Rozdział 4

841 34 8
                                    

Wróciłam do domu z wyrzutami sumienia. Zostawiłam Ethana przedtem robiąc mu nadzieje na coś, co się nie wydarzyło. I to, dlaczego? Bo pomyślałam o byłym chłopaku. Nie podobało mi się to ani trochę, bo co to właściwie oznaczało?

Rzuciłam torebkę na jasny narożnik i oparłam się o jego tył, przeczesując palcami włosy.

Wystarczyło jedno spotkanie, by namieszał mi w głowie i w życiu, a to dopiero początek. Bałam się tego, co przyniesie jutro i kolejne dni, w których zapewne znowu go zobaczę.

A przecież Nowy Jork jest ogromnym miastem. Mieszkają w nim miliony ludzi, a pomimo tego on musiał okazać się przyjacielem Ethana. Czemu muszę mieć takiego pecha?

Moje przemyślenia przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Okrążyłam sofę i wyjęłam urządzenie z torebki. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.

- Halo.

- Miło słyszeć twój głos.

W moim gardle nagle zaschło, a nogi zrobiły się wiotkie. Moje ciało ogarnęło zaskoczenie i dopiero po chwili poczułam złość.

Złość, na osobę która do mnie zadzwoniła.

Oscar zdobył mój numer telefonu i teraz do mnie dzwonił jakby nigdy nic. Co cholernie mnie zdenerwowało, bo chciałam, by ten człowiek trzymał się ode mnie z daleka.

Przymknęłam powieki chcąc się uspokoić. Przełknęłam ślinę, a potem na jednym wdechu spytałam:

- Czego ode mnie chcesz, Oscar?

Milczenie. Jedna sekunda, druga i trzecia. Uśmiechnęłam się kpiąco i gdy już chciałam coś powiedzieć usłyszałam jego głos.

- Chcę znowu spojrzeć w twoje piękne, zielone oczy i zobaczyć w nich błysk, którego przy naszym ostatnim spotkaniu zabrakło. Chcę zobaczyć twój szeroki uśmiech, a nie ten wymuszony i pozbawiony szczerości. Chcę usłyszeć twój śmiech, który zawsze sprawiał, że miękło mi serce. Chcę wyleczyć ranę, którą ci zadałem. Chcę wyznać ci prawdę, Adel.

W moich oczach pojawiły się łzy, a uśmiech spełzł z mych warg. Poczułam w sercu znany mi uścisk. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, bo zwyczajnie zabrakło mi słów. A może odebrało mowę?

- Wczoraj nie dałaś dojść mi do słowa, a to co chcę ci powiedzieć jest naprawdę ważne. Później będziesz mogła zrobić z tym, co zechcesz, ale musisz znać prawdę.

- Nie, Oscar. - wyszeptałam i przełknęłam ciężko ślinę. - Jakimś nieszczęsnym trafem po latach ponownie się spotkaliśmy, ale to nie oznacza, że teraz połączymy się jak bratnie dusze niczym wyjęte z jakiegoś romansidła. Oboje mamy nowe życie i nic już tego nie zmieni. - przerwałam na chwilę. - Nie dzwoń do mnie więcej. Nasz kontakt będzie zależny tylko od Ethana i proszę żebyś, to zaakceptował.

Rozłączyłam się mając w sercu uciążliwy ból. Czym właściwie był spowodowany? W moim życiu nie raz były chwile w których sądziłam, że zdołałam pogodzić się z jego odejściem i wyleczyć z tej wielkiej miłości. Jednak zawsze szybko mijały. Gdy tylko rozum podpowiadał mi, że jest po wszystkim, wtedy serce zaprzeczało. Dawało sygnały, iż Oscar niezmiennie ma tam swoje miejsce, a uczucie, które nas połączyło, z mojej strony trwa w najlepsze. Pomimo żalu, nienawiści i niechęci.

Pomimo minionego czasu i braku jakiegokolwiek kontaktu.

Może było to spowodowane tym, jaką silną miałam z nim więź. Może tym, że był moją siłą i słabością w jednym. Bo jako jedyny sprawiał, że miałam ochotę się uśmiechać, nawet jeśli nie miałam już siły. Był dla mnie czymś więcej niż tylko pierwszą miłością. Dlatego był również słabością. I pewnie dlatego nie znienawidziłam go od razu. Przez wiele następnych tygodni byłam gotowa mu wybaczyć i gdyby tylko do mnie wrócił przyjęłabym go z otwartymi ramionami. Ale on nie wracał. Bywały momenty, kiedy czekałam z telefonem w dłoni na wypadek, gdyby zadzwonił. Ale nie zrobił tego ani razu.

Na zawsze #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz