- Nie możemy tego tak zostawić. - powiedziała Asia, kładąc się do łóżka.
- Chciałabym powiedzieć, że wyjebane... - westchnęła Ala, robiąc to samo. - ale znam Hanię zbyt dobrze. Może nie byłyśmy jakimiś super przyjaciółkami... ale nie zasługuje na to by siedzieć tam z tą pizdą. Przecież ona z całym tym domem ma związaną masę traum. Przecież..!
CHCE TYLKO POWIEDZIEĆ ZE BIEDNA HANIA (włam od Asi)
- Wiem - Asia złapała swoją dziewczynę za rękę. - Nie musisz się tłumaczyć. Ja też nie znam Zuzi długo, a wiem, że też nie zasługuje na przebywanie tam. Przecież ona pewnie nie zdaje sobie jeszcze sprawy z jakim potworem przyszło jej żyć. Ona pewnie wciąż myśli, że jest pod opieką anioła, który ochronił ją przed takimi zjebami jak my...
- Ale może lepiej, żeby na razie się nie dowiedziała. Gdyby Zuzia poznała całą prawdę, Andżelika pewnie nie ograniczałaby się już z używaniem przemocy. Niewiedza Zuzi zapewnia jej bezpieczeństwo.
- Oby tylko Hania nie miała aż tak źle...
- Na pewno nie. Nie mogłaby być cała ranna, we krwi czy w siniakach, bo przecież Zuzia by to zauważyła. Dzięki temu na pewno sobie radzą. Chyba że już dawno jest po nich...
- Nawet tak nie mów! - Asia nie chciała być pesymistką. Ich przyjaciółki były niewinne. Nie zasługiwały na taki los. Powinny być z nimi, w bezpiecznym miejscu. - Odzyskamy je. Uratujemy!
- Jak? Pójdziemy tam i poprosimy Andżelikę by ta nam je oddała?!
- Nie. Poprosimy Stellę.
...
Poranne pukanie.
Stella otworzyło drzwi biblioteki, w której akurat się znajdowało. Wyglądało na zaspane. Może tam spędziło noc, zamiast w swojej własnej sypialni lub w jakiejkolwiek innej. W tamtej willi ich nie brakowało. A może po prostu spędziło dużo czasu na czytaniu, edukowaniu się lub rozmyślaniach na temat życia czy biznesu.
- Tak? - spytało. Widać było, że nie spodziewało się tych odwiedzin.
- Ocal Zuzię i Hanię. - Ala nie miała zamiaru się powstrzymywać.
Stella patrzyło na nie dwie z dość dużym szokiem. Takich tematów również się nie spodziewało.
- Pomóż nam je ocalić. - kontynuowała Asia. - Obie są naszymi wspólnymi przyjaciółkami i zasługują na ratunek. Twój też.
- I jak chcecie żebym to zrobiło? - Stella brzmiało na dość zrezygnowanych. Kto wie, może już próbowało.
- Dowodzisz mafią. Musisz mieć jakieś sposoby...
Cisza. Stella popatrzyło w dół. Pokiwało jednak głową.
- Pomyśle nad tym co można zrobić. - westchnęło.
Asia od razu rzuciła się na nich, by objąć ich nimi w geście podziękowania. Ala jednak stała w miejscu. Jej sceptyczne nastawienie nie pozwalało jej na pozytywną reakcję. Miała dziwne wrażenie, że coś było nie tak i nie powinna ufać słowom Stelli, póki nie zobaczy czynów.
I słusznie
...
Wieczór. Miejscem tajnych rozmów znów stał się gabinet.
- Halo? - przyłożyli telefon do ucha.
- ...
- Oczywiście. W końcu trzeba było uzgodnić szczegóły. A ja bardzo chciałom to zrobić.
- ...
- Jeszcze nie. Mamy umówione spotkanie za 6 dni. Wtedy ustalimy szczegóły. Tak czy siak i tak się już zgodziła.
- ...
- Zemsta. To chyba wystarczający powód.
- ...
- Przysługę. Tak naprawdę daję ci okazje. Przecież nie ona jedna przyczyniła się do tego wszystkiego. Masz tyle samo powodów do zemsty co ja. W sumie ten sam tylko większy.
- ...
- Wiesz o co mnie prosiły... o kogo...
- ...
Jednak nie musieli zastanawiać się nad odpowiedzią. W głębi duszy znali swoje zamiary i decyzje.
- Nie. - odpowiedz była zbyt stanowcza, by zadawać do tego jeszcze jakieś pytania.
Tylko dlaczego...?
...
Minęło kilka dni. Prawie tydzień. Wszystko było bez zmian. Wszystko wciąż działało tak samo. Stella i Magda wciąż mieli dziwnie negatywne relacje, Asia i Ala wciąż próbowały wymyślić dobry sposób na przekonanie Stelli i Magdy o pomoc w ratunku Zuzi i Hani, Hania po prostu próbowała przeżyć, Zuzia z życia korzystała, jak jej się wydawało, Alicja czekała na dalsze działania Stelli, a Andżelika wciąż męczyła Milenę. Nic ciekawego.
Kolejnego wieczoru Andżelika zeszła na dół. Wszyscy inni byli na górze. Znalazła się tam znów sam na sam z Mileną. Dziewczyna miała zmęczoną głowę wciąż spuszczoną w dół, jeszcze nie zauważyła tej drugiej.
Otworzyła drzwi.
Milena bez strachu podniosła głowę. Dokładnie wiedziała na co ma być gotowa.
- Od jakiej tortury dzisiaj zaczynamy? - spytała, w pełni przekonana, że jest przygotowana na kolejne męczarnie.
- Chcę porozmawiać. - zamknęła za sobą drzwi i zbliżyła się do ofiary. - Powspominać pewne dawne czasy...
Milena otworzyła szerzej oczy. Patrzyła, jak Andżelika bierze spod ciemnej ściany plastikowe krzesło i siada na nim jakieś półtora metra przed nią. Założyła nogę na nogę. Wyprostowała się.
- Naprawdę nie mam zamiaru cie dzisiaj męczyć. Na pewno nie fizycznie. Mnie też to męczy. - stwierdziła. Widziała sceptycyzm we wzroku i ogólnym wyrazie twarzy Mileny. - Mogłabym cię nawet rozwiązać, ale wiem że to lubisz, więc zostawię cie w twoim ulubionym stanie.
Milena zacisnęła szczękę. Wszystkie riposty gdzieś jej uciekły. Milczała.
- Tamta sytuacja pewnie nauczyła cie o tym, że nie można się tak szybko otwierać... - westchnęła. W jej głosie słychać było manipulacje. I szczerość. - Gdyby nie to, już dawno byś stąd uciekła. To właśnie wtedy zdradziłaś mi sposoby, dzięki którym trzymam cię tu bez problemu.
Zmieniła pozycje. Podpadła brodę na rekach, które łokciami położyła na kolanach. Zbliżyła się do Mileny.
- To wszystko ci się po prostu podoba... a ja dobrze o tym wiem. Sama mi o tym kiedyś powiedziałaś. O praktycznie wszystkim. Wtedy.
![](https://img.wattpad.com/cover/336148828-288-k10380.jpg)
CZYTASZ
Przygody wielu idiotów
ParanormalKontynuacja powieści „Przygody wielu debili". Wszystko stało się coraz trudniejsze. Każda droga kierowała się w inną stronę, lecz niektórzy na siłę chcieli zmieniać ich bieg. Każdy miał pójść w innym kierunku, z pozostawioną na wspomnieniach ra...