- Dawno nie miałaś ich aż tak czerwonych
Otworzyła je szerzej, próbując ich nie zamykać, choć one tak bardzo tego pragnęły. Nic dziwnego. Miał je całe zapłakane. Czerwone od łez.
- Odkąd tu przybyłam... - westchnął, nie podnosząc na nią wzroku. - On nigdy takich nie miał. A może to ja nigdy nie miałam...
- Kto do cholery! - Andżelika żałowała że po prostu nie mogła zostawić jej tam nieprzytomnej i wyjść. Nie wyszło jej to. Tak jakby nic jej nie wyszło, chociaż Milena mówiła głosem wyczerpanym, zmęczonym.
- On. - podniosła je w końcu, opuszczając je z powrotem, tym razem z wtórującym temu śmiechem. - Znasz go przecież... To on cię tu doprowadził. Mnie także.
...
Asia cieszyła się, że udało jej się spędzić tamten dzień jakby nic nigdy się nie wydarzyło i nie miało zdarzyć. Po prostu spędziła go z Alą. Cały dzień jako super uwuśna randka. Wyszły nawet na chwilę z domu, ale tam nie miały za bardzo co robić. Willa podobnie co inne znajdowała się trochę dalej od miasta. Samochodem na spokojnie dało się dojechać na jego granicę w jakieś 15 minut. Spacerowały więc razem po lesie, wsłuchując się w śpiew ptaków i szelest roślin.
I mimo wszystko czuły, że bal nie był zwykłym balem. Znały teorie, znały intrygi, znały Andżelikę z opowieści. Wiedziały co zamierza zrobić. Wiedziały, że chce ukryć prawdę.
Tylko nie wiedziały jak wiele mogło się wtedy zmienić.
...
Cały dzień myślała. Próbowała nawet skontaktować się z Alicją, ale nic to nie dało. Chyba też była zbyt zajęta przygotowywaniem się do balu. Też miała misję do wykonania. Pewnie tak jak wszyscy.
Może tylko jej misja była taka niepewna. Madzia dalej nie wiedziała co ma zrobić. Razem z Mileną miały pomóc Zuzi i Hani. Hania nie chce pomocy, Zuzia o niczym nie wie i jest przekonana że jest w niebie, o ile coś się nie wydało. No i Milena, która jest w niewiadomo jakim stanie.
Madzia naprawdę zastanawiała się czy tylko jej plan mógł się tak łatwo posypać.
Może powinna była go zmienić? Nie miała dużo czasu, tylko ona by o tym wiedziała. Jednak była pewna że potrzebowała planu zapasowego. Nie mogła ponieść porażki. To była jedyna szansa.
Ale może kontakt nie był tak złym pomysłem. Może powinna to zrobić. Może to był ten plan, który powinna mieć w zanadrzu. Skoro Stella pracowało z inną mafią, Madzia też mogła, zwłaszcza że z tą już zawarła umowę. Na ten moment nie była sama, ale Alicja już tak. I może Magda nie wiedziała w jaką dziewczyną gra grę, ale czuła, że będą mogły siebie wzajemnie potrzebować.
...
Alicja zamknęła komputer. Nie wiedziała nawet ile informacji sprawdziła, a ile szukała i nie znalazła, ale wiedziała że była już tym wszystkim zmęczona. To wszystko przytłaczało ją coraz bardziej z każdym dniem. Chciała mieć bal za sobą. Chciała mieć to wszystko za sobą. I przy sobie Milenę.
Nie chciała, by znów ktoś odebrał jej najlepszą przyjaciółkę. Nigdy za nikim tak nie tęskniła. Właśnie dlatego coraz bardziej cierpiała, bojąc się następnej nocy. Nocy balowej. Nocy gier i intryg. Nocy oszustwa i oszustów. Nocy w której musiała mieć się na baczności. W której nie mogła nikomu zaufać.
...
Zuzia znów siedziała na jednym z okien i rozmyślała. Znów zaczęła analizować rzeczy, które zdążyły się w tym miejscu od samego początku. To jak Julka nagle stała się Hanią, to jak Andżelika od razu pokochała Zuzię, której kiedyś nie dostrzegła, to że miała tam wszystko, a czuła się jakby nie miała nic. Czuła się jakby Hania cierpiała. Czemu? Przecież jak patrzyła na Andżelikę widziała w niej dobro. Zawsze pojawiało jej się ono w głowie, gdy myślała o swojej miłości. Miłość była dobrem, więc skoro w trójkę się nią darzyły, musiały być dobre. Cała ich trójka.
Tylko dlaczego Hania cierpiała?
...
