Rozdział 18

1K 81 7
                                    

~ Pearl ~

Max zjechał na dół do pozostałej ochrony, a ja zostałam sama w gabinecie. Ten cholerny ból znowu wrócił. Myślałam, że nie będzie mnie to tak bardzo boleć, gdy w końcu komuś się wygadam, ale jednak się pomyliłam. Zabolało jeszcze mocniej, bo na nowo zaczęłam to przeżywać. Nic mnie tak nie dołuje, jak właśnie to, co wydarzyło się 9 lat temu. Nawet to, że Jacob mnie opuścił tak nie bolało.

Miałam nic nie czuć, a znowu czuję. To mnie dobija jeszcze bardziej. Nie chcę czuć! Muszę to zagłuszyć.

Podeszłam do szafki za biurkiem i wyciągnęłam z niej whisky. Zwykle tego nie piję. Zazwyczaj wybieram wino, ale dzisiaj potrzebuję się szybko upić żebyś przestać myśleć. Nalałam więc sobie do szklanki i pociągnęłam z niej duży łyk. Mocna ciecz rozlała się w moim gardle w dół przełyku przy okazji paląc mnie w niego.

- Mój malutki synek.

W oczy zaczęły piec mnie łzy. Żeby to wszystko zagłuszyć zaczęłam pić szybciej. Nie chcę do cholery czuć! Wyłącz to Pearl zanim oszalejesz!

Wypiłam chyba połowę butelki, gdy w gabinecie pojawili się Fabio i Max. Max... Sama nie wiem, dlaczego aż tak bardzo mu zaufałam i opowiedziałam o tym, co się wydarzyło w więzieniu. Przecież przysięgałam sobie, że nikt się o tym nie dowie. No i powiedziałam osobie, której w ogóle nie znam i nie mam bladego pojęcia, co teraz z tą informacją zrobi. Co jak nie dotrzyma danego słowa i powie o wszystkim Jacobowi?

Wiem, że to by była dla niego największą karą, bo wtedy pewnie nie wybaczyłby sobie do końca życia, że do tego wszystkiego doprowadził, ale nie chcę, żeby wiedział. Nie chcę współczucia od nikogo! Tym bardziej od niego.

- Pearl wystarczy już. - Max podszedł do mnie i zabrał mi butelkę.

- Gówno tam wiesz! Oddaj mi butelkę! - Krzyknęłam na niego i podniosłam się z miejsca, żeby mu ją odebrać.

- Uwierz mi, że to nie jest rozwiązanie na problemy.

- Jesteś tutaj zatrudniony w ochronie, a nie jako prywatny terapeuta!

- Pearl on ma rację. Powinnaś wracać do domu. Chodź odwiozę cię.

Nie no kurwa następny.

Mało myśląc wyciągnęłam broń i wycelowałam w Maxa.

- Oddaj mi butelkę.

- Śmiało, strzelaj. - Powiedział Max patrząc mi w oczy.

- Pearl uspokój się i daj się odwieźć do domu. To nie jest odpowiednie miejsce na takie picie. Na dole jest pełno ludzi. Lepiej, żeby nie widzieli właścicielki w takim stanie.

- Mam na to wyjebane. Mam wyjebane na wszystko!!!

Odbezpieczyłam broń i zaczęłam strzelać po meblach.

- Cholera Pearl uspokój się! - Max zaczął na mnie krzyczeć.

- Nie chcę! Zostawcie mnie samą, jeżeli też nie chcecie stracić życia!!! - Byłam tak pochłonięta rozwalaniem mebli, że nawet nie zauważyłam, jak Max zaszedł mnie od tyłu i wyrwał z mojej dłoni broń. Odrzucił ją na bok i chwycił moje dłonie z tyłu swoimi. - Puść mnie!!!

- Nie, za chwilę sama sobie zrobisz krzywdę.

- Zabierzmy ją do samochodu tylnym wyjściem. - Odezwał się do niego Fabio.

Obaj złapali mnie za ramiona i wytargali mnie z tego gabinetu. Zjechaliśmy windą bezpośrednio do holu, ale Fabio wpisując kod na panelu zblokował przednie drzwi w niej i otworzył te prowadzące na tyły kasyna. Byłam na nich wściekła, że przerwali mi, ale w domu mam zamiar dokończyć to użalanie się nad sobą. Chcę doprowadzić się dzisiaj do takiego stanu, że nic nie będę pamiętać. Nie chcę pamiętać, a przez Naczelnika wszystko wróciło do mnie.

Wybacz mi Pearl (American Mafia Story vol. 4) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz