Rozdział 34

1.1K 95 15
                                    

~ Jacob ~

Nie tak sobie wyobrażałem, że spędzę niedzielę z Pearl i Theo. Utknąłem z Mafią zamiast spędzić dzień z nimi. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek przyjdzie mi współpracować z Marshallem i całą resztą tej świty. Wiem, że może jęczę, ale naprawdę nie mam ochoty być tutaj w tym momencie. Chcę być tylko z Pearl i Theo, a nie z całą tą otoczką.

- Tracey długo ci to jeszcze zajmie? - Zapytałem się jej zniecierpliwiony. - Od 5ciu godzin próbujesz i nic.

- Jak będziesz mi stał nad głową i jęczał, jak stara baba to dłużej mi to zajmie. Myślisz, że to tak łatwo namierzyć kogoś takiego, jak Satō? To nie jest Dragon, który sobie tylko stworzył wokół siebie otoczkę wyimaginowanych przyjaciół. Satō naprawdę ma wpływy w różnych kręgach.

- Dowiedziałaś się chociaż czegoś?

- Dowiedziałam się, że jego wuj od strony ojca, to jakiś wpływowy polityk w Japonii.

Super kurwa mać. Stąd pewnie ma ten paszport dyplomatyczny. Dzięki temu też może bezkarnie tu przylatywać i robić sobie swoje nielegalne interesy po Cole'u Johnsonie.

- Stąd ma paszport dyplomatyczny. - Stwierdziłem na głos.

- Raczej dzięki ciotce, siostrze jego matki, która jest żoną Konsula Japonii w Stanach.

Zajebista kurwa mać rodzinka. Z takimi plecami nic dziwnego, że może działać jawnie i nikt nic mu nie zrobi. Łudzę się jednak, że ani wuj, ani ciotka nie wiedzą o jego wybrykach. Mam nadzieję, że to uczciwi ludzie.

Zastanawia mnie tylko dlaczego chciał mnie zabić skoro wie, że nie będziemy w stanie go zamknąć. Chyba, że faktycznie jego rodzina nic nie wie o jego interesach.

- Jacob idź może pobaw się z synem, bo jak tak stoisz nade mną to mnie rozpraszasz. Nie jestem w stanie się skupić.

Może faktycznie trochę za bardzo ją ponaglam, ale to wszystko przez to, że chcę jak najszybciej skończyć z nim i mieć pewność, że Pearl i Theo są bezpieczni. Poza tym czuję się tutaj jak intruz. Czuję jak mnie obserwują. Pewnie po to żebym przypadkiem czegoś nie odkrył.

- Zawołaj mnie, jak na cokolwiek wpadniesz. - Powiedziałem do Tracey podchodząc do drzwi.

- Zadzwonię po ciebie jeżeli na coś natrafię.

Wyszedłem z gabinetu i poszedłem do ogrodu. Wszyscy tam siedzieli. Theo wygłupiał się z Lily od McGregory'ego, Ruby bawiła się ze swoim synem, Gabby ze swoim, a pozostali dyskutowali nad tym jak zająć się Satō. Pearl jest zdenerwowana. Nie dziwię jej się, bo ja też. Gdy mnie zauważyli to od razu przestali swoją dyskusję. Dalej mi nie ufają. Nawet wiedząc, że dla Pearl i Theo jestem gotowy na wszystko.

- Nie musicie przerywać rozmowy, bo ja przyszedłem. Jeżeli chodzi o Satō to myślimy podobnie. - Zwróciłem się do nich siadając obok Pearl.

- Jake wszystko w porządku?

- Oczywiście kochanie w jak najlepszym. Tracey dowiedziała się, że mąż ciotki Satō jest Konsulem. Stąd też jego immunitet. Z kolei inny wuj to znany polityk w Japonii. Po prostu zajebiście jest.

- Black wyluzuj tutaj młodemu nic nie grozi. - Powiedział do mnie Marshall.

- Tutaj może nie, ale gdybyśmy chcieli wrócić do Vegas to już może.

Wybacz mi Pearl (American Mafia Story vol. 4) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz