XXXI. Zdaje mi się, że powinnaś wiedzieć.

24 0 0
                                    

Lauren

Siedziałam na kanapie w salonie Floresów, trzymając na rękach małą Camille. To niesamowite, że Suzan dopiero co była w ciąży, a ten maluch jest już na świecie od dwóch miesięcy. Tym samym mamy grudzień, a za dwa tygodnie będą święta, a razem z nimi urodziny Suz. Z tego co wiem, w tym roku nie planowali żadnej imprezy, ze względu na niemowlę w domu. Ja jednak byłam w stałym kontakcie z jej mamą, która miała przylecieć do Mediolanu i zająć się maluchami w sylwestra, podczas gdy my pójdziemy na imprezę, a Jennifer z Olivierem mieli zadbać o mały symboliczny tort dla mojej kuzynki. Mój związek z Maxem trwa już cztery miesiące, a między nami nie wybuchła jeszcze żadna większa kłótnia. To jakiś sukces, patrząc na to, że poprzednim razem po dwóch miesiącach byliśmy w Rzymie i kłóciliśmy się o jego przeprowadzkę. Kto by pomyślał, że ponad dwa lata później będziemy mieszkać razem w tych przeklętych Włoszech.

– Jezu, ale mnie boli łeb. Aż zwymiotowałam rano z tego bólu – powiedziałam, odchylając głowę do tyłu.

– Było się nie ruszać z domu jak się źle czujesz. Zrobić ci herbatę albo dać jakieś tabletki? – zapytała Suz, która karmiła Aidana.

– Ja bym Ci powiedział co by Ci się przydało na ból głowy, ale nie ma Maxa, więc to bez sensu – odezwał się Dan, który akurat wszedł do salonu. No tak, mój chłopak aktualnie siedział w Anglii, ciężko trenując na zgrupowaniu reprezentacji. Dlatego ja spędzałam coraz więcej czasu w domu Floresów, nie chcąc być skazaną na nudę. Kilka razy też spotkałam się z rodziną Lamar, jednak to właśnie tutaj bywałam najczęściej.

– Co masz na myśli? – zapytałam, nie rozumiejąc o co mu chodzi.

– Podobno na ból głowy najlepszy jest seks na stojąco, ale skoro nie ma Maxa to nie możecie się pie... – przerwał, gdy dostał w głowę poduszką. Oczywiście autorką rzutu była moja kuzynka.

– Nie przy dzieciach głąbie – powiedziała.

– Daj spokój kochanie, przecież i tak nie rozumieją – odparł beztrosko, nie wiedząc jeszcze, w jak wielkim jest błędzie. – Wracając do bólu głowy Lauren, masturbacja też podobno pomaga.

– Dan, zlituj się – odparłam zażenowana poruszanym tematem.

– Ale co, nie robiliście jeszcze tego? – Już otwierałam usta by mu odpowiedzieć, jednak przerwał mi dziecięcy głosik.

– Mamo, a cio to seks? – zapytał zainteresowany Aidan. Suzan spojrzała na mnie wzrokiem podobnym do tego, którym Jennifer obdarza Oliviera, gdy odpierdala na imprezie. Dwulatek pytający o to, czym jest seks. Tego jeszcze nie było.

– Panie Boże, dlaczego wyszłam za takiego debila? – zapytała, unosząc wzrok do góry. – Wiesz co kochanie? Tatuś ci wytłumaczy, gdy będzie cię odwoził do przedszkola, a tak się składa, że na was czas – powiedziała, wyciągając chłopca z krzesełka do karmienia, przekazując go w ręce męża. – Do widzenia chłopcy, miłego dnia – dodała, dając każdemu po całusie w policzek, w przypadku Dana dodatkowo szepcząc mu coś do ucha. Gdy zostałyśmy w gronie samych kobiet, o ile kobietą można nazwać dwu miesięczną dziewczynkę, którą w międzyczasie położyłam do łóżeczka, usiadłyśmy razem na kanapie, popijając herbatę.

– Lekko się zdziwił – zaśmiałam się, przypominając sobie minę starszego Floresa, gdy usłyszał pytanie syna.

– Ma za swoje. Mógł nie zaczynać tematu. Ale tak szczerze, robiliście to? – zapytała, a ja spojrzałam na nią z politowaniem. – No co, ciekawa jestem – broniła się.

– Tak – odparłam w końcu.

– Kiedy? – zapytała, nie mając żadnych hamulców. Niesamowite, że jeszcze kilka minut temu opieprzała męża za poruszanie tego tematu przy dzieciach. Dobrze że Cami śpi.

Lavender TulipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz