Rozdział 33

1.4K 99 11
                                    

~ Pearl ~

Na szczęście z Theo i pozostałymi wszystko było w porządku więc już w południe, w niedzielę lekarz wszystkich wypisał ze szpitala. Właśnie jedziemy do domu rodziców Maxwella. Tam będzie bezpieczniej niż w hotelu. Poza tym Maxwell, Nicolas i Amber przełożyli o kilka dni swój miesiąc miodowy, bo chcą się ze mną naradzić, co do dalszych posunięć w stosunku do Takeo. Na razie to będzie trzeba go jakoś namierzyć. Mam nadzieję, że Tracey jest naprawdę tak dobra, jak mówi Jacob. Normalnie zadzwonilibyśmy do Anthony'ego, ale po wydarzeniach sprzed paru miesięcy nie ma z nim w ogóle kontaktu. Odciął się od wszystkich. Nicolas twierdzi, że jest w złym stanie psychicznym po tym, co się stało w Meksyku.

- Tracey jest już w samolocie Pearl. Myślę, że szybko uda nam się go namierzyć. - Jake ścisnął moją dłoń. - Nie martw się. Będzie bezpieczny. Nie dam was skrzywdzić.

Wymusiłam tylko uśmiech. Cała moja pewność siebie uleciała. Nie boję się o siebie, ale o Theo już tak. Wczoraj przez te kilkanaście minut przeżywałam koszmar. Czułam się tak cholernie bezradna przez ten czas, gdy myśleliśmy, że Takeo porwał Theo.

- Dlaczego nie możemy pojechać na tę wycieczkę? - Zadał nam pytanie zasmucony Theo. - Chciałem polecieć helikopterem. Nigdy nim nie latałem.

- Skarbie, gdy będziemy w domu to zorganizujemy taką wycieczkę. Mnie i mamie wypadły bardzo pilne sprawy, więc nie możemy dzisiaj lecieć.

- A pójdziemy chociaż znowu nad morze?

- Może później. Wszystko zależy, ile czasu będziemy musieli popracować. Zostaniesz z Helen u rodziców pana Maxwella. - Odpowiedziałam.

Theo oczywiście nie był z tego faktu zbytnio zadowolony. Zresztą mu się nie dziwię. Obiecaliśmy mu wycieczkę helikopterem, a teraz musieliśmy ją odwołać. Do tego zostawimy go na kilka godzin z zupełnie obcymi ludźmi. Moja mama zaoferowała się, że z nim będzie, ale nie mam pojęcia, jak on na nią zareaguje. Nie zrobili z ojcem najlepszego, pierwszego wrażenia. Do tego wszystkiego te jej kąśliwe uwagi w stosunku do Jacoba. Gdy już wrócimy do Vegas to będę musiała się z nią raz, a porządnie rozmówić. Koniec z tym i lepiej, żeby zaakceptowała mój związek, bo inaczej nie ma czego u mnie szukać.

- Później to będziemy wracać do domu, bo jutro muszę iść do szkoły. - Powiedział pod nosem obrażony na nas.

Cholera nie pomyślałam, że przecież jutro jest poniedziałek i jest szkoła. Nie puszczę go do niej teraz, gdy Takeo jest tutaj i mu zagraża.

- Zostaniesz kilka dni w domu kochanie.

- Dlaczego? - Zapytał się mnie zaskoczony.

- Musimy z mamą załatwić kilka spraw Theo. Chcemy, żeby pan sędzia oficjalnie uznał nas za twoich rodziców. Musimy to jak najszybciej załatwić, żeby nikt nie podważył tego, że nimi jesteśmy. - Odpowiedział mu Jacob. - Poza tym mama trochę nakłamała dyrektorce więc będziemy musieli to wszystko odkręcić.

Jakby na to nie patrzeć to nie tak do końca nakłamałam. Theo naprawdę jest moim synem. Fakt, że akt urodzenia dałam im fałszywy i gdy to robiłam nie znałam prawdy, ale prawdą jest, że Theo to mój syn.

- Kim mówiła, że nie wolno kłamać. - Zwrócił się do mnie Theo.

- Wiem Theo dlatego nigdy tego nie rób. - Mój prawie dziewięcioletni syn mnie zganił za kłamstwo. - Nawet jeżeli to kłamstwo jest w słusznej sprawie.

- Ja skłamałem, gdy prosiłaś mnie w szkole bym mówił do ciebie mamo?

- Wtedy tak myśleliśmy, ale teraz już wiemy, że naprawdę jestem twoją mamo. - Uśmiechnęłam się do niego.

Wybacz mi Pearl (American Mafia Story vol. 4) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz