Rozdział 4

173 10 0
                                    

Co jest kurwa...- powiedziałam w myślach...

- Co ty robisz?- spytałam chłopaka odsuwając się od niego.

Ten nic nie odpowiedział tylko usiadł obok mnie i przyglądał się już prawie skończonej ozdobie w mojej ręce.

Spojrzałam na niego dalej oczekując odpowiedzi na moje zadane pytanie. Ten zaś spojrzał się z powrotem w moje oczy i lekko się uśmiechnął.

- Możesz mi do cholery jasnej powiedzieć, dlaczego tu przyszedłeś, siedzisz obok mnie i co najważniejsze, PRZYTULIŁEŚ?- zapytałam go zaczynając podnosząc głos ze złości a chłopak patrzył na mnie dalej.
- ODPOWIESZ MI CZY NIE?- znowu zapytałam, lecz teraz jeszcze bardziej podniosłam głos ze zdenerwowania jego milczeniem.
- Już, już nie denerwuj się- powiedział chłopak unosząc ręce do góry w geście obronnym- Po prostu stwierdziłem, że nasze kłótnie są niepotrzebne i chciałem żebyśmy się mogli w końcu dogadywać i może zaprzyjaźnić- wypowiedział swoje słowa patrząc się swoimi pięknymi niebieskimi, z dwiema zielonymi kropkami oczami w moje jasno- morskie.

Na początku nie wiedziałam co o tym wszystkim sądzić. Od dzieciństwa nie przepadaliśmy za sobą, kłóciliśmy się a nawet czasami popychaliśmy i wracaliśmy do domu z siniakami. Ale on mi się podobał. W końcu po chwili namysłu powiedziałam:
- Jeżeli tak bardzo chcesz, oczywiście możemy być przyjaciółmi ale dalej nie uzyskałam odpowiedzi na to czemu mnie przytuliłeś- popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Wiesz... trochę to skomplikowane. Ciężko mi trochę o tym mówić ale brakuje mi po prostu czułości. Nie mam takiej osoby, do której mógłbym podejść i się po prostu przytulić. No więc gdy zobaczyłem cię tutaj na plaży, chciałem podejść i się spytać o nasze pogodzenie ale siedziałaś tak spokojnie i po prostu miałem taką potrzebę przytulenia się. Więc bardzo przepraszam jeżeli cię to uraziło ale noo...

W tym samym czasie gdy Aonung tłumaczył mi się dlaczego mnie przytulił skończyłam robienie ozdoby dla Tuktirey. Wysłuchując do chłopak do mnie mówił, robiło mi się to żal. Zdałam sobie sprawę, że jesteśmy do siebie podobni. Ja też nie miałam osoby, do której mogłabym się przytulić. No może Tsireya, ale gdybym podeszła do niej i się przytuliła dziewczyna zaczęła by pytać mnie cały czas czy coś się stało i nie dała by mi spokoju do końca dnia z tego powodu, a ja po prostu nie chciałam obarczać ją moimi problemami.

Po chwili ciszy odezwałam się:
- Aonung...
- Słucham
- Mogłabym się do ciebie przytulić?- spytałam trochę cicho i niepewnie.
Chłopak na mnie spojrzał z lekkim uśmiechem.
- Pewnie że możesz.
Przybliżyłam się niepewnie do chłopaka a ten do mnie. Po kilku sekundach byłam już w szczelnym uścisku Aonunga. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej a on we mnie.

Gdy się tak przez chwilę przytulaliśmy, poczułam jego bliskość. Czułam zupełne inne uczucie niż te kiedy przytulam się z Tsireyą.
Czułam ciepło jego ciała i każdy jego wdech i wydech.

Czułam się bezpiecznie.

Czułam się doceniona przez innego osobnika niż Tsireya.

Po prostu czułam wolność.

Po kilku minutach wtulania się w siebie, oderwaliśmy swoje uściski i wpatrywaliśmy się w fale morza uderzające w brzeg plaży. Aonung otoczył moje ciało swoją ręką a ja położyłam lekko głowę na jego ramieniu.
Odłożyłam ozdobę obok mnie na skale dla Tuktirey, którą trzymałam cały czas w ręce.
Chłopak popatrzył na ozdobę, później na mnie a potem znowu na ozdobę. Lekki uśmiech wkradł się mu na twarz aż w końcu powiedział:
- Przyszedłem tu też, ponieważ mam coś dla ciebie. Wiem, że napewno się z tego ucieszysz.
- Co masz dla mnie? - zapytałam go patrząc na niego z ciekawością w moich oczach.
Chłopak wstał, chwycił swoją małą torbę zrobioną z glonów morskich i ją otworzył.
- Zamknij oczy i nie podglądaj- powiedział a ja wykonałam jego polecenie.
Usłyszałam tylko jak chłopak coś wyjmuje z torby i podchodzi do mnie od tyłu.
Poczułam coś zimnego wokół mojej szyi. Pamiętam skądś to uczucie.
- Otwórz oczy
Otworzyłam i spojrzałam na swoją szyję.

Odmienione ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz