Rozdział 19

62 7 13
                                    

-Traktujcie ją z szacunkiem tak jak przystaje. A więc proszę, przedstawiam wam Ivę.

Wtedy Ronal podeszła do krzewu za którym się ukrywałam, chwyciła moją dłoń w jej i wyprowadziła na skałę.

Teraz stałam pomiędzy Tonowarim a jego żoną.
Ponad sto niebieskich par oczu było wpatrzonych we mnie.
Ciała do których przynależały oczy były pokryte tatuażami odbłyskającymi się w świetle, ale oczywiście nie każda z osób tam zebranych je posiadała.
Woda nad brzegiem powolnymi i spokojnymi ruchami obijała się o piasek, przy okazji wypluwając na niego malutkie muszelki i kolorowe kamyczki.

Teraz można było słyszeć ciche szepty pomiędzy zgromadzonymi na piasku przed skałą na której się aktualnie znajdowałam.
Ogromna ilość oczu spoglądała na mnie co rusz, a na początku tłumu mogłam dostrzec moją mamę, z dumnym wzrokiem i uśmiechniętą od ucha do ucha.

Spoglądnęłam teraz na lewą stronę.
Od tego miejsca czułam niepokój.
Stała tam grupka chłopaków na około w wieku Aonunga.
Szeptali coś do siebie i patrzyli na mnie wzrokiem który zaraz miał mnie pożreć, co sprawiło iż poczułam się jeszcze bardziej niekomfortowo.
Gdy zczail, że ja też teraz patrze w ich kierunku, na twarzach pojawił im się łobuziarski uśmieszek i znów coś pomiędzy sobą szeptali co rusz przejeżdżając mnie chciwym wzrokiem.

Teraz już na nich nie spoglądałam, a mój wzrok był połączony razem z przepięknym wzrokiem mojego męża, stającego po drugiej stronie skały i czekającego na dalsze rozwinięcie sytuacji w której się znajdowaliśmy.

Po krótkiej chwili, wódz znów przemówił:
-To wszystko co chciałbym na dzisiaj ogłosić, i tak jak już mówiłem, proszę o szacunek dla nowej Tsakarem.
Możecie się rozejść i wrócić do poprzednich czynności.

Zgromadzeni powoli zaczęli się rozchodzić we wszystkie strony i zabierać się do swojej roboty.
Tonowari także już zniknął ze skały i też gdzieś zniknął, Ronal poszła zapewne spotkać się ze swoją duchową siostrą.
Lo'aka i Tsireyę można było dostrzec na plaży zbierających muszelki, Neteyam przechadzał się niedaleko swojego brata a Kiri i Tuk dostrzegłam kątem oka jak znikały pod powierzchnią wody.

Wzdychnęłam i już miałam pokierować się w stronę plaży, gdy nagle czyjaś dłon chwyciła moją.
Odwróciłam moje niebieskie tęczówki w stronę osoby, a im ukazał się mój kochany mąż z uśmiechem na twarzy.

Nic nie powiedział, tylko objął swoimi ciepłymi ramionami moją talię, a jego dłonie wisiały bezwładnie.
Głowę schował w zagłębienie szyi, a ja mogłam czuć jego gorący i spokojny oddech na niej.
-Pójdę złowić coś na obiad, nie jedliśmy nic jeszcze dzisiaj, idziesz ze mną?- w pewnym momencie zapytał, a teraz jego przepełniony błękitem wzrok był utkwiony prosto w moich oczach.
-Nie..pójdę się przejść po plaży..- odburknęłam i przejechałam palcami po tyle głowy chłopaka.
-Mhm...okej...poszukam cię potem gdy już coś złowię i upichcimy coś razem okej?- zapytał, teraz patrząc się na mnie z góry i delikatnie jeżdżąc dłonią po długości moich pleców.

Przytaknęłam tylko i mocniej przytuliłam Nunga.
Po chwili ten podniósł głowę, spojrzał na mnie szczęśliwym wzrokiem i czule pocałował w czoło.
Gdy się oderwał, na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech a po chwili zniknął z mojego pola widzenia.

Cicho wypuściłam powietrze i ruszyłam drogą w kierunku oddalonej plaży.
Nie była dość często odwiedzana, co mnie cieszyło ponieważ zawsze mogłam tam pójść i porozmyślać nad wszystkim i o wszystkich.

Odkąd ogłoszono mnie przed ludem nową Tsakarem, mam dziwne uczucie.

Przeczucie jakbym była w niebezpieczeństwie.
Jakby ktoś mnie cały czas obserwował i podążał krok w krok.

To uczucie towarzyszy mi odkąd miałam ten okropny sen.
Tylko teraz to wszystko się nasiliło.

Obraz mężczyzny, który mnie zgwałcił rozbłysnął mi przed oczami.

Jego okropna twarz.

Miał bliznę zaczynającą się trochę wyżej niż prawa brew, a kończyła się na środku jego nosa.

Można było się domyśleć, że rana była głęboka i zrobiona ostrym narzędziem.
Jej szerokość była mniej więcej jak szerokość dużego ostrza czy czegoś innego.
Jego oczy błyszczały ciemną zielenią.
Dalej pamiętam jak te tęczówki przyglądały mi się z zaciekawieniem i pragnieniem.
Tyle że tym złym pragnieniem.
Pragnieniem zrobienia mi krzywdy dla zabawy i jego przyjemności.

Na jego ramieniu widniał dość obszerny, czarny tatuaż.
Wyglądał jak może jakieś zwierzę.
Nie wiem, nie rozpoznawałam co to jest.
Wiem tylko, że przez ten tatuaż również przechodziła blizna, tyle że mniejsza niż ta na obleśnej twarzy.
Jego place, które mnie dotykały były szorstkie i pokaleczone.

Dreszcz mnie przeszedł na wspomnienie o tym mężczyźnie i koszmarze.

----------

Po kilkunastu minutach wędrówki, dotarłam do mojego celu.

Woda na brzegu ślniła pięknym odcieniem niebieskiego i zielonego, a w niej można było zaobserwować piękne muszle w różnych kolorach i ogromne rozgwiazdy na piasku pod powierzchnią.

W oddali pływały ilu, a tulkuny znajdowały się daleko na horyzoncie ze swoimi duchowymi siostrami i braćmi.

Usiadłam na pięknej, jasnoszarej skale, pokrytej gdzie nie gdzie ładnym połyskiem niebieskiego który odbijał się w wodzie poprzez światło padające na niego.

Podkuliłam nogi pod klatkę piersiową, a brodę usadowiłam na moich kolanach i owinęłam się ramionami.

Wpatrywałam się w wodę, rozmyślając o wizji, po której straciłam przytomność.

To był pierwszy raz kiedy zobaczyłam mojego ojca po jego śmierci.

Jego wzrok, który na mnie spoglądał był czymś za czym tak bardzo tęskniłam.
Chce go zobaczyć.
Chce żeby tu był.
Z moją mamą i resztą.
Ze mną.

Moje rozmyślania nie trwały długo.
Uczucie że jestem obserwowana jeszcze bardziej się nasiliło, a ja przestawałam się czuć komfortowo w tym momencie.

Teraz już wiedziałam że ktoś za mną stoi.

Mogłam słyszeć jego oddech.

A w zasadzie to ich.

Nie zdążyłam nawet odwrócić głowy, gdy nagle silne ramiona chwyciły mnie...

-----------------

HEEEEJ MISIE PYSIE!

Jak widać, wróciłam i mam dla was krótkie ogłoszenie.

Rozdziały będą krótsze, ale tak niestety moi drodzy musi być.

Raczej będą się pojawiać raz lub dwa w tygodniu ale to nie jest pewne.

Dziękuję naprawdę za każde wyświetlenie i jakiekolwiek wsparcie!💖

To tyle mam nadzieję że rozdział się spodobał i widzimy się w następnym, miłego dnia/nocy muaaa❤️❤️❤️

Odmienione ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz