Rozdział 14

90 8 20
                                    

AONUNG

Nie spotkałem się z jakimś moim przodkiem.
Znaczy może zobaczyłem ale nie miałem okazji porozmawiać.
Wizji także nie miałem jakiejś bardzo ciekawej.
Chyba.
Widziałem poprzednią Tsahik gdy uleczała jakąś kobietę.
Była bardzo podobna do mojej mamy, co musiało znaczyć że to moja babcia.
Po drugiej stronie Mauri siedziała dziewczynka na około 10 lat.
Przyglądałem się jej z zaciekawieniem bo kogoś mi przypominała.
Moja mama.
No przecież.

Kobieta, którą uleczała Tsahik była zwykłym członkiem naszego klanu.
Można to było poznać po tatuażach.
Stałem na samym końcu chaty, a na przeciwko mnie było wejście do niej.
Otwór nie był zasłonięty także widziałem wszystko.
Przy wejściu, niecierpliwie krążył pewien mężczyzna.
Zapewne mąż kobiety, którą Tsahik uleczała.

Ale coś nagle się zmieniło.

Jego twarz.

Zmieniła się na...moją...?

Ogarnęła mnie panika.

Spojrzałem na kobietę, którą Tsahik uleczała a jej twarz również przybrała inną postać.

Ivä.

Nie.

W tym momencie facet z moją twarzą wkroczył to Mauri, klęknął przy swojej ukochanej i chwycił jej dłoń w swoją.
Łzy zaczęły wypływać z jego oczu a swoje miejsce znalazły na ciele nieprzytomnej kobiety.

Tsahik odsunęła się od ciała, i spojrzała na mężczyznę z ogromnym smutkiem i współczuciem w oczach.

Mężczyzna również spojrzał w tęczówki Tsahik, a na jego twarzy wymalował się strach i rozpacz.
Przekierował wzrok teraz na kobietę.
Ujął jej drobne i zapewnie zimne ciało.
Złożył czuły pocałunek na jej czole, jeszcze bardziej przytulił jej ciało do swojego i gorzko zapłakał.

Obraz zaszedł mgłą, a ja poczułem jakby coś mnie wciągało w głąb nieznanego.
Zamknąłem oczy.
Teraz wszystko nabrało czarnego koloru a do moich uszu dobiegały dźwięki śmiechów i rozmów.

Otworzyłem oczy.
Znajdowałem się w tym samym miejscu zanim połączyłem się z drzewem dusz.
Różowo-fioletowe światło bijące od niego, uderzało w moje oczy, a wokół mnie pływały malutkie pomarańczowe rybki.
Odłączyłem swój warkocz od ogromnego, uduchowionego liścia i zacząłem się rozglądać dookoła.
Reszta moich towarzyszy również skończyła oglądać swoje wizje lub rozmawiać z przodkami.

Ale coś było inaczej.
Dziwne uczucie nagle ogarnęło moje ciało.
Rozważnie zacząłem przyglądać się wszystkim i wszystkiemu.
Moją uwagę przykuła Ivä.
Nie była połączona już z drzewem.
Jej ciało dryfowało pod wodą, warkocz falował razem z ruchami jej ciała.
Powieki miała przymknięte i wyglądała jakby nie żyła.
Kurwa.

Ogarnął mnie strach.
Szybko podpłynąlem do nieprzytomnego ciała dziewczyny i chwyciłem je w swoje ramiona.
Reszta grupy również płynęła teraz w naszą stronę.
Z pomocą przypłynął mój ilu.
Połączyłem się z nim i razem wyciągnęliśmy Ivę ponad powierzchnię wody.
Reszta również z nami wypłynęła i teraz wszyscy ze strachem czekali na rozwój sytuacji.

Chwyciłem nieprzytomną dziewczynę w swoje ramiona.
Jej ciało było zimne a włosy w połowie zanurzone w wodzie falowały wraz z ruchami fal.
-IVÄ OBUDŹ SIĘ!- krzyknąłem i potrząsnąłem dziewczyną.
- KURWA!- znowu krzyknąłem, widząc że kobieta dalej się nie budzi.

Odmienione ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz