IX. Fioletowa litera "L"

100 2 0
                                    

Maximilian

Od czasu gdy wraz z Lauren postanowiliśmy spróbować, minęły prawie trzy tygodnie. Niestety nie było nam dane spędzać ze sobą czasu, ponieważ pochłonęły mnie treningi, a przerwy między nimi zajmowały przygotowania do egzaminów. Zresztą moja dziewczyna również była nimi pochłonięta. Mnie w sumie nie zależało na nich za specjalnie, bo i tak nie wybierałem się na studia, wiążąc swoje życie z piłką nożną. Natomiast Lauren planowała studiować coś związanego z zarządzaniem i biznesem, a mi nie pozostało nic innego jak trzymać za nią kciuki i wspierać ją w trudnych chwilach, których kilka napotkała w ciągu ostatnich dni. Na szczęście oboje jesteśmy już po egzaminach i możemy odetchnąć. Dlatego też zaplanowałem dzisiaj niespodziankę dla mojej dziewczyny, aby choć trochę zrekompensować jej przeżyty stres i pozwolić na odrobinę relaksu. Jakiś czas temu, znalazłem wzgórze na skraju lasu, z którego rozpościera się piękny widok i to właśnie tam postanowiłem zabrać dziś Lauren. Spakowałem torbę z prowiantem oraz koc, po czym wyszedłem z domu. Napisałem do dziewczyny.

Max: Za piętnaście minut jestem u ciebie pod domem, zbieraj się.

Odpisała mi niemal od razu.

Lauren: Ale że co? Jak? Dlaczego? Gdzie? Po co?

Pytała zdezorientowana.

Max: Niespodzianka, nie zadawaj pytań. Ubierz się wygodnie.

Lauren: No okeeej.

Tę wiadomość pozostawiłem bez odpowiedzi, jedynie reagując na nią serduszkiem. Wyjechałem spod bloku, kierując się do domu dziewczyny. Tak jak napisałem, byłem tam po dokładnie piętnastu minutach, a dziewczyny, oczywiście, jeszcze nie było. Postanowiłem do niej zadzwonić.

– No cześć kochanie, gdzie jesteś? Miałaś na mnie czekać zwarta i gotowa – zapytałem, słysząc w tle dziewczynę próbującą dojść do ładu z tym co się wokół dzieje.

– Czekałabym, gdyby nie mój wspaniałomyślny chłopak, który postanowił mi powiedzieć, że wychodzimy piętnaście minut przed faktem. Znasz gościa? – zapytała sarkastycznie.

– Niestety nie miałem okazji poznać. Lub stety, bo w sumie to straszny idiota z niego, jak on tak mógł? – zaśmiałem się, wchodząc w jej grę – Długo ci jeszcze zejdzie? – zapytałem, chcąc trzymać się planu.

Pięć minut. To gdzie jedziemy? – Uparcie próbowała się dowiedzieć.

O nie kochanie, to niespodzianka. A niespodzianki polegają na tym, że są niespodziewane. Nie mogę ci nic powiedzieć, bo wtedy to nie będzie niespodzianka – powiedziałem, i mogę przysiąc, że w tym momencie wydęła usta w niezadowoleniu spowodowanym tym, że nie osiągnęła swojego celu. Peszek. Dowie się na miejscu. – Dobra, ogarniaj się i wychodź, widzimy się za chwilę, pa – pożegnałem się, po czym zakończyłem połączenie. Rzeczywiście, po upływie kilku minut zobaczyłem dziewczynę wychodzącą z domu, która wyglądała jak zwykle przepięknie. Ubrana była w jeansy, a do tego miała biały top, na który narzuciła koszulę w kratę. Na nogach miała jordany, pasujące do bluzki, a stylizację dopełniła okularami przeciwsłonecznymi oraz torebką, również w tym kolorze. Włosy miała rozpuszczone, a na jej twarzy gościł delikatny makijaż. Jak na to, że na przygotowanie miała jakieś dwadzieścia minut, to wyglądała zjawiskowo. Z Katelynn nie było opcji, żebyśmy wyszli gdzieś wcześniej, niż po co najmniej czterdziestu minutach przygotowań. Max, stop. Dlaczego ty znowu wspominasz swoją ex? W twoim życiu teraz jest Lauren, a tamta laska to zamknięty etap. Moja dziewczyna wsiadła do samochodu, witając mnie krótkim pocałunkiem, który odwzajemniłem. Wyjechałem z ulicy, przy której mieścił się jej dom, kierując się do lasu. Oczywiście, jak mogłem się spodziewać, Lauren, po kilku minutach jazdy w ciszy, zaczęła ponownie dociekać co do celu naszej podróży.

Lavender TulipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz