Rozdział 41

1K 99 25
                                    

~ Pearl ~

Minęły dwa tygodnie, a ja w dalszym ciągu jestem zamknięta. Oni naprawdę o mnie zapomnieli. Wszyscy mnie opuścili. Rodzice, przyjaciele, a przede wszystkim Jacob. Nie wierzę, że tak ciężko jest im namierzyć Takeo. Przecież Tracey jest dobrą hakerką. Dlaczego więc po mnie nie przychodzą? Z dnia na dzień czuję się coraz gorzej. Takeo na razie mi odpuścił, bo jak to stwierdził w takim tempie to za szybko zdechnę, a ja chciałabym, żeby to się stało.

Teraz zamiast na mnie to znęca się nad Fabio. Jak tak dalej będą się ociągać to on tego nie przeżyje. Jest coraz słabszy. Widzę to po nim, bo oczywiście za każdym razem muszę patrzeć się na jego tortury. Boli mnie to cholernie. Przeze mnie dwóch naszych ludzi nie żyje, a Fabio wkrótce do nich dołączy, jeżeli nikt po nas nie przyjdzie.

- Wkrótce przyjdzie do ciebie lekarz więc ogarnij się trochę. Niech nie wącha tego smrodu, który od ciebie wonie.

Powiedział do mnie Takeo zdejmując z moich dłoni kajdanki.

Przeniósł mnie z piwnicy do góry. Teraz mam pierdolone luksusy... No może, poza tym, że w pokoju nie ma nic czym mogłabym go zaatakować. Zresztą nie mam siły na to. Wprawdzie zaczęłam jeść minimalne ilości jedzenia, ale w dalszym ciągu nie mam na nic siły. Schudłam, widzę to po ubraniu, które mam na sobie.

- Tutaj jest czyste ubranie. Nie każ mi cię zmuszać do ubrania Pearl, bo uwierz mi nie będzie za ciekawie.

- Pierdol się. - Powiedziałam cicho, bo nie mam nawet siły, żeby krzyczeć.

Boję się najgorszego, ale z drugiej strony to by było za wczas na jakiekolwiek objawy. Liczyłam czas od poprzedniego zastrzyku i wydaje mi się, że nie powinnam być, ale cholera te objawy na to wskazują. Jeżeli naprawdę będę w ciąży i to nie będzie dziecko Jacoba to nie wiem co ja zrobię. Nie chcę się na nie patrzeć i przypominać sobie tego wszystkiego.

- Kurwa mówię do ciebie! - Takeo krzyknął i szarpnął mnie za ramię.

- Ała! - Krzyknęłam z bólu, bo nie byłam na to przygotowana. Szlag by to okazałam słabość.

- No, w końcu zaczynasz się łamać. - Powiedział zadowolony. - Jeszcze tylko trochę, a złamię cię całkowicie, a wtedy w końcu nadejdzie upragniona śmierć Pearl.

- Nigdy się nie złamię.

Próbowałam się oswobodzić z jego uścisku.

- Widzę, że zaczynasz odzyskiwać powoli siły. Coś czuję, że dzisiaj się w końcu zabawimy, tak jak marzę o tym od tych dwóch tygodni. W końcu poczujesz mnie w sobie skarbie, a nie tylko usłyszysz, jak obijam się jajami o twoja cipę.

Nie zniosę tego więcej. Staram się być silna, ale nie daje już rady. Poczułam jak głupie łzy zaczynają spływać po moich policzkach. Takeo na ten widok jeszcze bardziej zaczął się uśmiechać. Boże złamał mnie. Udało mu się to zrobić po dwóch tygodniach.

- W końcu. - Powiedział z dumą. - Nawet nie wiesz jaką przyjemność sprawia mi ten widok. W końcu wychodzi z ciebie żałosna kobieta. - Rzucił mną o łóżko. - Idź się teraz umyj, bo za chwilę przyjdzie lekarz, żeby cię zbadać.

Wyszedł z pokoju i zamknął drzwi na klucz. Skuliłam się na łóżku i zaczęłam mocniej płakać. Kurwa! Co się ze mną dzieje? Czy ja naprawdę jestem w ciąży i te wszystkie pieprzone hormony zaczynają się we mnie uruchamiać? Pamiętam, że przy Theo płakałam co chwilę. Później po porodzie po jakimś czasie, gdy już wszystko się unormowało przestałam. Nawet mój żal po jego stracie nie powodował, że z moich oczu leciały łzy.

Wybacz mi Pearl (American Mafia Story vol. 4) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz