Rozdział 39

1K 88 8
                                    

~ Pearl ~

Obudziłam się w jakimś obskurnym miejscu. Moje dłonie przypięte były grubymi kajdankami do czegoś, co było wbite w ścianę. Powoli moje wspomniana zaczęły do mnie wracać. Pokłóciłam się z Jacobem, gdy powiedziałam mu o tym, że zabiłam tego człowieka, co dźgnął go nożem. Wtedy się obraził i postanowił wyjechać. Byłam tak zdenerwowana, że potrzebowałam się przejechać. Nie chciałam, żeby Theo widział mnie taką rozsypaną. Boże moje dziecko przeżyje to wszystko. Już tyle się nacierpiał, a teraz czekają na niego kolejne zmartwienia.

- Muszę się stąd jakoś wydostać. Nie mogę się poddać i czekać na zbawienie, które pewnie za szybko nie przyjdzie. - Powiedziałam sama do siebie.

Spojrzałam się na kajdanki. Wyglądają na dość solidne więc będzie ciężko się z nich uwolnić. Do tego wszystkiego mają taką rozpiętość, że nie potrzebują mi ich zdjąć nawet do posiłku.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. W niewielkiej odległości ode mnie znajdowała się toaleta. Założę się, że łańcuch jest na tyle długi żebym i tam mogła bez problemu podejść. Jestem tutaj uwiązana, jak jakiś pies. Takeo pewnie boi się żebym w jakiś sposób nie uciekła. Nic mi nie da, jak zaatakuję kogoś z jego ludzi w ten sposób związana. Nawet jak uda mi się zabić strażnika to, jeżeli nie ma klucza do kajdanek to nie ucieknę.

Nagle drzwi zaczęły się otwierać więc zsunęłam się znowu na podłogę i zamknęłam oczy. Niech dupek jeszcze myśli, że śpię. Muszę dojść do siebie po tym środku usypiającym. Poczułam silny zapach męskich perfum, były w ciul duszące. Ktoś stanął nade mną. Pewnie Takeo.

- Pearl nie udawaj, że śpisz. - Powiedział i poczułam silne uderzenie w brzuch.

Skuliłam się i otworzyłam moje oczy. Boli to w chuj, ale nie dam mu satysfakcji i nie pokażę, że cierpię. Nie jestem żałosną kobietą, która od razu płakałaby i błagała o litość. Zniosę każdy cios z dumą i bez zająknięcia. Przyjdzie czas, że mi za nie zapłaci.

- Czego chcesz? - Wysyczałam przez zęby.

- Radzę ci być milszą, jeżeli chcesz dożyć świtu. - Kucnął przy mnie i szarpnął za moje włosy. - Zrozumiałaś Pearl? Nie masz stąd ucieczki, więc zachowuj się, jeżeli chcesz żyć jak najdłużej.

- Pierdol się. - Splunęłam mu w twarz. - Możesz mnie już teraz zabić, bo z całą pewnością nie będę miała dla takiego śmiecia jak ty litości, gdy już się uwolnię.

- Oj skarbie mam inne plany na pozostałą cześć nocy. - Zaśmiał mi się w twarz.

Naprawdę nie dam mu pierdolonej satysfakcji z tego, że wiem o czym mówi. Nie chcę tego, ale nie pozwolę się tym złamać. Już Cole zrobił to 10 lat temu. Złamał mnie i błagałam o litość. Tym razem nie będę błagać. Wytrwam to, bo tego się nauczyłam w więzieniu.

- Myślisz, że mnie przestraszysz? Jeżeli satysfakcjonuje cię wzięcie kobiety siłą to marny z ciebie mężczyzna. To dowodzi tylko temu, że naprawdę jesteś śmieciem. Takim samym jakim był twój brat. Zasłużył na śmierć i powiem ci, że z wielką satysfakcją pociągnęłam za spust. To samo zrobię z tobą.

Ponownie go oplułam. Wolną ręką złapał za moje gardło i zaczął je ściskać. Próbowałam wytrzymać... Wiem, że mnie jeszcze nie zabije. Robi to, żeby zobaczyć mój strach.

- Będziesz błagać o śmierć, gdy z tobą skończę Pearl.

- Przekonajmy się Takeo. - Powiedziałam, gdy w końcu mnie puścił.

Popchnął mnie tak, że uderzyłam głową o betonową posadzkę tego lochu. Na koniec oczywiście po raz kolejny mnie kopnął. Tym razem również nie dałam po sobie poznać, że mnie to zabolało.

Wybacz mi Pearl (American Mafia Story vol. 4) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz