Oscar
Otworzyłem oczy i pierwszym co zobaczyłem to ciemność, która spowijała pokój. Wciąż była noc, lecz miejsce obok mnie okazało się puste. Podniosłem się do siadu napędzany strachem, ale dzięki ulicznemu światłu dostrzegłem dziewczynę przy oknie. Wpatrywała się w oddal za szybą, owinięta puchatym kocem i z twarzą pozbawioną wyrazu.
- Adel? - wychrypiałem, przecierając twarz. Wstałem z łóżka i powoli do niej podszedłem. - Wszystko w porządku?
- Dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego nie słuchał? - zapytała, nie zerkając na mnie. - Wiesz, że gdybyś nie zadzwonił on by... on by mnie zgwałcił? - Spojrzała w moje oczy, a łza potoczyła się po jej policzku. - To ty mnie uratowałeś i teraz naprawdę stałeś się moim bohaterem, Oscarze Stevens.
Świadomość tego, że moja Adel była bliska najgorszej krzywdy, jaką można wyrządzić kobiecie zabijała mnie od środka. Jej oczy przepełnione bólem i każda następna łza łamała moje serce od początku, za każdym razem boleśniej. Gdy tylko dowiedziałem się do czego posunął się ten sukinsyn, miałem ochotę bez chwili zawahania po prostu go zamordować. I to z zimną krwią. Litość przestałaby istnieć, a przed oczami miałbym jedynie roztrzęsioną Adeline. Jednak mnie powstrzymała i teraz nie liczyło się nic oprócz niej samej. Potrzebowała mnie jak jeszcze nigdy wcześniej, dlatego zamierzałem przy niej być.
- Możesz być spokojna. On za to zapłaci.
Westchnęła, po czym znowu spojrzała przed siebie.
- Prawnik pochodzący z szanowanej i zamożnej rodziny. Czysty jak łza, bez żadnej kartoteki. No i nawet do tego nie doszło. Nie mam żadnych szans i prawda jest taka, że nie jestem wstanie nic mu zrobić. Nawet jeśli kiedyś... - zamilkła.
- Kiedyś co?
Wlepiła we mnie spojrzenie smutnych oczu.
- Dowiedział się o naszej współpracy i o tym, że mój ojciec jest w mieście. Zdenerwował się, że mu nie powiedziałam, a potem... zaczął mnie podduszać i grozić.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? To musiało być niedawno. - spytałem zdenerwowany.
Ethan Walker okazał się prawdziwym potworem. Kolejnym który chciał skrzywdzić kobietę, którą kocham. Udało mi się uchronić ją tym jednym, w pierwszej sekundzie nic nieznaczącym telefonem. Nie jest już moim przyjacielem, nie zasłużył na to miano. Za wszystko co zrobił, czeka go zapłata - krwią - bo tylko ta mnie usatysfakcjonuje.
- No... nie chciałam być powodem waszej bójki, a i tak zamierzałam z nim zerwać, więc postanowiłam tego nie roztrząsać. Nie sądziłam, że mógłby posunąć się jeszcze dalej i spróbować... - mówiła chaotycznie, przez łzy płynące jedna po drugiej.
- No już. Już dobrze. - Delikatnie ją do siebie przytuliłem. Schowała twarz w zagłębieniu mojej szyi wciąż płacząc. - Sam wymierzę mu karę. - oznajmiłem po chwili.
Odsunęła się, kiwając głową na boki.
- Nie, jeśli przeze mnie trafisz za kratki nie przeżyję tego, Oscar. Nie mogę cię stracić. - wyszlochała.
- Ufasz mi, prawda? - Skinęła niepewnie głową. - Więc się tym nie martw. - Odgarnąłem kosmyk jej włosów za ucho. - A teraz wracajmy do łóżka. Spróbuj ponownie zasnąć.
Już chciałem się odwrócić, kiedy złapała mnie za dłoń i oznajmiła łamiącym się głosem:
- Nie chcę. Gdy spałam to wróciło w postaci koszmaru, a ja nie chcę znowu tego przeżywać. Nie dam rady.
CZYTASZ
Na zawsze #1
RomanceJedno kłamstwo zniszczyło wszystko - marzenia, plany, przyszłość, w której oboje widzieli siebie. Ale, czy miłość, która miała być przecież na zawsze? Kiedy po pięciu latach ponownie się spotykają między nimi są sprzeczne uczucia - on pragnie ją o...