16. Niewiedza

6 2 0
                                    

     Stella odłożyło słuchawkę. Obie rozmowy zakończyły się sukcesem. Mysz wpadła w pułapkę.

...

- To nie może być to... - Madzia chodziła po willi, rozmyślając nad ostatnimi wydarzeniami. - Kłamali. Oboje. Albo nie powiedzieli całej prawdy. Na pewno nie spotkali się by rozmawiać o Andżelice...

Zatrzymała się. Zza uchylonych drzwi dobiegały rozmowy. Wiedziała, że w środku jest Ala i Asia, ale nie wiedziała czy powinna tam zaglądać. Nie chciała zakłócać ich intymności.

- Czy to znaczy, że Zuzia trafiła w ręce Andżeliki..? - Asia brzmiała na zmartwioną. - Ona i Hania?

- Mam nadzieje, że nie. - odparła Ala. - Mówiłam ci już o tym, co przeszła Hania. Wszystko przez Andżelikę. Jeżeli miałaby wrócić do jej willi... - urwała. Nie chciała o tym myśleć.

- Niestety wydaje mi się, że niestety tak właśnie jest... - westchnęła Madzia, tym samym przyznając się do podsłuchiwania. - Ale mam też wrażenie, że w ich przypadku nie jest tak źle i że są całe i zdrowe.

     Drzwi się uchyliły.

- Jak długo podsłuchiwałaś? - spytała Ala.

- Dopiero co przyszłam. - stwierdziła, stając w drzwiach.

- A skąd wiesz że...? - Asia bała się nawet spytać. Nie chciała przyjąć do wiadomości, że Zuzia i Hania zostały porwane.

- Czuje to - uśmiechnęła się i poszła w dalszą drogę.

Drzwi nie zamknęły się. Madzia poszła dalej.

- Mam nadzieje, że słowa na papierze nie kłamały

...

- I jak rozmowa? - spytała Zuzia, gdy Andżelika wróciła do ich salonu. Hani wciąż nie było.

- Bardzo dobrze. - uśmiechnęła się miło.

- A z kim rozmawiałaś? - Zuzia była bardzo ciekawska. Andżelika musiała się powstrzymywać, żeby nie wpaść w niespodziewaną furię. Bała się, że przez takie pytania dowie się czegoś, czego nie powinna.

- A z nikim. Biznesy mafijne i takie tam - zmów uśmiechnęła się, siadając obok Zuzi na kanapie i obejmując jej biodra swoją ręką.

- Myślałam, że może z Hanią. Dawno jej tu nie było.

     Andżelika zamyśliła się. Zuzia miała rację. Hani coś długo nie było.

- Co ona w ogóle robi gdy sobie idzie? - Zuzia wciąż zadawała pytania.

- Hania... pracuje. - Andżelika podniosła się na nogi. Jej humor od razu się zepsuł. Spoważniała. - Bardzo nie chciała siedzieć bezczynnie. Może trzeba jej pomóc.

To mówiąc poszła, zostawiajac Zuzię samą. Dziewczyna została na kanapie. Miała nadzieje, że Andżelika zaraz wróci i powie jej co ma robić. Mimo, że spędziła dość dużo czasu w tym domu, nie czuła się swobodnie. Wciąż miała wrażenie, że naraża się na złość Andżeliki, której tak naprawdę nigdy przy Zuzi nie okazała. To było zwykle przeczucie i ze względu na nie Zuzia nie czuła swobody. Bała się. Nie chciała by Andżelika pomyślała o niej coś złego. Że nie jest wychowana. Że nie jest przystosowana do luksusowego życia. Że jej nie kocha. Ale kochała.

Prawda?

...

- Idzie - szepnęła szybko Milena.

     Hania podskoczyła i przysunęła się bliżej rąk Mileny. Odgrywały to, co robiły zawsze - Milena skończyła posiłek, a Hania znów musiała związać ręce dziewczyny. Właśnie taką scenę miała zobaczyć idąca do nich Andżelika.

- Nie za długo tutaj przesiadujesz? - spytała sarkastycznie, wchodząc do pomieszczenia.

- Ja...

- Powinnaś się cieszyć. - stwierdziła arogancko Milena. Duch walki powracał do niej gdy tylko widziała twarz swojej porywaczki. - Dzisiejsza sesja była tak mocna, że bolało mnie samo rozwiązywanie mi rąk... - w jej głosie było słychać sarkazm.

- Tak powinno być zawsze. - westchnęła. - Może w końcu zdecydujesz się na uległość.

- Nie licz na to. - odparła.

     Andżelika przez 5 sekund wpatrywała się w obydwie dziewczyny. W końcu w złości podeszła i odepchnęła Hanię.

- Nawet tego nie umiesz zrobić porządnie... - warknęła i zacisnęła linę mocniej.

     Milena poczuła jeszcze większy ból. Syknęła, by go choć trochę zniwelować.

- Oj nie udawaj, że aż tak cię to boli. - zaśmiała się, gdy Milena lekko zwinęła się z bólu.

     Andżelika popchnęła ją. Milena znalazła się na kolanach, dotykając głową podłogi. Nie miała siły się podnieść. Andżelika nadepnęła na jej głowę butem.

     Hania wstała i stanęła w wyjściu. Czekała na rozkazy. Nie chciała uczestniczyć w tej kłótni.

- W takiej pozycji powinnaś mnie zawsze witać.

- Podnieca cię to, prawda? - Milena mimo wszystko kontynuowała swoje prowokacje.

- Oczywiście. - Andżelika znów się zaśmiała. - A ciebie nie?

Brak odpowiedzi. Kto chciałby wypowiadać tak upokarzające potwierdzenie.

- Wiesz co? Jeb się. - warknęła, próbując się wyrwać.

- Chętnie. - ten żart został wypowiedziany z chyba nadmierną powagą. - Ale miejmy nadzieje, że nie z tobą... chociaż kto wie. Może dopiero to będzie w stanie cię złamać...

———
Hajsjjs pozdro (pewna osoba się włamała za pozwoleniem)
———

     Milena nic nie odpowiedziała. Może trochę żałowała tych prowokacji. Z drugiej strony chciała dogadać jej jeszcze bardziej. Miała na to wiele pomysłów, tylko sama nie wiedziała, w jaki sposób później tego pożałuje. Mimo wszystko jednak tamtego wieczoru Andżelika miała zaskakująco doby humor. Ciekawe tylko dlaczego.

- Nie odpowiadasz? W końcu zamknęła ci się twoja niewyparzona morda?

     Dziwnym trafem Milena wciąż milczała.

- I dobrze. - odparła chłodno, odchodząc do Hani, a potem razem z nią wracając na górę.

     Gdy wchodziły po schodach Andżelika znów się odezwała.

- Nie spędzaj z nią tyle czasu. Masz tam przychodzić tylko po to by ją karmić i patrzeć na jej klęske. -

     Nagle zatrzymała się. 3 sekundy później jej ręka znalazła się na podbródku Hani. Obróciła głowę dziewczyny i sprawiła, że ta się na nią popatrzyła. Wszyscy dobrze wiedzieli, że Hania bała się patrzeć na Andżelikę. Ta więc nie owijała w bawełnę.

- Jak przyłapie cię na jakimkolwiek spisku lub wykonywaniu czegoś innego niż moje rozkazy... wiesz dobrze co może się stać.























———————————————————————————
Stfu upokarzam się dla fabuły.

Przygody wielu idiotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz