Rozdział 21

442 19 0
                                    

                          Oscar

Stracone zaufanie trudno jest odzyskać, a ja miałem okazję przekonać się o tym, gdy Adeline do mnie przyszła i zasypała oskarżeniami. Nie mogę się dziwić. Sam nie wiem, co pomyślałbym na jej miejscu, ale na całe szczęście wszystko się wyjaśniło. I lepiej być nie mogło.

Dawno nie czułem czegoś takiego. Powiedzieć, że jestem przy niej szczęśliwy to za mało. Powinienem raczej powiedzieć o wolności. Bo właśnie to czuję w jej towarzystwie. Zawsze tak było i choć myślałem, że straciłem to uczucie, ona pokazała mi jak bardzo się myliłem. Co więcej byłem wstanie zapomnieć, dlaczego w ogóle znaleźliśmy się w takim skomplikowanym położeniu. Kluczowe było to, że ją odzyskałem, a utwierdziłem się w tym przekonaniu, kiedy wypowiedziała te dwa magiczne słowa, które wprawiły moje serce w szybszy rytm, jakbym słyszał je po raz pierwszy.

Ciężko będzie udawać i ukrywać emocje, jednak oboje musimy wykazać się cierpliwością, a ja muszę znaleźć rozwiązanie na ewentualną potyczkę z ojcem. Doskonale wiem, że nie będzie łatwo, bo należy do zawziętych ludzi, ale wierzę w nasze zwycięstwo.

Wszak utrzymuje mnie wiara, nadzieja i miłość.

Siedziałem na kanapie, mając laptopa na kolanach. Pracowałem nad zleceniem, gdy w pewnym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie spodziewałem się gości i dlatego z ciekawością wstałem, aby przekonać się kogo zobaczę po drugiej stronie drzwi. Chwyciłem za klamkę, otworzyłem i skrzyżowałem spojrzenie z osobą, która swoją obecnością wywołała uśmiech na mojej twarzy.

- Witaj, skarbie. - mruknąłem, przechylając lekko głowę. - Wierzę, że tym razem będzie to miła wizyta.

Radośnie się zaśmiała, a potem weszła do środka.

- Przekonamy się.

Po zamknięciu drzwi odwróciłem się w jej stronę, napotykając spojrzenie zielonych oczu.

- Już myślałem, że nigdy nie doczekam się tego spotkania.

- Aż tak tęskniłeś? - spytała, podchodząc o krok.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - Położyłem dłonie na jej biodrach, przyciągając do siebie. - Ale chciałem dać ci czas na przemyślenie mojej propozycji.

Uśmiechnęła się, po czym wtuliła w moją klatkę piersiową. Objąłem ją, tym samym kładąc podbródek na głowie dziewczyny. Delikatnymi ruchami zacząłem gładzić ją po włosach.

- I przemyślałam. - szepnęła.

Gdy się odsunęła przeszła w głąb domu, dlatego podążyłem za nią. Oparła się o bok kanapy i spojrzała na mnie ze smutną miną.

Miałem wielką nadzieję, że się zgodzi nie tylko ze względu na to, że kogoś takiego potrzebuję, ale w szczególności, dlatego by spełnić nasze wspólne marzenie i mieć ją jeszcze bliżej.

- Oscar, ja...

Spuściła wzrok, a ja poczułem coś w rodzaju strachu, że się nie zgodzi i nici, z planów które już zdążyły pojawić się w mojej głowie.

- Powiedz, że się zgadzasz. - wymamrotałem, zakładając ręce na piersi. - Naprawdę nie pożałujesz.

Spojrzała na mnie spod długich, ciemnych rzęs, a potem tak zwyczajnie wybuchła śmiechem. Nie wiem, czy powodem tego był mój zdesperowany głos, czy może mina.

- Oczywiście, głuptasie, że się zgadzam.

Podeszła do mnie i zarzuciła ręce na mojej szyi z szerokim uśmiechem na ustach.

Na zawsze #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz