Rozdział 9

111 8 27
                                    

      Jak bardzo ranny był Aonung?...

IVÄ

Biegłyśmy ile sił w nogach.
Ludzie z nieba zaatakowali naszych najbliższych, kiedy byli na polowaniu.
Czworo było poważnie rannych i leżeli teraz bezradnie, czekając na pomoc.
Na myśl o tym przyspieszyłam jeszcze bardziej i wyprzedziłam pozostałe dziewczyny, co mnie trochę zdziwiło bo wyprzedziłam Neytiri i Kiri, które wychowywały się w lesie i umiały szybciej biegać niż my ale mniejsza teraz z tym.
Czułam jak z każdą chwilą mój oddech staje się płytszy i coraz trudniej mi go złapać. Sekundy mijały jak godziny a wszystko wokół mnie zaczęło zachodzić mgłą. Zaczęło kręcić mi się w głowie i czułam jak krew pulsuje w moich żyłach.
Ale nie mogłam zemdleć. Nie teraz. Potrzebują mnie.
Aonung mnie potrzebuje.

Dobiegłyśmy. W końcu. Byłyśmy już pod chatą Olo'eyktana i Tsahik.
Gdy do niej wbiegłyśmy, widok był przerażający.
Krople krwi były praktycznie po całej podłodze.
Jake i Neteyam próbowali zatamować krwawienie dwóch osób, które zostały postrzelone. Brata wodza i Aonunga.
Pozostali mężczyźni, którzy też byli na polowaniu, opatrywali swoje, też dość głębokie rany. Najwidoczniej gdy próbowali się ukryć musieli zahaczyć o rafę koralową, z czego Tonowari i Lo'ak mieli największe rany od tego.

Neytiri szybko podbiegła do swojego syna, oglądając jego głębokie zarysowanie na plecach od rafy koralowej. Kiri i Tsireya podbiegły do brata wodza, by pomóc Jakeowi zatamować krwawienie z rany postrzałowej.
Ronal podbiegła do swojego męża, zaczynając oglądać jego ranę na brzuchu i ramieniu ale ten lekko odtrącił ją mówiąc:
- Nic mi nie będzie, idź zajmij się naszym synem- i spojrzał na nieprzytomne ciało Aonunga, przy którym klęczał Neteyam i ręką tamował wyciek krwi z klatki piersiowej.
Tak. Ao został postrzelony w dolnej części klatki piersiowej.
Moje bicie serca momentalnie przyspieszyło.
Ocknęłam się.
Wzięłam bandaże i inne rzeczy z kącika Ronal, by pomóc Nungowi.

Podbiegłam szybko do jego nieruchomego ciała i klęknęłam naprzeciwko Neteyama, gdzie spotkałam jego wzrok, przepełniony strachem, bezradnością i rozpaczą.
W jego oczach można było dostrzec zbierające się łzy, które wstrzymywał by zachować zimną krew.
Po moich polikach łzy już dawno spływały strumieniem, ale nie mogłam teraz się załamać i panikować.
Najważniejszą rzeczą teraz było szybkie udzielenie pomocy chłopakowi.
- Odsuń ręce- powiedziałam Neteyamowi, na co ten wykonał moje polecenie i odsunął swoje dłonie z krwawiącej klatki Aonunga.

Przyjrzałam się dokładnie ranie.
Kula po ostrzale nie znajdowała się bardzo głęboko, co było dobrym znakiem. Trzeba było ją jak najszybciej wyciągnąć.
Utrudnieniem było to, że Ao był nieprzytomny, a kula znajdowała się w bardzo niebezpiecznym położeniu.
Tsireya i Kiri miały łatwiej. Ich pacjent został postrzelony w ramię. Był przytomny i mógł im powiedzieć gdzie najbardziej go boli i czy ma jeszcze jakieś objawy.
Dobra Ivä, skup się.
Udało mi się wyciągnąć kule. Rana zaczęła jeszcze bardziej krwawić.
Na szczęście Nung oddychał, ale jego oddech był płytki i nierówny.
- Uciskaj na ranę- zwróciłam się do Neteyama, na co on od razu reagował i wykonał moje polecenie.
Ronal chciała nam pomóc, ale zobaczyła że sobie radzę, więc wróciła do opatrywania Tonowariego i Rotxo.
Nasączyłam kawałek materiału sokiem leczniczym.
- Odsuń znowu ręce- wydałam kolejne polecenie do Neteyama.
Przyłożyłam kawałek materiału do rany Aonunga, by żadne zakażenie się nie wdało.
- Trzymaj dłonie na materiale i uciskaj- i kolejne wydane polecenie, które Neteyam uczynił.
Wzięłam materiałowy bandaż i rozwinęłam go.
- Puść ranę i podnieś leciutko jego ciało- chłopak uczynił to co chciałam.
Gdy Neteyam trzymał lekko jego ciało w górze, ja obwiązywałam klatkę Nunga bandażem wokół rany dość ciasno, by opatrunek zatamował krwawienie.
W końcu związałam ostani centymetr bandażu, a Neteyam ostrożnie i powoli opuścił ciało Ao na ziemię.
Wstałam i chwyciłam dużą narzutę.
- Przesuń jego ciało- zarządałam.
Neteyam przesunął jego ciało a ja rozłożyłam narzutę w miejscu gdzie przed chwilą leżał.
Pomogłam Neteyamowi ułożyć odpowiednio nieprzytomne ciało na narzucie. Dodatkowo podłożyłam zawinięty materiał w rulon pod głowę chłopakowi.
Przyglądałam się jego spokojnej twarzy. Jego oddech się unormował i wdechy zaczęły być głębokie. Uspokoiło mnie to. Tera wystarczyło czekać aż się obudzi.

Odmienione ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz