Rozdział 20

298 10 35
                                    


-Tony... Wiem, że może ci być ciężko, ale zrozum, że wszyscy się o ciebie martwimy i boimy. - Wyjaśnił Luke.
-Wiem... Przepraszam... - szepnąłem.

Lucas pokręcił głową.
-Nie przepraszaj, nie masz za co. To nie twoja wina przecież. Po prostu staraj się nam mówić kiedy coś się dzieje, w porządku?
-Tak, w porządku...

-Nie martw się - pocieszał mnie Chris. - Razem z tego wyjdziemy, nie jesteś w tym sam pamiętaj.

Luke puszczał w samochodzie swoją playlistę, a raczej naszą ulubioną. Moją i jego. Gdy nagle popłynęła z radia melodia utworu "Arcade" Duncana Laurence'a, nawet nie wiem kiedy, ale zacząłem cicho śpiewać:

-A broken heart is all that's left
I'm still fixing all the cracks
Lost a couple of pieces when
I carried it, carried it, carried it home...

Mój głos przepełniał ból, ale i zaufanie do przyjaciół... Przyłączyli się do mnie.
-I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please carry me, carry me, carry me home...

Samochód dudnił od naszych głosów. Dodatkowo Chris otworzył wszystkie szyby. Pewnie połowa przechodniów nas słyszała, ale raczej się tym nie przejmowaliśmy.

-I've spent all of the love I saved
We were always a losing game
Small town boy in a big arcade
I got addicted to a losing game
Oh
Oh
All I know, all I know
Loving you is a losing game...

Mogę z nimi tak wieczność...
-Do you love me, love me not?
Giving pieces from my heart
Tomorrow's coming and has gone
Still I carried, I carried, I carried on
Oh
Oh
All I know, all I know
Loving you is a losing game
Oh
Oh
All I know, all I know
Loving you is a losing game
I don't need your games, game over
Get me off this rollercoaster
Oh
Oh
All I know, all I know
Loving you is a losing game
Oh
Oh
All I know, all I know
Loving you is a losing game...

Gdy skończyliśmy śpiewać, akurat dojechaliśmy do nowego mieszkania chłopaków. Zobaczyłem, że było ogromne. W sumie będzie tam mieszkało sześciu mężczyzn. Nie dziwię się. A jeden z nich niedługo się żeni...

Wyszliśmy z auta i podeszliśmy do reszty. Chris pomachał im kluczami przed twarzami i otworzył drzwi do mieszkania.

Od środka wyglądało jeszcze lepiej niż na zewnątrz. Też było luksusowe i można powiedzieć... Ekskluzywne?

Wiem, że było też komfortowe i nie za bardzo przesadzone. W sumie dom, którym mieszkał właściciel też od środka nie był taki wystrojony ani obsrany diamentami.

Weszliśmy do środka i zobaczyliśmy zarąbisty salon z aneksem kuchennym. W czarnym kolorze! O BOŻE, ALEXANDER MIAŁ GUST!

-A właśnie Tony... Padła taka propozycja, że jak już skończyć 18 lat mógłbyś zamieszkać tutaj razem z nami... - powiedział Luke.
-Na serio?!
-Jasne! Ty, Shane... No i Nathan oczywiście. Wzięliśmy taki z wieloma pokojami... Także, myślę, że się jakoś zmieścimy. Co wy na to?

Byłem przeszczęśliwy. Bez wachania się zgodziłem.
-Tak, tak, tak!
-No to świetnie. W takim razie czekamy na zaproszenie na urodziny haha.
-Ty dostaniesz nawet kurwa z 50!
-No to fajnie, wystarczy jedno. Nie będę miał gdzie tego trzymać! Haha!

Rozejrzeliśmy się jeszcze po mieszkaniu. Chłopcy odstawili swoje bagaże w wybranych przez siebie pokojach. Byłem ogromnie zadowolony z ich szczęścia. Nawet Ja, Shane i Nathan wybraliśmy swoje lokum na przyszłość. Czekam tylko do ukochanego lutego...




---------------------------------------------------------

Hejkaa! Rozdział 20 wlatuje! Przepraszam, że taki krótki, ale chciałam go szybko zrobić, żeby zrobić te dwa pozostałe i 23 i 24 i 25. Dlatego taki krótki, mam nadzieję, że wybaczycie. Chciałabym do 1,2 w nocy zrobić resztę rozdziałów. Życzcie mi powodzenia! Pozdrowionka! Miłego dnia/nocy!💸💋

(550 słów ♥️)

Tony Monet. Droga do ucieczki (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz