XXIX. Etat wujka

31 0 0
                                    

Lauren

Wstałam rano, zastanawiając się, co zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem. Max, jak zawsze, miał dzisiaj trening. Sezon trwał w najlepsze, a trener Giratempo nie dawał swoim podopiecznym luzu. Przynosiło to jednak oczekiwane efekty, a drużyna z Mediolanu zajmowała jedno z wyższych miejsc w ligowej tabeli, cały czas sukcesywnie pnąc się w górę. Max codziennie wracał do domu niemalże wykończony, a na moje pytania czy się nie przepracowuje, odpowiadał, że we Włoszech właśnie tak to wygląda. Widząc to, doszłam do wniosku, że treningi piłkarzy z Coventry to nic, w porównaniu z tym co jest tutaj. Sam chłopak przyznaje, że pierwszy sezon w Rzymie pod tym względem był dla niego ciężki. Gdy o tym słyszę, robi mi się przykro, bo podczas okresu przygotowawczego i na samym początku sezonu, gdy było mu najtrudniej, byliśmy jeszcze razem, a mimo to, nie wspominał o trudnościach, z którymi się zmagał. Z drugiej strony to właśnie pokazuje, że w naszym związku nie działo się wtedy za dobrze. Jednak postanowiłam nie rozpamiętywać przeszłości i żyć tym, co dzieje się tu i teraz gdy między nami z każdym dniem jest coraz lepiej.

W pewnym momencie doszłam do wniosku, że dzisiejszy dzień jest idealny na małe zakupy. A kto będzie najlepszym kompanem do tego? Oczywiście, że Suzan. Chwyciłam za telefon, wybierając numer mojej kuzynki.

– Cześć Lau, co tam u ciebie? – Już po drugim sygnale usłyszałam głos kobiety. W tle dało się słyszeć dźwięki wydawane przez jej synka, co wskazywało na to, że jeszcze nie jest w przedszkolu. Nie dziwiło mnie to, w końcu to Dan zawsze odwoził go w drodze na trening, a do niego zostało jeszcze trochę czasu, na co wskazuje fakt, że Max nadal znajduje się ze mną w łóżku, śpiąc w najlepsze. Nie wiem, co musiałoby się stać, żeby Miller wstał dobrowolnie o ósmej rano. Jednakże ja wstałam i trzeba było znaleźć sobie zajęcie.

– No cześć kuzyneczko, u mnie wszystko świetnie – odparłam. – Słuchaj, jest pomysł. Ty, ja, galeria podczas treningu chłopaków. Co ty na to? – zapytałam.

– Mnie nie musisz dwa razy pytać – odparła zachwycona.

– Dobra, propozycja jest taka, że spotkamy się w ośrodku treningowym chłopaków, po czym weźmiemy auto Maxa i pojedziemy do galerii, a nasze chłopy wrócą razem. Podobno są umówieni dzisiaj u nas na oglądanie jakiegoś meczu, więc mogą jechać jednym autem – przedstawiłam według mnie najbardziej rozsądne rozwiązanie.

– Jak dla mnie super, tylko co z Aidanem? – zapytała troskliwa mamusia.

– Maxowi przyda się dodatkowy etat super wujka. I tak jest jego ulubionym – stwierdziłam. Suzan doszła do wniosku, że mam rację, dlatego prędko przystała na moją propozycję. Dogadałyśmy resztę szczegółów, po czym zakończyłam połączenie. Siedziałam na łóżku, próbując zmotywować się do wstania i ogarnięcia się, gdy zauważyłam, że mój chłopak zaczyna się przebudzać. Cholera, mam nadzieję, że go nie obudziłam.

– Dzień dobry kochanie – odezwał się, a mnie przeszedł dreszcz na dźwięk jego głosu. Męski głos z poranną chrypą, mogłabym tego słuchać codziennie.

– Dzień dobry, obudziłam cię? – zapytałam, odczuwając wyrzuty sumienia. Przed nim męczący trening, a ja swoim bezmyślnym zachowaniem odbieram mu szansę na wyspanie się.

– Niee – przeciągnął – Sam się obudziłem, która godzina? – zapytał. W tym momencie spojrzałam na zegarek.

– Dochodzi dziewiąta – odpowiedziałam. Czyli w sumie nie obudził się tak dużo za wcześnie, bo i tak jego budzik by zaraz dzwonił. Nawet gdyby jego pobudka była z mojej winy, to nie musiałabym mieć aż takich wyrzutów sumienia.

Lavender TulipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz