Jeszcze tego samego wieczoru wsiadłam do taksówki z zamiarem dotarcia pod wskazany adres. Jak najszybciej chciałam się z nim rozliczyć, a poza tym emocje wciąż wirowały w mojej duszy, napędzając do działania. Być może potrzebowałam też potwierdzenia z jego strony.
Bo wirował we mnie promyk nadziei na to, że jest to niczym innym, jak zwykłym kłamstwem. Mała część mnie chciała wierzyć, że to, co tak właściwie nawet dobrze się nie zaczęło wcale nie jest bliskie swego ostatecznego zakończenia.
Pochłonięta przez myśli nawet nie spostrzegłam, kiedy tak naprawdę dotarłam na miejsce. Zapłaciłam kierowcy, a następnie wyszłam, kierując się w stronę budynku. W głowie miałam już słowa, które niedługo powiem mu prosto w twarz.
Wściekłość dodawała mi odwagi. Była jak ten zły głosik w głowie, który każe działać. Bez chwili zawahania.
Gdy wjechałam windą na odpowiednie piętro i stanęłam przed odpowiednimi drzwiami, zadzwoniłam dzwonkiem. Nie musiałam długo czekać, bo już po chwili mi otworzył.
Złapaliśmy kontakt wzrokowy. Po jego minie mogłam wywnioskować, że zaskoczyła go moja wizyta. Cóż, kto by pomyślał, że go przebiję. Pamiętam, jak kiedyś zdobył mój numer telefonu, a teraz ja zdobyłam jego adres.
Ale wcale nie w pokojowych zamiarach.
- Adel?
- Nie cieszysz się z moich odwiedzin? - spytałam, unosząc brew. Starałam się, by mój głos brzmiał normalnie.
- A czy mógłbym spodziewać się lepszego gościa? Wejdź, proszę.
Otworzył drzwi szerzej i mogłam ujrzeć pojawiający się na jego ustach delikatny uśmiech. Weszłam, mijając go, a następnie przekroczyłam próg salonu, powierzchownie oglądając pomieszczenie.
Panele były z ciemnego drewna, a ściany pomalowane na biało. Na jednej z nich było ogromne okno z widokiem na Nowy Jork, a druga była wyłożona szarą cegłą, na której wisiał telewizor. Przede mną była kanapa, a przed nią stolik kawowy. Niedaleko również znajdował się stół z krzesłami.
Odwróciłam się do Oscara przodem, podczas gdy on stał oparty o framugę drzwi. Miał założone ręce na klatce piersiowej, a wzrok wbity wprost we mnie.
- Czym sobie zasłużyłem na tak miłą wizytę?
Prychnęłam, kręcąc głową. Rzuciłam torebkę na kanapę, podchodząc o krok bliżej.
- Jesteś pieprzonym dupkiem. - Oczy otworzył szerzej. - Źle cię na początku oceniłam, a teraz płacę za to rozczarowaniem. - warknęłam. - Byłam głupia, że ci uwierzyłam.
- Ale o co ci chodzi?
- I pomyśleć, że byłam bliska ponownie ci zaufać. Och, jak wielki błąd bym popełniła, robiąc to.
- Możesz wyjaśnić, Adeline?
Był coraz bardziej zdenerwowany. Odbił się od framugi, robiąc krok w moją stronę.
- A co tu do cholery wyjaśniać, co? Wszystko stało się takie jasne. - krzyknęłam. - Od początku nie było to niczym innym niż zwykłą zabawą, prawda? Od początku się mną bawiłeś! Powiedz, sprawiało ci to radość?
Przełknął ślinę, nie mówiąc nic. Zaśmiałam się gorzko z niedowierzaniem.
- Naprawdę? Nic nie powiesz? Zabrakło ci, kurwa odwagi, czy jak? - W moich oczach pojawiły się niekontrolowane łzy. - Myślałeś, że nie dowiem się, że pomogłeś uratować mój związek?
W jego spojrzeniu nagle coś się zmieniło.
- Jesteś, kurwa chujem, wiesz? - krzyknęłam, powoli tracąc kontrolę nad łzami, cisnącymi mi się do oczu. - Byłam gotowa dla ciebie na wszystko, a ty?
CZYTASZ
Na zawsze #1
RomanceJedno kłamstwo zniszczyło wszystko - marzenia, plany, przyszłość, w której oboje widzieli siebie. Ale, czy miłość, która miała być przecież na zawsze? Kiedy po pięciu latach ponownie się spotykają między nimi są sprzeczne uczucia - on pragnie ją o...