Jak coś to mineły dwa tyg
*Pov Hailie*
Przebrałam się w mundurek, uczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Gdy zeszłam na dół zobaczyłam Adriena.
-o, Hailie już jesteś. Do twarzy ci w mundurku, dobra xhodź do samochodu.-powiedział
-jasne-
Jechaliśmy spokojnie oczywiście Daniło jechał za nami. Gdy brama szkoły zaczeła sie otwierać zobaczyłam jedno puste miejsce Monetów oczywiście. Adrien szybko zaparkował. Na pożegnanie dostałam całusa.
-pa perełko-
-paa- krzyknełam i podeszłam do braci, każdy oczywiście mnie przytulił.
-Ej Dylan? Mogę siedzieć z wami na lunchu?- zapytałam-chce trochę więcej czasu z wami spędzać.-
-kurwa dziewczynko ty się jeszcze pytasz? Jasne że tak a teraz chodź-obją mnie ramieniem a jaka się jeszcze obruciłam i pomachałam Adrienowi.
Pod salą spotkałam Leo.
-Hej Hailie?-
-no?-
-chcesz zostać moją dziewczyną?-zapytał.
-nie- odpowiedziałam bez zawachania-mam kogoś.-
-kto to?! Mam mu obić mordę!?- gdy to mówił zobaczyłam jak Dylan z bliźniakami parskają śmiechem...w sumie ja też.
-L-leo-powiedziałam dusząc się śmiechem.-ty prędzej zostałbyś 10 razy zabity niż dotkną opuszkiem palca Adriena.- zaczełam sie śmiać jeszcze głośniej a Shane już prawie leżał na podłodze.
-ta niby co ten Adrian może mi zrobić?-
-Adrien-poprawiłam go- słuchaj Leo nie znaczy nie. Mam kogoś i go kocham więc jako mój przyjaciel powinieneś to zrozumieć, a teraz przepraszam ale muszę iść- podeszłam do braci i zaczeliśmy się śmiać.
-KtO To?! MaM Mu ObIć MoRdE?!- śmiał się Tony.
-prawda śmieszne, ale Hailie powiedzialła że go kocha. Słyszeliście nasza Hailie kocha Adriena- powiedział Dylan.
- Zmuśiliście mnie do ślubu z nim to teraz dajcie mi go kochać- powiedziałam
-ok ok nie spinaj się pani Monet-Santan-powiedział
^^^
Była przerwa obiadowa. Szczerze miaałam nadzieję że Leo usiądźe z Moną bym mogła na luzie usiąść z chłopakami ale ten się przyczepił jak żep psiego ogona. Gdy w końcu się wkurzyłam, chłopcy zaragowali
-Nie Widzisz że nie chce z tobą rozmawiać?!- wydarł się Dylan.
-h-hej luz już ide-wyjąkał Leo.
-mhm, chodź Hailie do nas-automatucznie Dylan zmienił zachowanie.
-lecę- powiedziałam i usiadłam z nimi.
-cześć Hailie- powiedział jakiś typ.
-uh...eee hej?-
-jestem Natan.-powiedział
-fajnie-powiwdziałam i zaczełam gadać z Shanem. Dopóki nie poczułam jak coś a raczej ktoś łapie mnie za ramię. Odwruciłam się i to Natan mnie trzymał.
-nie dotykaj mnie.- powiedziałam ale nie zadziałało.-Posłuchaj chyba jasno się wyraziłam Nie. Dotykaj. Mnie. Proste-wysyczałam
-E natan-krzykną Tony-zostaw ją.-
-co wy ją tak bronicie. Przecież nic jej nie zrobię.-zaczą kłótnie- zresztą może powinna mieć jakiegoś faceta.- w tym momencie przegią. Zdecydowałam że sama się niem zajmę, uśmieechnelam się i machnełamm mu ręką przed twarzą, pokazałam mu pierścionek i obrączkę.
-Ja mam jakiegoś faceta. Dokładniej męża-wysyczałam.
-JAK MOŻESZ MIEĆ MĘŻA W WIEKU 16 LAT??- Krzykną
-normalnie, za zgodą opiekuna prawnego.-wzruszyłam ramionami i zajęłam się jedzeniem. Chyba poskutkowało bo się już nie odzywał.
^^^
Po lekcjach gadałam trochę z moną. Gdy wyszłam zobaczyłam Adriena z bukietem różowych stokrotek.
-hej perełko.- przywitał się i mnie pocałował w policzek.
-cześć-przytuliłam go.
-to dla ciebie-podał mi bukiet.
-ohhh...jaki cudny-zachwycałam się a on mnie przytulił.
Wsiadłam do samochodu a on zamkną za mną drzwi. Gdy on wsiadł i ruszył samochodem zobaczyłam znajome auto ale nie braci czy ochroniaży...
*********************************
Ta. sory że taki krótki. Tak wyszło.Jutro albo nie rozdział.
Pa.
CZYTASZ
Rodzina Monet || Hailie Monet x Adrien Santan
FanficGdyby historia Hailie Monet i Adriena Santana zaczęła się na niefortunnej kolacji? 16-letnia Hailie zostaję postawiona przed faktem dokonanym. Czy zdoła pokochać wspólnika swoich braci?