Rozdział 13

616 22 2
                                    

                              Adeline

Czasem każdy człowiek potrzebuje wytchnienia w postaci dobrej zabawy. Chwili zapomnienia. Ja wybrałam alkohol i taniec wśród pijanych, całkiem obcych mi ludzi. Kiedy Kayla usłyszała o moim planie nie musiałam długo jej namawiać, aby poszła tam razem ze mną. Z chęcią przyjęła moją propozycję zważywszy na to, że chłopak, którego poznała na przyjęciu urodzinowym Ethana okazał się gejem. Oznacza to, że nici z ewentualnej szansy na rozwinięcie ich relacji, co nieco zasmuciło Johnson. Na szczęście nie poczuła do niego czegoś więcej niż zwykłego zauroczenia. Właściwie to nawet planuje poznać kogoś fajnego.

A ja potrzebowałam wyrzucić z głowy pewnego bruneta, który znalazł sobie miejsce w moim umyśle i nie opuszczał go ani na moment. Wydawało mi się więc, że pomysł z klubem jest odpowiednią taktyką, ale nie spodziewałam się, że właśnie tam go spotkam. Bo jakie było prawdopodobieństwo, że na niego wpadnę?

Siedzi przy barze i świdruje mnie wzrokiem. Muszę przyznać, że wygląda tak cholernie dobrze. Na sobie ma białą koszulkę, na którą narzucił czarną, skórzaną kurtkę. Do tego oczywiście czarne jeansy, a włosy miał w lekkim nieładzie, co sprawiało, że wygląda seksowanie i szczerze, nie mogłam oderwać od niego spojrzenia.

- To co? Idziemy się najpierw napić, czy od razu wskakujemy na parkiet? - spytała mnie Kayla.

- Na początku przywitamy się z Oscarem.

Spojrzała na mnie z zaskoczeniem.

- Jak to?

- Siedzi przy barze. - powiedziałam.

Gdy go zauważyła na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.

- Kto, by się spodziewał? Kolejne przypadkowe spotkanie. Coś mi mówi, że los ponownie stara się was zeswatać. - Poruszyła brwiami z uśmiechem.

Skierowałyśmy się w stronę baru.

- I po co te aluzje? Mówiłam ci przecież, że między nami nic już się nie wydarzy.

Prychnęła i pokręciła głową.

- Tak, a ja jestem, kurwa, kosmonautką. - Kącik moich ust lekko zadrżał. - Takie kity to możesz wciskać wszystkim, ale nie mi. Ja wiem, że prędzej czy później ulegniesz uczuciom, kochana przyjaciółko.

Po tym jak opowiedziałam jej o zdarzeniu nad jeziorem patrzy na Oscara łagodniejszym spojrzeniem. Twierdzi, że to co zrobił jest kurewsko romantyczne i nie każdy byłby zdolny na takie poświęcenie. Mało tego, rzekłabym, że nawet nam kibicuje, bo sama oddałaby wszystko, aby przeżyć takie uczucie. Poza tym uważa, że przy Ethanie tracę jedynie czas, bo dla niej oczywistością jest, że ten związek rozpadnie się, a zwłaszcza kiedy obok jest mężczyzna, którego darzę prawdziwą miłością.

- Cześć, Oscar. - Przywitałam się, kiedy byłam wystarczająco blisko.

Na ustach bruneta pojawił się ciepły uśmiech.

- Cześć Adel, Kayla. - Skinął w jej kierunku głową i powrócił do mnie wzrokiem. - Miło się złożyło, że się spotkaliśmy, czyż nie?

Kiedy chciałam już odpowiedzieć usłyszałam inny głos.

- Bracie, a co to za maniery? - Spojrzałam na osobę, która siedziała obok Oscara. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy.

- John? - Uśmiechnął się, zresztą tak jak ja.

- Pamiętasz Johna? Był chłopcem, kiedy ostatnim razem się widzieliście. - powiedział Oscar.

Do mojej głowy od razu powróciły wspomnienia, kiedy miałam wspaniały kontakt z Johnem. Świetnie się dogadywaliśmy niczym prawdziwe rodzeństwo, o którym mogłam jedynie pomarzyć.

Na zawsze #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz