~ Jacob ~
Sprawy z Pearl jeszcze na dobre się nie rozpoczęły, a już zaczynają komplikować moje do tej pory poukładane życie. Z jednej strony nie powinienem się w to angażować, bo wiem, że ona gra, a z drugiej pragnę jej kurewsko. Kiedy do mieszkania weszła Ruby to nie poczułem nic. Do tej pory myślałem, że w dalszym ciągu coś do niej czuję. Jednak cholernie się myliłem. W moim sercu zawsze było miejsce tylko dla jednej kobiety. Z całą pewnością nigdy nie była to Ruby.
Wsiadłem do samochodu i wziąłem do ręki telefon. Wybrałem numer i czekałem aż mój rozmówca odbierze. Nastąpiło to po kilku sygnałach.
- Halloooo
Po jego głosie już mogę wyczuć, że siedzi w barze i pije.
- Gdzie jesteś?
- W kasynie.
No to mi kurwa odpowiedział...
- Kurwa Max, w którym?
- A czy to ważne? Zaraz mnie stąd wykopią, bo nie mam już za co grać. Pożyczysz trochę kasy? Odkuję się i ci oddam.
Tak to ja się z nim nigdy nie dogadam... Zastanawiam się, czy dobrze robię próbując go wkręcić do ochrony Pearl. Przecież jest cieniem samego siebie. Kiedyś był poukładany, a teraz pije i gra w kasynie przegrywając wszystko...
- Podaj tą cholerną nazwę to przyjadę do ciebie.
- W tym największym twojej słodkiej Pearl. Swoją drogą mógłbyś jej powiedzieć, żeby zatrudniła milszych krupierów. Straszny cham trafił mnie się przy ruletce.
- Powiem jej przy najbliższym spotkaniu. Teraz czekaj na mnie tam i już w nic nie graj.
Jeszcze brakuje tego, żeby się zadłużył... Może jakbym nie powiedział Pearl jego nazwiska to jeszcze moglibyśmy pójść w tę stronę, żeby się do niej dostał, ale skoro już zna je to lepiej nie robić takich głupot.
- I tak już nie mam za co.
Rozłączyłem się i ruszyłem w stronę kasyna. Niby niedzielne popołudnie, a tutaj są korki... Chyba jednak wolę Waszyngton. Tam chociaż w niedzielę można trochę odetchnąć. Vegas żyje całą dobę, przez cały rok.
Mieszkanie Pearl na szczęście nie jest za daleko od kasyna więc nawet w miarę szybko się tam dostałem. Nawet ten korek mi tego aż tak bardzo nie utrudnił. Przed wejściem czekał na mnie Max. Podjechałem na podjazd przed drzwiami do budynku i otworzyłem szybę od strony pasażera.
- Wsiadaj.
Bez słowa wsiadł do samochodu.
- Co ode mnie chcesz?
- Pearl powiedziała, że pomyśli o zatrudnieniu cię. Ogarnij się, bo w tym momencie zaczynam się zastanawiać, czy to, aby dobry pomysł, żeby angażować cię do jej ochrony.
- Daj mi dzień lub dwa. Rozumiem, że to poważna sprawa.
- Teraz pewnie cię sprawdzi zanim się zgodzi. Powiedz tylko, że nie narobiłeś sobie długów u niej lub konkurencji.
- To była jednorazowa gra. Chciałem się trochę rozejrzeć. Wypiłem dwie szklanki whisky i jakoś tak chciałem spróbować szczęścia. Jak widać nawet do tego go nie posiadam. - Zaśmiał się sam z siebie.
- Podaj mi adres to zawiozę cię do domu. Powinieneś się odświeżyć i przespać. Pearl może jutro do ciebie zadzwonić. Jak ją znam to po wizycie Ruby zacznie cię sprawdzać.
O ile już tego komuś nie zleciła. W końcu nie jest to głupia gęś, która nie wie w czym siedzi i czym rządzi. Kurwa przecież my nie mamy szans na to, żeby być razem. Nawet jeżeli wybaczyłaby mi to, co jej zrobiłem, to do cholery ja jestem policjantem, a ona Bossem Mafii. Może FBI nie ma na to dowodów, ale kurwa mać wszyscy to wiedzą.
CZYTASZ
Wybacz mi Pearl (American Mafia Story vol. 4) (18+) ✔️
RomancePo 10ciu latach Pearl wychodzi z więzienia. Jej celem jest zemsta na Agencie, przez którego tam trafiła. Czy jej dokona, czy może stare uczucia odżyją? Fragment książki: - Powiesz mi, jak sprawy z przeniesieniem tutaj Blacka? - Zapytałam się go, gdy...