Rozdział 28

402 21 1
                                    


Ostrzegam, że rozdział jest dość mocny. :)

Miłego czytania!

                           Adeline

Mój ojciec wraca do Atlanty już tego wieczoru. Za niedługo startuje jego samolot i chociaż nie sądziłam, że czas jego odwiedzin minie tak szybko, miałam świadomość, że nie zostanie tu na wieki. Za kilka godzin znów będą dzielić nas setki kilometrów, jednak starałam się myśleć pozytywnie. W końcu jeszcze się spotkamy i kto wie, może to ja odwiedzę go.

Thomas właśnie zakładał na siebie czarny płaszcz. Staliśmy w przedsionku, a za chwilę miała przyjechać po niego taksówka, która zawiezie go na lotnisko. Uparł się, że lepiej będzie, jak pożegnamy się w mieszkaniu, a ja na to przystałam, bo należy do ludzi uparty, a ja nie chciałam się z nim sprzeczać. Zresztą może tak będzie lepiej.

- Cholernie nie lubię pożegnań. - burknęłam.

- Adel, słownictwo. - powiedział, starając się by jego głos brzmiał poważnie, ale pojawiający się uśmiech sprawił, że wcale mu to nie wyszło. - Poza tym głowa do góry. Przecież jeszcze się spotkamy.

- Wiem, ale będzie mi ciebie brakować. Szkoda, że nie możesz zostać dłużej.

- Pamiętaj, że zawsze możesz zadzwonić. Nawet na video rozmowę. To wciąż więcej niż nic.

Skinęłam głową, unosząc kąciki ust.

- W porządku.

- Tyle tylko że czasem mogę nie odebrać. Wiesz, prowadzenie firmy nie wiążę się z masą wolnego czasu.

- Rozumiem, teraz i ja weszłam w ten świat. - mruknęłam z lekkim podekscytowaniem. - Czekają mnie spotkania biznesowe, projektowanie, wyjazdy służbowe... Boże, nawet nie zdajesz sobie sprawy jaka jestem przeszczęśliwa.

- Uwierz, w pełni wiem o czym mówisz. - Podszedł do mnie z uśmiechem szczerości. - I jestem pewien, że świetnie temu podołasz. Wyjeżdżam spokojny, widząc cię taką i nie tylko dlatego że świat biznesu stoi przed tobą otworem, a dlatego że spostrzegłem twoją zmianę. Nie jesteś już zagubioną, skrzywdzoną dziewczyną, którą miałem okazję ujrzeć ostatnim razem, a silną i niezależną kobietą. Niełatwo jest wybaczać, a ty, moja córko to zrobiłaś i wierzę, że podjęłaś słuszną decyzję w tej kwestii. Masz przed sobą świetlaną przyszłość, Adeline i twój widok napawa mnie jedynie dumą.

W moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia. Usłyszeć takie słowa od ojca to coś pięknego i cholernie satysfakcjonującego.

W odpowiedzi po prostu go przytuliłam, obejmując szczelnie ramionami. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową, zaciągając się zapachem kojarzącym mi się z dzieciństwem - beztroskimi chwilami, które spędzałam z ojcem, kiedy znajdował trochę czasu. Zazwyczaj zabierał mnie na świeże powietrze i tam spędzaliśmy czas najczęściej rozmawiając. Bywało, że opowiadałam mu o swoim dniu i o nowych zabawkach, a on czasami dzielił się ze mną jakąś cenną uwagą. Takich chwil nie było dużo, co sprawiało, że należały do tych ważnych i wyjątkowych. Z czasem więcej radości mi sprawiały niż jakieś zabawki, które jak sądzę miały zrekompensować mi brak obecności rodziców w większej części dnia.

Gdy się odsunęłam, uśmiechnęłam się lekko.

- Dziękuję, tato. To wiele dla mnie znaczy. - przyznałam, ocierając jedną samotną łzę.

- Do zobaczenia, Adel. - Pogładził mnie po ramieniu w geście czułości i złapał za rączkę walizki.

- Miłej i bezpiecznej podróży. - rzuciłam jeszcze zanim wyszedł.

Na zawsze #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz