💜 Rozdział 34 💜

73 14 8
                                    

Gdy wskazówki zegara przesunęły się równo na 21:00, zaczęło następować to, co musiało się stać. Przekazanie dwóch sprzątaczek było dopilnowane co do sekundy, w tym wyjście trzech współpracowników profesora. Godzinna debata przemieniła się w istną plątanine słów i nerwów, przez które wypływały słowa, które wcale nie powinny paść.

- My zostajemy z profesorem. Nie widzę zdecydowanie sensu, żeby osłabiać naszą grupę - wypowiedział uniesionym tonem Track.

Wszyscy siedzieli na sofie, bacznie obserwując trzech swoich zakładników, próbując jednoczenie przeprowadzić bardzo ważną debatę.

- Jak już powiedziałem to, że sprzeciwiacie się wyjściu nie za specjalnie mnie interesuje. Ma być tak, jak powiedziałem - to jedyna wasza szansa, więc do cholery nie ma żadnego ale! - wrzasnął końcowo Tomlinson i chociaż był oschły w swoich słowach, to za wszelką cenę chciał pomóc grupie.

Nawet Lottie nie złożyła sprzeciwu, po przeanalizowaniu sprawy, końcowo uważając to za słuszne. Została u boku swojego brata, więc była po części spokojna.

- No już, słyszeliście co powiedział profesor. Zabierajcie manatki, póki jeszcze możecie - warknęła ostrym tonem Taste, zmiękczając trzech kolegów do ziszczenia planu.

- Mamy być w kontakcie, dopóki nie wyjdziecie z tego pieprzonego miejsca - oznajmił wściekły Glove, końcowo poddają się ich słowom.

A, gdy zabrali swoje rzeczy w plecakach i stanęli przed tylnimi drzwiami, dało się słyszeć wyraźnie wykrzyczane słowa przez Pie'a - Bądźcie ostrożni!

Drzwi się zamknęły, a trzy osoby wydostały się na zewnątrz. Przednie wrota się otworzyły, wpuszczając nieco ciemnego blasku nocy na salę.

- Dotrzymywanie słowa jest chyba twoją mocną stroną, Louis - dało się słyszeć dźwięk z urządzenia, gdy tylko zakładniczki wyszły na zewnątrz, a trzech współpracowników znazło się w bezpiecznej odległości poza murami klubu.

- Waszą także, podporuczniku Smith - sapnął zadowolony Louis. Szybko pozyskał informacje, kto dowodzi tą banda, nim zdążył pojawić się nowy uczestnik ściągnięty przez ojca Styles'a.

Skoro tak gramy, to witam w mojej grze... - pomyślał jedynie Louis, zastanawiając się co ma dalej uczynić.


21:50, sala główna

Harry był na tyle przestraszony, że nie odezwał się nawet słowem przed całą akcją. Dopiero po wszystkim zeszły z niego emocje i zrozumiał, że dłużej już nie wytrzyma - musiał koniecznie opróżnić swój ociężały pęcherz.

- Czy mogę skorzystać z łazienki? - zapytał cicho chłopak, lekko zerkając w stronę Louisa, przez co na pół sekundy złapał jego wzrok.

- A ten jak zwykle... choć fajtłapo - parsknęła poirytowana blondynka, zrywając się z sofy.

- Ja z nim pójdę, pilnuj na kamerach, czy nie knują czegoś, a i sprawdź czy reszta dotarła cała - oznajmił twardo brat dziewczyny, na co ta niechętnie musiała uledz. Widziała ile stresu kosztowało go to, co działo się przed parunastu minuty.


Łazienka TAO

Gdy znaleźli się w środku ponownie otoczyły ich jasne płytki wnętrza. Harry od razu wskoczył do kabiny, starając się być możliwie jak najciszej. Nawet nie zauważył, kiedy mężczyzna zamknął za nimi drzwi na klucz. Louis szybko znalazł się przy oknie, co stało się tylko ich i wyłącznie ich rutyną. Nie minęło za wiele, gdy chłopak wyszedł i szybkim krokiem zjawił się przy umywalce. Umył ręce i spojrzał się w stronę okna, doskonale wiedząc kogo tam spotka.

You're my undoing || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz