Rozdział 1

1K 43 1
                                    

5 lat później

Dzisiaj miałam poznać najlepszego przyjaciela mojego chłopaka. Z tej okazji zorganizowaliśmy kolację, w której przygotowaniach postanowiłam pomóc. Zależało mi na tym, by wypadła jak najlepiej, ale to Ethan czekał na tę chwilę najbardziej i to mu szczególnie zależało, by wyszło znakomicie.

Właśnie nakrywaliśmy do stołu i w tym czasie czarnowłosy opowiadał mi o mężczyźnie, którego lada chwila miałam poznać.

- Myślę, że się polubicie. Jest naprawdę sympatyczny i równie mocno chce cię poznać. - powiedział rozkładając talerze.

Uśmiechnęłam się, lekko kiwając głową.

- Tak jak ja go. Z tego co mówisz jest wspaniałym facetem.

Zaśmiał się krótko podchodząc bliżej.

- Można tak powiedzieć, jednak nie należy przesadzać. - odparł stanowczo, oplatając moją talię ramieniem.

Zignorowałam nagłą zmianę tonu jego głosu i zdecydowałam się zmienić kierunek rozmowy.

- Pójdę jeszcze po sałatkę i wszystko będzie gotowe.

- A swoją drogą, dziękuje, że pomogłaś mi w tym wszystkim. Wyszło pięknie i to twoja zasługa, kochanie. - Rzekł i złożył czuły pocałunek na mojej skroni.

Odwróciłam się do niego przodem i położyłam dłonie na jego torsie.

- Nie ma sprawy. Cieszę się, że mogłam pomóc.

Kąciki jego ust powędrowały ku górze. Nachyliłam się i go pocałowałam, na co zareagował od razu pogłębiając pieszczotę. Wbił palce w moje biodro, a drugą rękę położył na moim karku. Przeniósł usta na moją szyję obdarowując ją mokrymi pocałunkami i podniósł moją nogę przyszpilając ją do swojego boku. W tym czasie odchyliłam głowę wplątując palce w kosmyki jego czarnych włosów.

I właśnie wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie nawiązując kontakt wzrokowy. Odchrząknęłam i oznajmiłam:

- To ja pójdę po sałatkę, a ty otwórz.

Ruszyłam w kierunku kuchni poprawiając białą, luźną sukienkę, którą wybrałam na ten wieczór, a potem zarzuciłam pofalowane, blond włosy do tyłu i złapałam za półmisek z sałatką. Gdy położyłam naczynie na stole usłyszałam głos Ethana dobiegający z korytarza, więc skierowałam się w tamtą stronę. Ale nawet nie przekroczyłam progu, kiedy zamarłam.

Przede mną stał wysoki brunet o niebieskich oczach i zarysowanej szczęce, którą pokrywał lekki zarost. Jego sylwetka była umięśniona, a na sobie miał białą koszulkę z jakimś nadrukiem i czarne jeansy. Witał się z Ethanem, który stał do mnie tyłem.

Stałam jak wryta nie mogąc się poruszyć ani nic z siebie wydusić przez gulę w gardle, która pojawiła się na widok osoby, która od wielu lat jest tylko przeszłością.

Przeszłością, którą wolałam pogrzebać, bo wspomnienia z nią związane jedynie raniły moje serce, gdy tylko pojawiały mi się przed oczami.

Mój chłopak przyjaźnił się z mężczyzną, który niegdyś dał mi cały świat uczyniając najszczęśliwszą kobietą na tym okrutnym świecie i który w jednej chwili mnie go pozbawił zostawiając tylko cierpienie nie do opisania. I był to nie kto inny, a Oscar Stevens, ten sam który właśnie przede mną stał.

Obserwowałam jak jego jabłko Adama porusza się, gdy przełyka ślinę i jak przeczesuje sobie włosy jednocześnie uśmiechając się na jakiś żart Ethana. Moje oczy się zaszklił, bo był to jeden z tych uśmiechów które zapadły mi w pamięci. Którego nie widziałam przez pięć pieprzonych lat. To właśnie tyle czasu trwam w przepaści tęsknoty i nienawiści.

Tęsknoty za czasami w których byłam prawdziwie szczęśliwa. Z nim. Moją pierwszą i jedyną miłością.

Nagle jego wzrok padł na mnie. Nie poczułam nawet łzy, która spłynęła mi po policzku, tworząc mokry ślad. Jego uśmiech znikł, a niebieskie tęczówki świdrowały mnie wzrokiem. Omiótł spojrzeniem moją twarz, a później ciało, wracając do moich zielonych oczu. Uważnie mi się przyglądał jakby nie dowierzał, że przed nim stoję. Ja Adeline Delaney – jego wielka, nastoletnia miłość, która niespodziewanie się skończyła.

Na zawsze #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz