Neuvillette znalazł się tu, pod wodą z filiżanką swojej ukochanej czarnej herbaty w Fortress of Meropide. Podwodne więzienie nigdy nie było ulubionym miejscem sędzi, ale potrzebował porady, a miał ograniczone opcje. Wriothesley albo Furina. W takich sytuacjach białowłosy wybrałby to pierwsze każdego dnia o każdej godzinie.
Dozorca więzienia usiadł obok Neuvillette z lekkim westchnięciem.
- Czym zawdzięczam sobie twoją wizytę?- spytał Whriothesley. Sędzia nigdy nie odwiedzał sobie Fortress of Meropide od tak bez powodu.- Jakieś nowe dowody w sprawie seryjnych zaginięć? Któryś z więźniów jest z tym powiązany?- dopytywał brunet.
- Nie do końca. Uhm...- Neuvillette obniżył wzrok. Wziął torbę z dwoma listami od Kaeyi. Kurczowo zaciskał na niej ręce.- To bardziej prywatna sprawa...
- O?- drugi od razu się zainteresował. To nie byle dzień, że sędzia przychodził po coś z powodów prywatnych.
- Dobrze to więc...- Neuvillette lekko odchrząknął.- Biorę udział w programie wymiany listów z osobą z innej nacji. Oryginalnie Furina mnie do tego zmusiła, ale okazało się, że mężczyzna z którym koresponduję jest bardzo intrygujący oraz piękny, więc kontynuowałem z nim pisanie. Problem w tym, że ostatnio wysłał do mnie pewien list, a do niego dołączoną pewną fotografię. Zaraz potem wysłał list, w którym przepraszał, pisząc, że to był błąd, który popełnił po pijaku...
- Co było w tym liście?- dozorca był coraz bardziej zainteresowany.
- Sam sobie przeczytaj- sędzia wyjął z torby list od Kaeyi po alkoholu i wręczył go brunetowi.
Whriothesley ostrożnie wziął pierwszy list. Prędko go przeczytał, a potem wybuchł śmiechem.
- Mój cudowny, wspaniały, seksowny Neuvillette~- dozorca powiedział słodziutkim głosem po czym znów zaczął rechotać.
Neuvillette pozostawał w ciszy. Czekał na werdykt.
- Ten cały...- Whriothesley szybko rzucił okiem na podpis.- Kaeya wydaje się całkiem cię lubić. Mówiłeś, że wysłał ci też jakieś zdjęcie?
- Ach... um..- Neuvillette lekko się zaczerwienił. Whriothesley wytrzeszczył oczy. Czy to na pewno był najwyższy sędzia Fontaine, którego znał?- To prywatna sprawa.
- Jak bardzo prywatna?- dozorca uniósł brew, powoli domyślając się o co chodzi.
- Bardzo- sędzia wziął łyka herbaty na uspokojenie, chociaż napój jeszcze nie ostygł i był praktycznie wrzątkiem.
- Mhm- rozmówca skinął głową.- Nagie zdjęcia?
Neuvillette nagle tak wzmocnij chwyt na filiżance, że Whriothesley był niemal pewny, że za chwilę wyrwie z niej ucho. Do tego jego policzki kompletnie się zaczerwieniły. Dozorca więzienia nie był przyzwyczajony widywać sędzię w takim stanie.
- Nie mów tego głośno- skarcił go speszony Neuvillette.- I nie nagie, a w bieliźnie- dodał o wiele ciszej, Whriothesley omal go nie usłyszał.
- W bieliźnie?- dozorca zmarszczył brwi.
- Damskiej bieliźnie...- sprecyzował Neuvillette patrząc intensywnie w podłogę.
- Och. Och...
Nastąpiła bardzo niezręczna chwila ciszy.
- Przepraszam nie powinien był tu przychodzić- sędzia gwałtownie wstał z siedzenia.
- Nie, nie. Zostań- Whriothesley nalegał.- Po prostu trochę nie wiedziałem jak na to zareagować...
Neuvillette głośno przełknął i usiadł z powrotem. Atmosfera nadal pozostawała napięta, ale przynajmniej nie było ciszy.
- Dobrze to jego list przeprosinowy?- Whriotgesley zmienił temat ku uldze sędzi. Neuvillette prędko podał mu następny list.
Dozorca uważnie przeczytał list.
- Nie wspomniał nic o zdjęciu- zauważył celnie Whriothsley.
- Wiem. Właśnie to mnie martwi- rzekł Neuvillette zmartwionym głosem.- On chyba tego nie pamięta.
Drugi mężczyzna kiwnął głową, jeszcze raz czytając list dla pewności.
- Cóż... Wydaje się być zawstydzony tym co wcześniej napisał.- stwierdził dozorca więzienia.- Chociaż w sumie mu się nie dziwię. Pewnie nie chciał w taki sposób pokazać tobie swoje uczucia.
- Uczucia?- Neuvillette dwa razy zamrugał. Nie zbyt rozumiał Whriothsleya.
- Czy to naprawdę wyglądało ci na przyjacielski list? Wiesz jak to mówią... czyny po alkoholu to trzeźwe myśli- sędzia wyglądał na mocno zaskoczonego. Nigdy nie był najlepszy w odczytywaniu ludzkich zachowań.
***
Kaeya z westchnięciem wszedł do baru. Dziś był wyjątkowo wcześnie, bo słońce nawet nie zaszło. Diluc spojrzał na niego z lekko skrywanym zaciekawieniem. Alberich był trzeźwy, więc mógł go uważnie przesłuchać.
- Kaeya- barman przestał wycierać szklankę i nalał do niej wody dla nowoprzybyłego.
- Diluc- niebieskowłosy zajął miejsce przy pustym barze.- Byłeś przy tym jak pisałem list, prawda? Powiesz mi co dokładnie tam napisałem? Wysłałem już od razu rano list przeprosinowy, ale sądzę, że dobrze byłoby wiedzieć skalę problemu.
Ragvindr chwilę się zastanowił.
- Cóż głównie tam komplementowałeś jego urodę i charakter, więc chyba nie było tak źle- Diluc wzruszył ramionami.- Jeszcze przyniosłeś z dumą zdjęcie ze ślubu Jean i Lisy, ale nic szczególnego.
- Które zdjęcie?- Kaeya obawiał się najgorszego.
- Chyba te z przymiarek z Jean. Nie wiem dokładnie. Nie chciałeś mi pokazać- Ragvindr odpowiedział.
- Skąd w ogóle wytrzasnąłem jakieś zdjęcie? I czemu w ogóle pozwoliłeś mi do niego napisać!?- Alberich brzmiał na rozgoryczonego.
Diluc nawet nie miał czasu, by cokolwiek powiedzieć, bo Kaeya wybiegł z tawerny. Na barku tylko została nieruszona szklanka wody.
Kaeya pognał do domu. Przymiarki Jean. Przymiarki Jean! Alberich zwinnym ruchem otworzył szufladę ze zdjęciami, prędko odkrywając, że nie ma tego jednego.
Zdjęcie, które tu leżało było z przymiarek Jean. Niebieskowłosy by dodać otuchy swojej koleżance przebierał się razem z nią. To zdjęcie przedstawiało go jak nosił bieliznę ślubną. Teraz go już tu nie było. Za to spoczywało w rękach Neuvillette.
Kapitan kawalerii zamknął szufladę. Był wręcz wściekły. Czy Diluc nie mógł mu powiedzieć, że to zły pomysł jak on to zawsze robił gdy coś mu strzeliło do głowy? Kaeya westchnął. Najbardziej jednak był zły na siebie. Wiedział, że to nie była wina Ragvindra, a jego.

CZYTASZ
Atrament na papierze[]Kaevillette[]Genshin impact
FanfictionIch korespondencja zaczęła się niewinnie. Powolutku więź zrodziła się dzięki wymianie listów. W miarę pogłębiania się ich korespondencji, zaczęło także pogłębiać się ich uczucie, co prowadzi do spotkania, które wykracza poza słowa na papierze. Żaden...