Godzina 15:00, łazienka TAO
Louis szedł ku Harremu, intensywnie wpatrując się w jego sylwetkę. Młodszy naprawdę nie wiedział czego mógłby się spodziewać, przecież wydawało mu się, że profesor wszystko obrócił w żart, ale zaczął w to wątpić patrząc na jego pewne siebie kroki, gdy nagle wydarzyło się to. Mężczyzna pewnie stawiał każdą stopę, lecz zdecydowanie zbyt pewnie. Nagle nierówna fuga między płytkami podcięła mu nogę. Stanął nierówno i poleciał gwałtownie do przodu, lądując prosto na ciele chłopaka, tym samym mocno przyciskając go do zimnych płytek. Sam Harry nie zdążył wypowiedzieć ani słowa, gdy został powalony na ziemię i przygnieciony całkiem nie małą masą ciała.
Tomlinsona przeszedł gwałtowny dreszcz, rozchodzący się wzdłuż jego kręgosłupa. Ciepły powiew z ust zaskoczonego mężczyzny otulal twarz kręconowłosego, a dłonie na lekko zgietych łokciach wylądowały po obu stronach jego głowy. Louis pachniał tytoniem oraz intensywnym perfumami, które lekko zakręciły w głowie Stylesowi. Wzrok błękitnych tęczówek osiadł na tych zielonych ostrożnie, ale jednocześnie z przerażeniem, wirując zbyt intensywnie w jego głowie, przez co szybko zrezygnował lądując końcowo na jego ustach.
Pulchne wargi chłopaka nie umknęły uwadze profesora, który nie miał pojęcia co się właściwie stało, że wylądowali w takiej, a nie innej sytuacji. Harry byl także oszołomiony, zaskoczony, a jednocześnie czuł dziwny ucisk w żołądku, nie wiedząc czy to starch, czy....
Styles zaczął podążać za lagunowymi oczami mężczyzny, które mógł dostrzec po raz pierwszy z tak bliska szybko lokalizując punkt ich zatrzymania. Nie wie jaki diabeł go podkusił, gdzie jego umysł się znalazł, by nie zważać na niebezpieczeństwo na nim ciążące i zrobić to - zagryzł wargę. To wystarczyło by oddech Tomlinsona przyspieszył, co zdecydowanie odczuł sam chłopak. Klatka Louisa zaczęła delikatnie falować, niemalże stykając się z jego ciałem, a oddech błękitnookiego stał się cięższy na policzku wyższego.
Godzina 14:55 w auli głównej
- Kiedy moja kolej? - zapytał zniecierpliwiony właściciel tego dobytku.
- Oh jak się nie przymkniesz, to nie będziesz miał okazji się wykąpać. Trupy nie potrzebują kąpieli - prychnęła także zniecierpliwiona siostra dowódcy.
Nie mogła przyznać racji temu mężczyźnie, ale jej brata i gwiazdy nie było zdecydowanie zbyt długo. Myślała, że to szybki proces, a Louis przecież nie miał zamiaru patyczkować się z ich kartą przetargową, która jej zdaniem gadała zbyt dużo.
- Może Styles odwala cyrki. Taki gwiazdor jak on zapewne nie przywykł do kranowej wody. Pewnie się kąpię w mleku i bierze kąpiel w wannie z płatkami róż - zaśmiał się Pie, po czym wybuch jeszcze większym śmiechem, jak na śmieszka przystało.
- Może powinniśmy się upewnić, że profesor jest cały. Nigdy nie wiadomo na co wpadnie ten idiota - przytaknął Glove mimo wszystko blondynowi. Podniósł się z sofy i wyjmując broń ruszył w kierunku drzwi, na co skutecznie zatrzymała go Taste.
- Ja pójdę - oświadczyła, kładąc dłoń na jego ramieniu.
Oczywiście nikt się nie sprzeciwił, ale chłopcy wcale nie byli zdziwieni tym obrotem sprawy. Jej domniemany romans z profesorem wciąż grał tam pierwsze skrzypce. Dziewczyna wyjęła broń i pewnym krokiem ruszyła do łazienek. Weszła bez zastanowienia, gdy tylko znalazła się przed drzwiami.
W środku
- Co jest?! - krzyknęła zaskoczona dziewczyna, szybko podbiegając do widowiska na środku łazienki.
Louis słysząc znikąd głos swojej siostry wystraszył się, przez co stracił równowagę. Jego dłonie poleciały do przodu, zaprzestając stabilnego trzymania się na nich, co jednocześnie skończyło się jeszcze większym kontaktem z chłopakiem. Tomlinson wylądował w zgięciu szyi Harrego i gdyby nie strach i dezodent jaki wprowadziła jego siostra, zdecydowanie zaciągnąłby się bezwiednie zapachem skóry chłopaka - pachniała jak kwiaty i rosa o poranku.
- Zaatakował mnie, więc musiałem zareagować! - krzyknął gwałtownie profesor i łapiąc stabilnie grunt pod dłońmi, podniósł się do pionu, opuszczając tym ciało chłopaka.
- Wstawaj! - prychnęła wściekła dziewczyna, wcale nie odpowiadając na to co właśnie wykrzyczał jej brat. Zdezorientowany jak i wystraszony Harry posłusznie wstał. Jego jeszcze miękkie nogi nie pozwoliły na tak szybko proces, przez co dziewczyna wyciągnęła broń. - Nie będziemy tu przebywać wiecznie, rusz dupę inni czekają! - krzyknęła i popchnęła chłopaka do przodu, przez co ten wylądował twarzą na płytkach.
Jedyne co wydał z siebie Harry, gdy uderzył twarzą w płytki to niemy jęk, by nie zdenerwować jeszcze bardziej tej dwójki. Louis nigdy by się nie przyznał, że to co się właśnie wydarzyło przed jego oczami, kazało mu natychmiast odepchnąć siostrę. Gdy zielonooki podniósł się, poczuł pieczenie dolnej wargi, a gdy jej dotknął po jego placach spłynęły kropelki krwi. Odwrócił się do Louisa i Lottie, sam nawet nie wiedząc czemu i wytarł wargę w rąbek koszulki, która zostawiła pokaźny ślad na jasnym materiale.
Louis widząc zakrwawione, pulchne usta, na które jeszcze przed chwilą patrzył lekko zachwycony, całkowicie rozpadł się na kawałki. W jego żołądku pojawił się ciężki kamień i nieokiełznana złość, której nie mógł za nic pokazać, więc jedyne co mógł zrobić to to zdusić w sobie.
Broń na plecach Styles'a, która trzymała Lottie była dla niej uzasadniona, po tym co tam zobaczyła. Wiedziała, że czeka ją poważna rozmowa z bratem.
CZYTASZ
You're my undoing || Larry
Fiksi PenggemarGrupa przestępcza ściąga całkiem nie przypadkowych ludzi do swej świty. Knucie rocznego planu wymaga niemałych poświęceń, a zaskakujące ich okoliczności całkowicie wybijają profesora z szeregu zadań, które tak uważnie przecież zaplanował. Czy uda im...