~ Pearl ~
To wszystko jest, jak z jakiegoś koszmaru. Nie powinnam była ulegać Tracey. Powinnam ją w jakiś sposób przekupić, a nie ulegać i wyznawać Jacobowi prawdę. Cholera jasna to wszystko przeze mnie, a to tylko część prawdy. Przecież jak ja mu powiem o naszym dziecku, które Cole zamordował to, to go zniszczy.
- Jake do cholery obudź się.
Próbowałam go ocucić, ale nic to nie dawało. Jezu, żeby tylko nie umarł przez to. Lekarz przecież mówił, że nie może się denerwować, a ja swoim wyznaniem zdenerwowałam go aż do takiego stopnia.
- Jake proszę!
Panika zaczęła we mnie narastać. Wyskoczyłam z łóżka i wybiegłam z mojej sypialni. Od razu na korytarzu zaczęłam wołać o pomoc. Wiem, że mogę w tym momencie wystraszyć Theo, ale cholera jasna nie wiem co mam robić. Czuję się bezradna. Nienawidzę tego!
- Max! Fabio! Pomocy!!! - Dobiegłam do schodów i zaczęłam z nich zbiegać. - Max!!!
Od strony pomieszczeń dla personelu wybiegła spanikowana ochrona. Na czele z Maxem i Fabio.
- Co się dzieje Pearl? - Podbiegł do mnie Max i chwycił mnie za ramiona.
- Jacob... - Mówiłam przez łzy. - Wezwijcie pogotowie, bo jest nieprzytomny.
- Co się stało? - Max próbował wydusić to ze mnie, ale przez strach czułam się sparaliżowana i nie wiedziałam, jak to powiedzieć. - Pearl uspokój się i powiedz co się stało.
- On... On... To moja wina.
- Pearl? - Na szczycie schodów stał przestraszony Theo.
Cholera jasna weź się w garść Pearl, bo jak tak dalej będziesz się zachowywać to nie pomożesz Jacobowi i do tego wystraszysz Theo.
- Wezwij pogotowie Max. Jacob dostał silnego bólu głowy i zemdlał. Nie mogę go docucić. - Powiedziałam nachylona do niego tak żeby Theo nas nie słyszał.
- Kurwa... - Przeklął pod nosem.
Otarłam moje łzy i odwróciłam się do Theo, który usiadł skulony na szczycie schodów. Wbiegłam na górę i przytuliłam go do siebie.
- Nie martw się. Nic się nie martw skarbie.
- Dlaczego wolałaś o pomoc? Gdzie jest Jacob?
- Trochę się przeforsował i musi odpocząć. Lekarz przyjedzie go zbadać.
- Ale nie umrze? - Zapytał przestraszony.
- Oczywiście, że nie umrze. To silny mężczyzna. Kiedyś będziesz tak samo silny, jak on.
Po chwili dołączyła do nas Helen, która została z Theo, a ja mogłam wrócić do Jacoba. Weszłam do pokoju i od razu podeszłam do niego. W dalszym ciągu był nieprzytomny, ale na szczęście oddychał, a jego puls wydawał mi się normalny.
- Przepraszam Jacob, że przeze mnie straciłeś przytomność. Nie chciałam cię zdenerwować. - Szepnęłam do niego i pogładziłam go po policzku.
Gdyby nie Tracey, która zadzwoniła do mnie, że włamała się do bazy FBI i rozszyfrowała moje akta z więzienia to nic bym nie powiedziała. Jacob właśnie po to ją tutaj ściągnął. Chciał wiedzieć, co się ze mną działo przez ten rok. Na szczęście obiecała, że nie powie nic o naszym dziecku, ale o Cole'u już tak. Nie miałam więc wyjścia, jak sama się do tego przyznać.
Wybrałam jednak zły moment. Powinnam była poczekać chociaż do jutra rana z tym, a nie mówić dzisiaj wiedząc o jego stanie zdrowia. Jestem beznadziejna...
CZYTASZ
Wybacz mi Pearl (American Mafia Story vol. 4) (18+) ✔️
Roman d'amourPo 10ciu latach Pearl wychodzi z więzienia. Jej celem jest zemsta na Agencie, przez którego tam trafiła. Czy jej dokona, czy może stare uczucia odżyją? Fragment książki: - Powiesz mi, jak sprawy z przeniesieniem tutaj Blacka? - Zapytałam się go, gdy...