Rozdział 12

93 9 15
                                    

RONAL

- Możemy porozmawiać?...

Padło pytanie z ust mojej córki.

Zauważyłam, że ostatnio jest jakaś inna.
Nie rozmawiała z nami tak zazwyczaj.
Wiedziałam, że jest coś na rzeczy, lecz nie chciałam naciskać. Znałam ją za dobrze i wiedziałam, że tak czy siak nam powie.
Spojrzałam na swojego męża a jego wzrok był już skierowany na mnie. W jego oczach mogłam dostrzec zakłopotanie, ciekawość i strach. Widać było, że bał się o to co dzieje się z naszą córką w ostatnim czasie.
- Co się stało kochanie?- zapytałam Reyę i przeczesałam jej długie włosy za ucho.

Dziewczyna wzięła głęboki wdech i odczekała kilka sekund zanim zaczęła mówić.
- Chciałabym z wami o czymś porozmawiać...- mówiła ze spuszczoną głową, a po głosie można było poznać że mocno się stresowała.
Przysunęłam się bliżej, co samo zrobił mój partner i słuchaliśmy jej z uwagą.
-Znalazłam...osobę...z którą chcę spędzić resztę życia...- wydusiła w końcu.
Na mojej i mojego męża pojawił się uśmiech.
Przecież to wspaniała nowina.
Tsireya będzie Tsahik a jej wybranek wodzem. Nie rozumiem czemu smuci się z tego powodu i bała się o tym nam powiedzieć.
- Przecież to wspaniała wiadomość!- wykrzyczałam i przytuliłam swoją córkę do siebie.
-Ale on nie może być wodzem...
Gdy to powiedziała łzy do jej oczu powoli zaczęły napływać a ja zamarłam.
Tonowari wytrzeszczył oczy ze zdziwienia i sam nie wiedział co powiedzieć.
-Ale...k-kim on jest?- zapytałam Reyę spoglądając w jej smutną twarz.
-L-Lo'ak...- jedyne co udało jej się wydusić.
Co? Lo'ak? Ten leśny?
Nie.
Spojrzałam na swojego męża. W jego oczach było widać gniew i rozczarowanie.
Wiedziałam że muszę opanować sytuację bo inaczej może dojść do największej kłótni.
Dałam Tonowariemu wyrok by nie zaczynał.

Przytuliłam do siebie córkę i głaskałam ją po plecach gdy ona wypłakiwała się.
-J-ja was..b-b-bardzo przepraszam...- powiedziała dalej płacząc.
-Shhhh.. wszystko okej..-próbowałam ją uspokoić.

Poczekałam chwilę aż jej ciało się opanuje.
Widok mojej córki gdy płacze, trzaskał moje serce na kawałki.
Mój mąż teraz chodził nerwowo po chatce. Jego ogon poruszał się szybko i ma boki co znaczyło, że jest okropnie sfrustrowany.

Tsireya w końcu się uspokoiła. Łzy już nie wypływały z jej oczu. Teraz tylko słyszałam jej głębokie wdechy i nerwowe kroki mojego męża po Mauri.
-Ja naprawdę przepraszam...-znów odezwała się moja córka.
Mój mąż chciał już coś powiedzieć ale nie udało mu się bo mu przerwałam:
-Wszystko okej skarbie...Szanuję twoją decyzję i razem z tatą będziemy cię wspierać.

Tonowari znów wytrzeszczył oczy na wypowiedziane przeze mnie słowa.
Ale nic nie powiedział.
Moja córka teraz wpatrywała się w głębie moich oczu.
Jej twarz się rozpromieniła a na jej usta wpłynął mały uśmiech.
Przytuliła mnie z całej siły i owinęła swoje ramiona wokół mojej szyi.
Na mojej twarzy również rozkwitł uśmiech i oddałam uścisk z takim samym zaangażowaniem.
-Naprawdę wam dziękuję...- powiedziała dziewczyna dalej będąc we mnie wtulona.
W końcu odkleiła się ode mnie i podeszła do swojego ojca wtulając się w niego mocno.
Oddał jej uścisk ale widać było po nim, że nie jest zbytnio zadowolony z jej decyzji.

Od niego również się w końcu odkleiła i szybkim krokiem udała się pod wyjście do chaty.
Odwróciła się jeszcze ostatni raz i spojrzała na nas z ogromnym uśmiechem na twarzy po czym wybiegła z Mauri i tyle ją widzieliśmy.

Wiedziałam, że odbędzie się poważna rozmowa pomiędzy mną a moim mężem.
Stał teraz na przeciw mnie.
- Myślisz że kto później zostanie Tsahik?

Odmienione ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz