na co on pokiwał głową.

Zabrał plecak z krzesła i zeszliśmy na dół. Dom był pusty, gdyż jego rodzice od rana byli w pracy. Salon zdobiły kremowe zasłony i sofy oraz fotele w kolorze kawa z mlekiem.

Puszysty dywan znajdował się pod szklanym stolikiem na kawę. Jego rodzice i on sam byli niewiele bogatsi od nas.

Nat właśnie robił sobie tosty i zapytał.
-Jesteś głodny? Jadłeś coś? Zjesz tosta?- pytał.
-Nie, dzięki, nie jadłem, ale głodny nie jestem.

Trochę się zaniepokoił, co widać było w jego czekoladowych tęczówkach. Zajadał się śniadaniem, gdy ja rysowałem coś w rysowniku.

Mój rysunek przedstawiał jego i mnie całujących się namiętnie. Tak, jestem gejem...


---------------------------------------------------------

Hejaa! Wlatuje drugi rozdział, co prawda jeszcze w sierpniu, bo akurat miałam wenę, ale nie wiem jeszcze kiedy wleci następny być może w piątek. Zapraszam, miłego czytania! Pozdrowionka! Miłego dnia/nocy!💸💋

(605 słów ♥️)

Tony Monet. Droga do ucieczki (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz