Lauren
Wstałam rano, zastanawiając się, co zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem. Max, jak zawsze, miał dzisiaj trening. Sezon trwał w najlepsze, a trener Giratempo nie dawał swoim podopiecznym luzu. Przynosiło to jednak oczekiwane efekty, a drużyna z Mediolanu zajmowała jedno z wyższych miejsc w ligowej tabeli, cały czas sukcesywnie pnąc się w górę. Max codziennie wracał do domu niemalże wykończony, a na moje pytania czy się nie przepracowuje, odpowiadał, że we Włoszech właśnie tak to wygląda. Widząc to, doszłam do wniosku, że treningi piłkarzy z Coventry to nic, w porównaniu z tym co jest tutaj. Sam chłopak przyznaje, że pierwszy sezon w Rzymie pod tym względem był dla niego ciężki. Gdy o tym słyszę, robi mi się przykro, bo podczas okresu przygotowawczego i na samym początku sezonu, gdy było mu najtrudniej, byliśmy jeszcze razem, a mimo to, nie wspominał o trudnościach, z którymi się zmagał. Z drugiej strony to właśnie pokazuje, że w naszym związku nie działo się wtedy za dobrze. Jednak postanowiłam nie rozpamiętywać przeszłości i żyć tym, co dzieje się tu i teraz gdy między nami z każdym dniem jest coraz lepiej.
W pewnym momencie doszłam do wniosku, że dzisiejszy dzień jest idealny na małe zakupy. A kto będzie najlepszym kompanem do tego? Oczywiście, że Suzan. Chwyciłam za telefon, wybierając numer mojej kuzynki.
– Cześć Lau, co tam u ciebie? – Już po drugim sygnale usłyszałam głos kobiety. W tle dało się słyszeć dźwięki wydawane przez jej synka, co wskazywało na to, że jeszcze nie jest w przedszkolu. Nie dziwiło mnie to, w końcu to Dan zawsze odwoził go w drodze na trening, a do niego zostało jeszcze trochę czasu, na co wskazuje fakt, że Max nadal znajduje się ze mną w łóżku, śpiąc w najlepsze. Nie wiem, co musiałoby się stać, żeby Miller wstał dobrowolnie o ósmej rano. Jednakże ja wstałam i trzeba było znaleźć sobie zajęcie.
– No cześć kuzyneczko, u mnie wszystko świetnie – odparłam. – Słuchaj, jest pomysł. Ty, ja, galeria podczas treningu chłopaków. Co ty na to? – zapytałam.
– Mnie nie musisz dwa razy pytać – odparła zachwycona.
– Dobra, propozycja jest taka, że spotkamy się w ośrodku treningowym chłopaków, po czym weźmiemy auto Maxa i pojedziemy do galerii, a nasze chłopy wrócą razem. Podobno są umówieni dzisiaj u nas na oglądanie jakiegoś meczu, więc mogą jechać jednym autem – przedstawiłam według mnie najbardziej rozsądne rozwiązanie.
– Jak dla mnie super, tylko co z Aidanem? – zapytała troskliwa mamusia.
– Maxowi przyda się dodatkowy etat super wujka. I tak jest jego ulubionym – stwierdziłam. Suzan doszła do wniosku, że mam rację, dlatego prędko przystała na moją propozycję. Dogadałyśmy resztę szczegółów, po czym zakończyłam połączenie. Siedziałam na łóżku, próbując zmotywować się do wstania i ogarnięcia się, gdy zauważyłam, że mój chłopak zaczyna się przebudzać. Cholera, mam nadzieję, że go nie obudziłam.
– Dzień dobry kochanie – odezwał się, a mnie przeszedł dreszcz na dźwięk jego głosu. Męski głos z poranną chrypą, mogłabym tego słuchać codziennie.
– Dzień dobry, obudziłam cię? – zapytałam, odczuwając wyrzuty sumienia. Przed nim męczący trening, a ja swoim bezmyślnym zachowaniem odbieram mu szansę na wyspanie się.
– Niee – przeciągnął – Sam się obudziłem, która godzina? – zapytał. W tym momencie spojrzałam na zegarek.
– Dochodzi dziewiąta – odpowiedziałam. Czyli w sumie nie obudził się tak dużo za wcześnie, bo i tak jego budzik by zaraz dzwonił. Nawet gdyby jego pobudka była z mojej winy, to nie musiałabym mieć aż takich wyrzutów sumienia.
CZYTASZ
Lavender Tulip
Teen FictionGdy wspólna miłość do piłki nożnej daje szansę na uczucie, któremu towarzyszą Lawendowe Tulipany. "Tulipany to symbol wiosny, nadziei, zaufania, marzeń, dostatku i bogactwa, postrzegane są jako symbol nowych możliwości i zmiany." "Lawendowy kolor kw...