Przechadzając się po korytarzach w ramach odpoczynku, rozglądała się dookoła. Może szukała spokoju w labiryncie swoich myśli, a może po prostu nie umiała zebrać nawet ich. Może usilnie próbowała, chcąc w końcu móc myśleć jak każdy normalny człowiek, a nie jak coś niższej kategorii, kto nie umiał nawet samodzielnie wypowiedzieć słów tkwiących w jego gardle od dłuższego czasu.
Znała ten dom na tyle dobrze, że wiedziała gdzie się znajdowała, nie używając do tego oczu. Miała wrażenie że te były wyłączone już od początku jej krótkiej podróży, może były zatopione w myślach. Dlatego wiedziała że właśnie przechodziła obok pokoju z odczytem monitoringu. Był zamknięty, ale miała do niego klucz. Wiedziała co mieściło się w każdym zakamarku tego budynku, skoro musiała wykonywać rozkazy związane z całą jego powierzchnią.
Otworzyła go i weszła do środka. Było tam dużo kurzu, który właśnie miała zamiar powycierać. Poszło jej dość szybko, więc od razu po wykonanym zadaniu wyszła i powędrowała dalej.
...
Zza zakrętu wyszła Zuzia, która dopiero co wstała z parapetu. Usłyszała jakieś dźwięki, a że zwyczajnie znudziło jej się myślenie, postanowiła przejść się po willi. I wtedy dostrzegła pokój z wetkniętym do drzwi kluczem. Nigdy nie była w tamtym pokoju, tak jak w większości pomieszczeń w tym domu. Ciekawiło ją co znajdowało się za nimi. Poruszyła klamką i otworzyła je.
W tym samym momencie w którym Hania przypomniała sobie, że nie wzięła z powrotem klucza.
Zuzia wkroczyła do środka. W pomieszczeniu zastała wiele monitorów, z których prawie każdy był wyłączony. Obraz pojawiał się jedynie na trzech: jeden pokazywał salon, drugi to samo pomieszczenie od innego kąta, a trzeci kuchnie. Reszta nie pokazywała nic, ale Zuzia w zasięgu ręki dostrzegła przycisk włączający urządzenia.
- Nie! - krzyknęła Hania, łapiąc Zuzię za nadgarstek i wyciągając ją z pomieszczenia, zanim ta zdążyła cokolwiek dotknąć.
Drzwi zostały zamknięte, a klucz wyciągnięty i schowany.
- Żartujesz sobie?! - Hania znów podniosła głos.
- Ale ja... ja nic nie zrobiłam... - Zuzia chciała zacząć się tłumaczyć.
- Z jakiegoś powodu nigdy tam nie byłaś! Nie miałaś prawa tam wejść, rozumiesz?! Czy ty naprawdę nie zauważyłaś jeszcze tego wszystkiego?! Je zauważyłaś po jakiej cienkiej nitce stąpasz?!
- Ja...
- Nie mam zamiaru obrywać za twoje zachowanie! - krzyknęła ostatni raz, po czym odeszła.
Zuzia została sama na środku korytarza. Była zapatrzona w te same drzwi zza które została wyciągnięta, ale w myślach miała tylko słowa Hani. To wszystko brzmiało tak brutalnie. Słyszała je tak samo głośno, jakby dziewczyna wypowiadała jej to wszystko, stojąc tuż obok. Ale Zuzia stała tam sama, patrząc na drzwi i w kieszeni ściskając klucz do nich pasujący.
...
Podczas każdej takiej ciszy Andżelika wiedziała że coś nadchodzi. Spodziewała się różnych rzeczy, które mogły za kilka sekund wypłynąć z ust Mileny. Więc czekała. Jej ciekawość była bardzo ludzka, czasem nieopanowana. Stała więc i czekała.
- Chce tylko dożyć jutra... - stwierdziła cicho, znów nagle zmieniając temat. - Chcę dożyć jutra, by On mógł dać wszystkim szansę posmakować krwi.
Andżelika tylko westchnęła, akceptując swoje fantazje o tym, że Milena jest po prostu chora na głowę i wygaduje głupoty. Dlatego kolejny raz wyszła, próbując przekonać się do bycia spokojną. W końcu następnego dnia miał być bal.
Dlatego wyszła, zostawiając Milenę razem z jej zmartwieniami.
- Oj... dam wam szansę. Dostaniecie ją prosto we własne ramiona. - uśmiech pojawił się na opuszczonej przez niego głowie. - Będziecie mogli spijać ją z samych siebie.

CZYTASZ
Przygody wielu idiotów
ParanormalKontynuacja powieści „Przygody wielu debili". Wszystko stało się coraz trudniejsze. Każda droga kierowała się w inną stronę, lecz niektórzy na siłę chcieli zmieniać ich bieg. Każdy miał pójść w innym kierunku, z pozostawioną na wspomnieniach ra...