💜 Rozdział 31 💜

78 17 6
                                    

Godzina 19:30, pokój

Czas płynął, a wskazówki zegara niemiłosiernie posuwały się do przodu. Ciemność zaczęła spowijać wszystko zewsząd, a dwóch mężczyzn znajdujących się w jednym z wielu pokojów w TAO walczyli o każdy, kolejny oddech.

Zapach papierosów zacierał się gdzieś z kwiatowym, ból i strach dawały niemoc, a totalny brak myśli zakończył to na swój sposób.

- Harry, czy wszystko... - wyjąkał profesor, wciąż wpatrując się w strup na ustach chłopaka. I cholera, jak bardzo miał ochotę włożyć dłoń w te kręcone włosy. Myśli było za dużo...

Louis nie zdążył dokończyć, gdy w ciągu sekundy poczuł dużą, chłodną dłoń na swoim policzku, to go całkowicie zmiotło z życiowej planszy. Mężczyzna znieruchomiał, przymykając powoli powieki, zaczął rozkoszować się dotykiem. Harry zauważając brak jakiejkolwiek reakcji, która zabroniła by mu robić cokolwiek dalej zaczął kontynuować. Poczuł jak twarz mężczyzny mimowolnie wtula się w jego dłoń, co było tak zaskakująco dla niego miłe. Głośne łomotanie serca Tomlinsona, zaczęło zgrywać się z tym młodszego, który również poczuł zdecydowane przyspieszenie.

Złoty pierścionek znajdujący się na kciuku Styles'a przejechał po policzku mężczyzny, na co ten od razu otworzył oczy, ponownie napotykając szmaragdową zieleń. Harry był równie zdenerwowany, co sam Louis. Gdy dłoń kręconowłosego zaczęła ostrożnie odklejać się od jego policzka, zapragnął więcej, zdecydowanie więcej. Zbliżył się do chłopaka na tyle, że poczuł ze zdwojoną siłą kołatanie jego serca i przyśpieszony oddech. Ich czoła się złączyły.

Louis nie mogąc się opanować, włożył dłoń w karmelowe loki, ostrożnie dotykając skóry na karku chłopaka. Harry sapnął, dostając niemalże zdwojoną dawkę endorfin na ciepłą dłoń na swoim karku. Cichy jęk Styles'a okazał się gwoździem do trumny Tomlinsona. Poczuł jak serce podchodzi mu do gardła, a żołądek niemalże ściska się w mały supełek. Gdy ich oddechy się lekko zsynchronizowały, Louis odkleił swoje rozpalone czoło od równie ciepłego młodszego. Spojrzał głęboko w Stylesowe oczy, dostrzegając ponownie ten tajemniczy błysk. Mężczyzna naprawdę nie chciał myśleć, nawet na sekundę czy to słuszne czy nie, po prostu pragnął to zrobić.

Był bardzo ostrożny, gdy zaczął zbliżać się do warg chłopaka, nie chcąc za nic sprawić mu bólu. Przymknął oczy, gdy granicą pomiędzy ich ustami zmniejszyła się na tyle, że mógł złożyć na nich mały pocałunek. Gdy zaskoczony całym aktem Harry nie oddał pocałunku, Louis gwałtownie odsunął się od niego, zostawiając między nimi dość dużą przestrzeń.

Nie minęło za wiele, gdy rozochocony i spragniony bliskości Harry pokonał między nimi dystans i wpił się jak szalony w usta mężczyzny, wcale nie zważając na bolącą wargę. Dłoń kręconowłosego ponownie wylądowała na policzku Louisa, a Louisowa w jego puklach. Czuli bicie swoich serc, łącząc się w wzajemnym akcie.

Oboje byli spragnieni, będąc tego całkowicie nieświadomi. Małe wargi całowały te większe, jakby mało nie być jutra, a z każdą kolejną minutą zaczynało być coraz bardziej intensywnie. Jedynie zadyszka mogła ich powstrzymać na kilkusekundowe przerywniki, które właściwie były synchronizacją ich obu.

Harry gwałtownie naparł na klatkę Louisa, przez co ten się przewrócił, scalając ich klatki ze sobą na twardym podłożu. Nie myśleli nawet, by to zakończyć. Gra uczuć kierowała ich ustami zachłanniej, niż mogliby kiedykolwiek przypuszczać. Czuli się dobrze, nawet bardzo, a wszelakie myśli opuściły ich umysły, skupiając się jedynie na ogromnej przyjemności, którą obaj czerpali z całej sytuacji. Po kolejnych minutach Louis zaczął dopuszczać zdecydowanie więcej myśli do siebie, co zaczęło wszystko zaburzać.

- Harry my... - wysapał zdyszany mężczyzna, gdyż myśli zaczęły ściągać go ku ziemi.

- Owszem, my... - sapnął cicho chłopak, po czym ponownie wpił się w wąskie usta.

- Ale my... - Louis próbował zacząć ponownie, odrywając się od malinowych warg, ale nie na długo.

- Wiem, my... - jęknął Harry, naprawdę nie chcąc nic analizować. Chciał zwyczajnie trwać, dopóki było im to dane.

- Nie możemy - sapnął gwałtownie Louis. Oderwał się od Stylesowych warg i załapał go za ramiona.

- Wiem... - zawachał się chłopak. Nigdy by się to tego nie przyznał, ale był przerażony, że już nigdy nie będzie dane mu tego powtórzyć. Dodatkowo nie znał jego imienia, nie mogąc zwrócić się do niego po ludzku, co zdecydowanie utrudniało chęć rozmowy.

- To dlaczego chcę to zrobić ponownie? - Louis zaczął dopytywać samego siebie. To jak bardzo pragnął ponownie zatopić się w jego ustach, zabierało mu ostatnie cząstki rozumu.

- Dostanę w twarz, jeśli powiem, że ja także? - Harry zapytał ostatkiem sił, powstrzymujących go przed ponownym kontaktem z mężczyzną.

Louis nie wytrzymał, gdy usłyszał skrajnie równie spragniony głos chłopaka. Wpił się w jego usta, po czym obaj ponownie wylądowali na sklepieniu podłogi. Błękitnooki złapał chłopaka w pasie, a gdy obaj podnieśli się po omacku do pozycji siedzącej, wciągnął chłopaka na swoje kolana, wciąż zawzięcie go całując. Tomlinson czując, jak duże dłonie ponownie lądują na jego policzkach, a zgrabny tyłek chłopaka zasiada na jego kolanach, nie mógłby chcieć nic więcej.

Całowali się żarliwie, dołączając po dłuższych chwilach poznawania siebie także i języki, które badały obupulne podniebienia, sprowadzając ich i tak już wibrujące emocje na skraje rozkoszy.

- Jak bardzo... - zaczął Harry. W mgnieniu oka został uciszony pocałunkiem. -... jest złe... - wyrwał ponownie, lecz wąskie wargi skutecznie go uciszyły. -... to co właśnie robimy? - wyjąkał chłopak.

- Bardzo - mężczyzna niechętnie oderwał się od warg Harrego i spojrzał w jego oczy, doskonale widząc, że przepadł na amen.

I chociaż dialog, który ledwo udało im się przeprowadzić upewniał ich w tym, że to nie poprawne, to obaj zrobiliby wszystko, by nigdy tej chwili nie przerwać.

You're my undoing || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz