Środa

67 6 0
                                    

Jest zimno.

To pierwsza rzecz, z której zdaje sobie sprawę Duch, gdy zyskuje przytomność.

Jest mu zimno i pomimo okrytego pluszowym kocem, nie chroni on przed chłodem wilgotnego leśnego ściółki. Z jękiem zwija się głębiej w siebie, ściskając koc jedną ręką, jakby mocniejsze trzymanie go miało sprawić, że będzie mu cieplej.

Coś ciepłego dotyka jego odsłoniętego ramienia. Ręka. Ciepły i pachnący cedrem, szkocką i prochem.

Jasio.

Ghost otwiera oczy i wita go klęczący nad nim Szkot. Delikatny uśmiech zdobiący jego rysy, podkreślony promieniem porannego słońca zaglądającym przez baldachim.

Przyszedł po niego.

Przez to wszystko Johnny jest zawsze przy nim. Nic dziwnego, że się zakochał.

Duch wie, że prawdopodobnie rumieni się i uśmiecha jak idiota, gdy jego chore z miłości myśli krążą mu po głowie, ale jest zbyt zmęczony i obolały, by się tym przejmować.

„No dalej, LT. zabierzmy was do domku” – rozbrzmiewa kojący głos Johnny’ego. „Myślisz, że wytrzymasz?”

Z jękiem, który w połowie przechodzi w ziewnięcie, Ghostowi udaje się usiąść i pociera twarz, przyzwyczajając się do obolałego ciała.

„Co mnie ominęło” – pyta jego poważny głos, gdy mocniej otula się kocem, przygotowując się do wstania.

Mydło pomaga mu wstać, pozwalając wyższemu mężczyźnie oprzeć się na nim, gdy ten znajdzie równowagę. Raz prawie się potyka, ale szybko odzyskuje siły i poprawia koc, aby bezpiecznie go owinąć.

„Szczerze mówiąc, niewiele. Po tym jak się przemieniłeś, byłeś dość przyjacielski w stosunku do mnie i Roacha, ale nie pozwoliłeś Duke'owi się do siebie zbliżyć, więc musieliśmy podać ci środki uspokajające, żeby dostać się do transportera” – zaczyna Soap.

„To wyjaśnia ból głowy” – mruczy do siebie Ghost, pocierając dłonią oko.

Chociaż środek uspokajający dla koni już zadziałał na jego ciało, nadal czuł się bardziej oszołomiony niż zwykle. Jakieś bzdury po efekcie, pewnie dlatego, że to mniejsza dawka, jak przypuszcza.

„Potem osiedliliśmy cię w sanktuarium wilków i poznaliśmy dowodzącą dziewczynę, Cal. Potem zjedliśmy kolację, opowiedziała nam trochę o mieście i okolicznym jeziorze, a po wpuszczeniu do lasu zaproponowała nam wycieczkę po sanktuarium. Pomyśleliśmy więc, że cię zabierzemy, pozwolimy odpocząć, zjeść śniadanie i wyruszyć na wycieczkę” – wyjaśnia Soap.

„Czekaj… czy to jest następny dzień?” – pyta Ghost, jego poczucie czasu zostało wypaczone i zdezorientowane.

"O Tak. Przepraszam, Simon, nie mogliśmy cię odzyskać, dopóki cię nie wypuścili” – przeprasza Soap.

"Oh…"

Ghost już wcześniej nienawidził pomysłu bycia wilkiem przez pół dnia, ale teraz, kiedy rzeczywiście się to wydarzyło, naprawdę mu się to nie podoba. Jest coś niepokojącego w tym, ile czasu minęło, a on nie był tego świadomy, mimo że był technicznie świadomy.

Im więcej o tym myśli, czuje ucisk w żołądku, więc postanawia odejść od tych myśli.

Nie ma sensu się nad tym rozwodzić, po prostu wepchnij te uczucia pod łóżko obok uczuć do Johnny'ego.

„Poczekaj, mówiłeś, że wybierasz się na wycieczkę, kiedy wpuszczą mnie do lasu. Jak się wymknąłeś, żeby mnie dopaść? – pyta Ghost, próbując ogarnąć, co się dzieje.

WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz