Rozdział 25

1K 77 9
                                    

~ Jacob ~

Trochę mnie zaskoczyła tym, że zaprosiła mnie do siebie, żeby móc się mną zająć. Do tej pory naprawdę sądziłem, że gra. Dzisiaj jednak pokazała swoje prawdziwe uczucia. Cieszę się, że w końcu ta jej bezsensowna zemsta schodzi na dalszy plan.

Leżałem tak pogrążony w myślach aż ktoś nie wszedł do sypialni i nie wyrwał mnie z tego stanu. Spojrzałem się na drzwi. Stał w nich niepewnie Theo. Przyglądał mi się.

- Cześć Theo. - Powiedziałem uśmiechając się do niego.

- Cześć. Pearl powiedziała, że jesteś w jej sypialni więc przyszedłem się przywitać. - Zamknął drzwi i podszedł do łóżka. - Jesteś chory, że leżysz w łóżku, a nie siedzisz na dole z Pearl?

- No tak jakby kolego. - Jak to mu wytłumaczyć i go nie przestraszyć? - Miałem mały wypadek. Uderzyłem się z tyłu w głowę i lekarz kazał mi leżeć w łóżku.

- Ale nic ci nie będzie?

W jego głosie usłyszałem tak jakby strach. Przecież ile on mnie zna?

- Nie martw się nie umrę.

- To dobrze.

Uśmiechnął się i wdrapał się do mnie na łóżku. Przytulił się do mnie. Musiałem powstrzymać jęk z bólu, kiedy przycisnął się do mojej klatki piersiowej. Akurat trafił brodą w jedno z miejsc, w które trafiła rano kula.

- Słyszałem od Pearl, że chodzisz do szkoły. Jak ci idzie? Masz już nowych kolegów?

- Dzisiaj dostałem piątkę z matematyki. - Powiedział do mnie dumnie.

Kurwa sam jestem z niego dumny. Czuję się jakby to mój syn dostał tę piątkę, a nie obce dziecko, które widzę dopiero drugi raz w życiu.

- No a koledzy z klasy jacy są?

- Fajni, jeden nawet zaprosił mnie za dwa tygodnie na swoje urodziny. Nie wiem tylko, czy Pearl się zgodzi żebym poszedł. - Lekko się skrzywił.

- Dlaczego miałaby się nie zgodzić?

- Podsłuchałem, jak prosiła Maxa, żeby nie spuszczał mnie w szkole z oka, bo nie wie, czy przypadkiem ten człowiek, któremu uciekłem rok temu nie będzie chciał mnie teraz dopaść.

- Nikomu nie pozwolimy cię skrzywdzić Theo. Tutaj jesteś bezpieczny.

Kurwa mać mam ochotę osobiście zabić tego skurwysyna, który próbował go zabić rok temu. Osobiście zacznę go szukać i przyprowadzę do Pearl. Wspólnie wymierzymy mu karę za to, że niewinne dziecko przez rok błąkało się po niebezpiecznych ulicach Las Vegas.

- Boję się, że ten ktoś tu przyjdzie i zabije Pearl, Maxa, Helen, Fabio i innych. To zrobił w moim domu. Tata też zostawił ochronę i to nic nie pomogło.

Pewnie, gdy usłyszeli o śmierci swojego szefa to uciekli. Raczej, gdyby byli w domu to nic by się nie stało.

- Nikt nikogo nie skrzywdzi Theo. Nie dopuszczę do tego.

Przytuliłem go mocniej do siebie. Ciul, że mnie boli. Chcę, żeby on w tym momencie poczuł się bezpiecznie i uspokoił się choć trochę.

Kilkanaście minut później do pokoju weszła Pearl. Gdy zobaczyła nas obu to na jej twarzy pojawił się cudowny uśmiech. Jeszcze nigdy go nie widziałem. Chyba pierwszy raz tak czule się uśmiechała do mnie.

- A więc tutaj się schowałeś przede mną.

Podeszła do nas i usiadła na łóżku.

- Zagadaliśmy się z Theo o szkole. Prawda? - Zwróciłem się do niej.

Wybacz mi Pearl (American Mafia Story vol. 4) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz