Rozdział 14

568 21 1
                                    

Rozczarowanie. Zwątpienie. Przeliczenie.

Stało się to, co było do przewidzenia. Cierpliwość się skończyła. Może gdybym wciąż zachowywała się jak kochająca dziewczyna, tak jak jeszcze kilka tygodni temu, ta cała kłótnia, by się nie wydarzyła. Ale ja nie mogłam dłużej udawać jakby moja nadzieja na to, że coś do niego poczuję, wcale się nie rozmazywała. Chciałam wierzyć, że go pokocham, naprawdę. W końcu to może być moja jedyna szansa, na miłość która nie będzie dotyczyć Oscara. Tyle że sama nie wiedziałam, czy na pewno to dobry pomysł, żeby dalej w tym tkwić. Słowa, które do mnie wypowiedział wciąż siedzą mi w głowie.

Wiedziałam, że nie jestem bez winy. Zmieniłam się, wzięłam go na dystans i on to zauważył. Ale przecież nie mogłam podać mu powodu, bo wszystko wyszłoby na jaw.

A może właśnie to byłoby najlepsze? Czy nie dość już kłamstw? A może po prostu powinnam to zakończyć? Bo, czy jest sens, aby dalej to ciągnąć?

Siedziałam przed kominkiem, opatulona jasnym kocem. Rozmyślając nad tym wszystkim, obserwowałam palący się ogień. Mój mętlik w głowie przerwał dźwięk wibracji telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, a kiedy spostrzegłam kto dzwoni na moje usta wpłynął niekontrolowany uśmiech. Tak bardzo potrzebowałam usłyszeć jego głos.

- Tak, Oscar?

- Cześć, Adel. - Przywitał się zachrypniętym głosem. - Masz chwilę na rozmowę?

- Dla ciebie zawsze. - odparłam z delikatnym uśmiechem.

- Och, jak miło. Czuję się zaszczycony.

- I słusznie. A tak serio to nie robię nic ważnego, więc masz szczęście. - stwierdziłam.

Oczywiście, oprócz myślenia nad sensem swojego związku.

- Jesteś w domu?

- Jestem i właśnie szukam odpowiedzi na jedno nurtujące mnie pytanie, pośród miliona myśli.

- Coś mi mówi, że twój dzień nie należał do najlepszych. Stało się coś?

Westchnęłam przeciągle.

- Tak, nie, może. Co za różnica? Nie chcę obarczać cię swoimi problemami.

Cicho się zaśmiał.

- Powinnaś wiedzieć, że zawsze chętnie cię wysłucham. Wystarczy jedno twoje słowo.

Uśmiechnęłam się, bawiąc się krańcem koca.

- No nie wiem. To chyba nie do końca odpowiedni temat do zwierzania się tobie. - mruknęłam, a potem przegryzłam wargę.

- Skoro tak, to nie musisz mi nic mówić, kiedy przyjadę. - oznajmił, co mnie zaskoczyło.

- Jak to przyjedziesz?

- No, nie mogę pozwolić, żebyś siedziała smutna. Przecież obiecałem, że uczynię twoje życie pięknym. I nawet mam już pomysł, co poprawi ci humor.

Mój uśmiech się powiększył, a serce zabiło mocniej.

- W porządku. Powiesz chociaż, co wymyśliłeś?

- Nie, to będzie niespodzianka. Do zobaczenia.

Rozłączył się, a ja jeszcze przez chwilę wpatrywałam się w ekran telefonu.

Musiałabym skłamać mówiąc, że nie cieszę się, że przyjedzie. W istocie już odliczam minuty aż znów go zobaczę. Byłam ciekawa, co wymyślił, ale niemalże pewna, iż sama jego obecność wystarczy abym poczuła się znacznie lepiej.

Na zawsze #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz