...to był ostani krzyk Aonunga, ponieważ Neteyam wyrwał się z objęć brata, który go odciągał i uderzył go prosto w twarz...
...
Neteyam uderzył go. Aonung upadł na ziemię a z jego nosa popłynęła mała strużka krwi. Szybko się podniósł i chciał już oddać Neteyamowi ale nie chciałam żeby się bili. Gdy ten już miał go uderzyć, wbiegłam pomiędzy ich i odepchnęłam Aonunga metr dalej. Lo'ak szybko zareagował i zaczął odciągać swojego brata, żeby temu znowu nerwy nie puściły i nie uderzył Aonunga drugi raz.
- Aonung uspokój się!- krzyknęłam do chłopaka, który przede mną stał a ten przytknął swoją rękę do nosa by zatamować krwawienie, które nasilało się.
- NO CHODŹ TU TCHÓRZU!- krzyknął do niego Neteyam, któremu znowu udało się wyrwać z objęć brata i szybkim krokiem zaczął zbliżać się w naszą stronę.
Widziałam, że Aonung zacisnął pięści i chciał już ruszyć w kierunku chłopaka ale nie udało się mu to, ponieważ znowu zaczęłam go odpychać a w tym pomógł mi Rotxo z Tsireyą.
- Neteyam uspokój się!- krzyknęła starsza siostra Sully- Tuk tutaj jest, co ty odwalasz?!
Wtedy Neteyam chyba otrząsnął się z transu wkurwienia. Jego oczy momentalnie się rozluźniły a zaciśnięte pięści już przestały być zaciśnięte.
Spojrzał na swoją małą siostrę, która była przerażona zaistniałą sytuacją. Ukryła się za nogami swojej starszej siostry i przyglądała się swojemu najstarszemu bratu ze strachem.NETEYAM
Zjebałem. Po prostu zjebałem. Widząc moją młodszą siostrę, ukrytą za ciałem Kiri i spoglądająca na mnie ze strachem w oczach- pękłem.
Nie wiedziałem co mam zrobić. Stałem jak wryty wpatrując się w przerażoną twarzyczkę mojej małej siostry.JAPIERDOLE ALE JA JESTEM GŁUPI
- Idziemy!- krzyknął do mnie Lo'ak, chwytając mnie za przedramię i zaczynając ciągnąć stronę Mauri.
IVÄ
Lo'ak zabrał gdzieś Neteyama. Widać było, że czuł się głupio przez to jak się zachował w obecności jego młodszej siostry.
- Chodź Tuk, dokończymy zbieranie muszelek co?- zapytała Kiri swojej młodszej i dalej wystraszonej siostry.
-Mhm- przytaknęła jej Tuk i trochę się rozweseliła. Chwyciła swoją straszą siostrę za rękę i znów poszły na drugi koniec plaży by zbierać muszelki.
- DOŁĄCZĘ DO WAS PÓŹNIEJ, TYLKO NAJPIERW MUSZĘ Z KIMŚ POROZMAWIAĆ!- krzyknęłam do nich.
- OKEJ!- odkrzyknęła mi Tuktirey i chwilę później zniknęły mi z pola widzenia.
- A ty idziesz ze mną- powiedziałam stanowczo Aonungowi, chwytając go za nadgarstek i prowadząc w stronę chatek.Zaprowadziłam go do jego rodzinnego Mauri bo przecież ja w swoim domu nie posiadałam różnych środków medycznych. Ronal zawsze mi mówiła, że gdyby coś się stało to zawsze mogę użyć jakiś leków czy coś lub poprosić ją o pomoc.
Pokazałam chłopakowi, że ma usiąść na małym hamaku. Zrobił to bez żadnego słowa i czekał na rozwój sytuacji.
Zaczęłam szukać w leczniczych rzeczach Ronal maści i różnych bandaży zrobionych z cienkiego materiału oraz leczniczych liści. Tak, wiedziałam mniej więcej jak opatrzać rany itp, ponieważ gdy Ronal uczyła Tsireyę, ja także byłam z nimi. Żadna z nich nie miała nic przeciwko a Tsahik cieszyła się nawet, że byłam chętna do nauki leczenia.W każdym razie, wyciągnęłam już wszystkie potrzebne rzeczy i postawiłam je na ziemii obok hamaka, na którym siedział Aonung.
Zaczęłam opatrywać jego twarz. Krew z nosa dalej ciekła, więc zwinęłam mały kawałek bandaża w rulon i ostrożnie włożyłam go do nosa chłopaka.
Po dalszym, dokładnym obejrzeniu twarzy Aonunga, zobaczyłam że chłopak ma rozciętą wargę, z której również sączyła się krew oraz lekko podbite oko.
CZYTASZ
Odmienione Życie
FanfictionPewna dziewczyna, która po stracie swojego ojca podczas napadu ludzi z nieba, rozpadła się na kawałki. W pewnym momencie jej życie się odmieniło o 180° poprzez poznanie bliżej pewnego chłopaka.