Rozdział 17

83 6 11
                                    

- W takim razie słuchamy- teraz i Tonowari się włączył do rozmowy, a wszyscy czekali już tylko na to co mamy do powiedzenia.
- A więc...ja i Ivä...-zaczął niepewnie mój mąż.
JAK TO FANTASTYCZNIE BRZMI, OH EYWO.
-Oficjalnie...jesteśmy małżeństwem...-dokończył i ścisnął mocniej moją dłoń.

Reakcja naszych rodziców była zajebista.
Moja mama przyłożyła dłoń do ust i patrzyła się na nas z niedowierzaniem, Ronal i Tonowari wytrzeszczyli oczy ze zdziwienia ale byli uśmiechnięci.

Nagle moja mama wstała, i zarzuciła swoje ramiona na moją i Nunga szyję.
Przybliżyła nas do siebie byśmy mogli w trójkę złączyć się w uścisku.
Niedługą chwilę potem Tonowari i Tsahik dołączyli do nas i teraz wszyscy trwaliśmy w potulnym i grupowym przytulasie.

Moja mama spojrzała mi prosto w oczy, po czym umieściła swoją rękę na moim policzku i lekko przejeżdżała po nim palcami.
To samo zrobiła mojemu ukochanemu, a jej wzrok przechodził raz na mnie, a raz na Aonunga.
Widać było zarys łez szczęścia w jej oczach, które patrzyły się na mnie z ogromną radością i miłością.
Tonowari położył swoją dłoń na górnych plecach swojego syna, i poklepał go, lustrując go wzrokiem okazującym szczęście i radość.
Wszyscy puściliśmy się i teraz nasi rodzice stali na przeciwko nas.

Ronal podeszła do mnie i jej syna.
Najpierw do mnie w sumie.
Położyła swoje obie dłonie na moich policzkach, po czym zamknęła nas obie w szczelnym uścisku.
Gdy się odemnie odkleiła, podeszła do Ao, położyła jedną rękę na jego prawym ramieniu a drugą na jego policzku, po czym jego też zamknęła w ogromym przytulasie, który oddał.

-A więc.. co macie nam do powiedzenia?- zapytałam w końcu, bo umierałam od środka z ciekawości.
-Usiądźcie.- zażądał Tonowari i wskazał na miejsce gdzie mamy usiąść.
Wykonaliśmy polecenie, a dorośli po chwili do nas dołączyli i zasiedli na przeciw nam.
-Jak już wiecie...Tsireya nie może zostać w następnych latach Tsahik...-zaczął wódz i spojrzał na nas a potem na swoją żonę.
-Więc zdecydowaliśmy...-wzięła głęboki wdech Ronal- ustanowić ciebie Ivä następną Tsahik, a ciebie Aonung następnym wodzem naszego klanu- skończyła przemawiać, spojrzała się na moją mamę i jej męża, i teraz wszyscy czekali na naszą reakcję.

Ja?
Następną Tsahik?
-Ja-a nie wiem czy się nadaję...- wypowiedziałam te słowa trochę się jąkając.
-Oczywiście, że się nadajesz. Uleczasz lepiej niż Tsireya a może i nawet lepiej niż ja.- oznajmiła moja teściowa by dodać mi pewności siebie.
- Masz wszystko co potrzeba by zostać Tsahik, a z Aonunga był by potężny wódz- poparł swoją żonę Tonowari.
-Jeżeli nie chcesz, to oczywiście to zrozumiemy ale tak jak już mówiłam, nadajesz się do tego idealnie.- oznajmiła Ronal i dalej czekali na moją odpowiedź.

Wiedziałam, że Nung poprze moją decyzję, i jeżeli nie zgodzę się to on nie zostanie wodzem.
Po chwili namysłu, w końcu wypowiedziałam ostateczną odpowiedź.
-Zgadzam się.- wypowiedziałam pewnie, a na twarzach wszystkich, którzy siedzieli obok mnie pojawił się uśmiech.
Moja mama i Ronal podeszły do mnie i mnie przytuliły.
-Jestem z ciebie dumna..-wyszeptała mi moja rodzicielka do ucha, a ja uśmiechnęłam się i mocniej zacisnęłam ramię wokół jej ciała.
-W takim razie musimy ogłosić to całemu klanowi!- oznajmił Olo'eyktan z entuzjazmem w głosie i po chwili wyszedł gdzieś z namiotu chwytając swojego syna na ramię, zostawiają mnie, moją mamę i Tsahik same.

-------------

Siedziałam teraz sama w Mauri z Ronal.
Moja mama wyszła gdzieś a Tsireya pewnie pływa z Lo'akiem.
Tylko ja i Tsahik.

Aktualnie robiłam nowy komplet ubrań.
Moja teściowa powiedziała, że muszę zrobić bardziej przynależące do Tsakarem.
A więc zabrałam się za to.
Były podobne do jednej z stylizacji Ronal, ale mniej ozdobne i trochę w innym stylu.
Góra była zrobiona z dużych, białych muszli, które zasłaniały praktycznie cały mój tors, a gdzie nie gdzie w niej zawarte były malutkie, białe lub jasnoniebieskie kamyczki.

Za to dół był dość podobny do jednej, zielono pomarańczowej ozdoby Tsahik ale różnił się.

Był cały biały by pasował do góry.
Zaplecione sznurki zwisały mi praktycznie do stóp, a w nie powplatywane były malutkie białe kamyczki i muszelki, więc gdy chodziłam obijały się od siebie i wydawały dźwięk.
Dół nie był też na całą szerokość moich bioder i nie optalał mnie wokoło.
Jak zwykle ogromna ilość sznurków znajdowała się z przodu, tworząc piękny, biały wodospad.
Po bokach moich bioder znajdowało się jeszcze kilka plątanin, które również tworzyły wodospad ale nie taki duży.

Oczywiście przy wyrobie ozdób pomagała mi Ronal, która teraz zaplatała moje włosy.
Miałam takie same jak ona w sumie więc cieszyłam się, że się nimi zajmie.
Były BARDZO gęste i trudne do opanowania, dlatego zawsze robiłam dwa małe warkoczyki z przodu i złączałam je z tyłu.
Teraz Tsahik zrobiła dwa duże warkocze, rozpoczynające się od mojej linii włosów, i ogromną muszlą połączyja je z moim trzecim, który znajdywał się z tyłu głowy i służył do łączenia się z drzewem dusz i nawiązywania Tsaheylu ze zwierzętami.

Teraz w tej fryzurze czułam się lżej i bardziej komfortowo niż zazwyczaj.
Czułam się...ładnie?

Teraz zaczęłam przebierać się w nowo zrobiony strój.

Założyłam najpierw dół, a sznurki od niego oplotłam wokół mojego ogona i tam je zawiązałam.
Z górną ozobą pomogła mi Ronal.
Sznurki oplątywały mi talie, które zawiązała dość nisko.
Na górze również znajdowały się sznurki, które Tsahik zawiązała z tyłu na moim karku.
-Jeszcze tylko jedna rzecz!- zawołała podekscytowana i podbiegła do jakiegoś koszyka.
Wyciągnęła z niego dość dużą muszelkę.
Była ona żółta, a jej ramiona były rozciągnięte na różne strony.
Poza tym była bardzo ale to bardzo piękna.
Kobieta wyciągnęła również piękny biały sznurek i usiadła na podłodze.
Wyciągnęła z pochwy, którą miała na biodrze nóż i przecięła sznurek na odpowiednią długość.
Do ręki wzięła muszelę, i nożem wyrobiła w niej dwie dziury.
Przypatrywałam się jej z zaciekawieniem, i czekałam na rozwój kolejnych wydarzeń.
Tsahik przeplotła przez otwory w muszelce poprzednio przecięty sznurek.
Podeszła do mnie od tyłu, a zimno muszli dotknęło teraz mojego czoła.
Mogłam poczuć, jak Ronal przeplata przez moje warkocze sznurek, i zawiązuje go z tyłu mojej głowy.

Kobieta teraz podeszła do mnie od przodu, i stanęła naprzeciw mnie kładąc swoje dłonie na moich ramionach.
-Gotowe- oznajmiła i dalej się na mnie patrzyła z uśmiechem na twarzy.
-Muszla, która znajduję się na twoim czole jest ostatnią muszlą która symbolizuje Tsakarem. Następną jaką będziesz posiadać, to muszlą Tsahik która teraz znajduje się na mnie.- powiedziała Tsahik i lekko palcami przejechała po muszli na moim czole gdy wypowiadała jej słowa.
-Idę pomoc Tonowariemu zebrać klan na przedstawienie przyszłej Tsahik, poczekaj tutaj- powiedziała i po chwili już zniknęła za wejściem do namiotu.

Stałam tak kilka minut, stres narastał w moim ciele.

A co jeżeli nie będę się jednak nadawać?

Co jeżeli zawiodę?

Co jeżeli nie jestem taka dobra jak Ronal myśli?

Moje rozmyślania przerwała osoba wchodząca do chaty.
Odwróciłam głowę i ujrzałam mojego męża, stojącego w wejściu i wpatrującego się we mnie jak zahipnotyzowany.
Wziął głęboki wdech i w końcu zaczął mówić:
- Wyglądasz... niesamowicie...

------------------

HEEEEJ!

Udało mi się napisać kolejny rozdział, a następny możecie oczekiwać w weekend lub w kolejnym tygodniu.

Mam nadzieję że ten wam się spodobał i widzimy się w następnym, miłego dnia/nocy muaaa❤️❤️❤️

Odmienione ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz