XXX. Reprezentacja?

22 0 0
                                    

Lauren

Siedziałam na kanapie w salonie, oglądając kolejny odcinek serialu na Netflixie, gdy usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe i głośne kroki mojego chłopaka, co mnie zszokowało. O tej porze zdecydowanie nie powinno go być w domu. Już po chwili pojawił się w pomieszczeniu, w którym przebywałam.

– Pakuj się, za trzy godziny mamy samolot – powiedział prosto z mostu. Spojrzałam na niego nie rozumiejąc co się dzieje.

– Co? Po co?

– Trener wysłał mnie do Neapolu na jakieś badania, a ja stwierdziłem, że to dobra okazja żebyśmy spędzili razem weekend. Nie byłaś tam jeszcze co nie? – No tak, jest piątek, w dodatku w tym tygodniu mają przerwę w meczach ligowych. Rzeczywiście warunki sprzyjające wspólnemu wyjazdowi.

– Nie byłam – potwierdziłam.

– No to chodź się pakować – zarządził.

– Co mamy w planach? – zapytałam, gdy byliśmy już w sypialni. – Nie wiem co spakować – wyjaśniłam.

– Hm, sam nie wiem. Weź wygodne ciuchy, jakąś cienką kurtkę bo wieczorami robi się chłodniej i może jakąś sukienkę to pójdziemy na kolację? Szczerze nie mam pojęcia, nie miałem nawet czasu nic zaplanować – odpowiedział. Westchnęłam cicho, po czym podeszłam do szafy, wybierając kilka kompletów ubrań, razem z bielizną i butami.

– Może być? – wskazałam na wybrane przeze mnie rzeczy. Chłopak rzucił na nie okiem po czym odparł.

– Jak dla mnie to mogłabyś jechać nawet w dresach i mojej koszulce a i tak byś wyglądała pięknie. Jedyne co bym dodał to jeden z tych kompletów które kupiłaś niedawno. Zdaje mi się, że nie miałaś szansy zaprezentować mi wszystkich, a ja jestem ich bardzo ciekawy – powiedział.

– Max! – krzyknęłam niby oburzona jego odpowiedzią, jednak ze śmiechem. – Poważnie pytam.

– A ja poważnie odpowiadam – przemilczałam jego odpowiedź, wyciągając walizkę i wkładając do niej wszystkie potrzebne mi w weekend przedmioty. Sięgnęłam do szafki, wyciągając komplet białej koronkowej bielizny, po czym go również spakowałam. Niech ma.

Dwie godziny później szliśmy korytarzami Mediolańskiego lotniska szukając naszej bramki. Co chwilę zatrzymywaliśmy się na prośbę fanów czarno – czerwonych którzy rozpoznali piłkarza. Z uśmiechem na twarzy robiłam zdjęcia kibicom i mojemu chłopakowi, mrożąc wzrokiem wszystkie dziewczyny, które w mojej opinii posuwały się za daleko. Nie komentowałam tego głośno, aby nie robić afery. W pewnym momencie podeszła do nas kibicka, która mnie zszokowała.

– Cześć, mogę zdjęcie? – zapytała, ku naszej, a bardziej mojej uciesze, po angielsku. Max po dwóch latach spędzonych we Włoszech rozumiał całkiem sporo i umiał powiedzieć kilka zdań, jednak ja kompletnie nie znałam języka i gdy fani zwracali się do mojego chłopaka przy jego użyciu, zawsze stałam obok udając że rozumiem.

– Jasne, pewnie – odparł z uśmiechem Max. – Jak masz na imię?

– Danielle – odpowiedziała.

– Jak ślicznie. Daj telefon, zrobię wam fotkę – zaproponowałam.

– Oj nie nie nie, nie zrozumieliśmy się – powiedziała dziewczyna. Spojrzałam na nią zdezorientowana. – Ja chcę zdjęcie z wami. Obojgiem – wyjaśniła, a moja mina wyrażała szok.

– Z nami? W sensie ty chcesz zdjęcie ze mną? – zapytałam, upewniając się, że dobrze rozumiem.

– Tak, chcę zdjęcie z waszą dwójką.

Lavender TulipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz