26. Bankiet

6 1 0
                                    

     Położyła się. Podłoga była zimna. Ale to dobrze. Wszystko jakby w niej wrzało. Przerażający ból rozprowadził się już po całej jego głowie. I jeszcze ta rana.

     Rozwiązywanie rąk trochę im zajęło, zwłaszcza że nie potrafił zebrać myśli, a każdy ruch jakimkolwiek mięśniem powiększał ból jeszcze bardziej. Później zdejmowanie opaski z oczu było o wiele łatwiejsze. Zdjęła również plaster. W końcu nic nie zahaczało tamtego rozcięcia.

     Rzuciła je na ziemię, rozluźniając rękę, która bezwładnie opadła na podłogę. Zmarszczył czoło, gdy znów poczuła ból przez uderzenie.

     A mimo wszystko wciąż nie mogła zasnąć.

...

Minęła idealna ilość czasu. Andżelika już od piętnastu minut była gotowa na przyjęcie gościa. Od czasu w którym odbywała się kara za ucieczkę zdążyła się przespać a później wstać, zjeść małe śniadanie, ubrać się w swoje jak zwykle seksownie opinające, a z drugiej strony luźne ubrania, uczesać i pomalować.

- Jak wejdzie, masz iść do Mileny. Zajmij go jakoś...

- Go...? - Hania wolałaby nie spotkać Andżeliki na korytarzu, co było definitywnie zaplanowane. Ale ją spotkała.

- Nie zadawaj pytań. Pięć minut po jej przyjściu masz przyjść do gabinetu. Po prostu wykonaj rozkaz. - warknęła Andżelika i odeszła.

     Wybiła godzina 12:00. Punktualnie, czyli tak jak lubiła Andżelika, do jej drzwi zadzwonił dzwonek. Podeszła do nich, a dwóch jej ochroniarzy je otworzyło. Za nimi stała Alicja.

...

     Mimo zamkniętych oczu wiedziała kto schodził na dół. Mogła je otworzyć, ale bardzo nie chciała. Mogła jak zawsze zacząć udawać, że kontroluje sytuację, ale tym razem nie miała nawet siły podnieść się na ręce. Leżała więc. Wciąż.

- Milena...? - spytała na przywitanie Hania, tak jakby nie spodziewała się że go tam spotka.

Chciała poczekać na odpowiedź, jednak zorientowała się, że Milena nie miała zamiaru odpowiadać. Podeszła do niej szybszym tempem. Kucnęła. Zorientowała się co znajduje się na jej twarzy. Chciała odezwać się i powiedzieć coś, zaoferować pomoc, a mimo że Milena miała zamknięte oczy, przerwała jej, gdy dziewczyna tylko rozchyliła usta.

- Po co kazała ci przyjść? - spytała, głosem innym niż zwykle. Hania od razu wykryła tą zmianę. Przychodziła tam codziennie. Mimo różnych złych wydarzeń, które miały w tym czasie miejsce, dopiero teraz wyglądało na to, że coś w nich uderzyło. Głos był pusty, jakby martwy.

- Nie wiem. Nie powiedziała. Mówiła tylko, że gdy przyjdzie Alicja mam...

- A... - odparła krótko Milena. Westchnęła tak, jakby miała coś powiedzieć. Jednak milczał.

- Andżelika... - zaczęła trochę inny temat. - Kazała mi przyjść za chwilę. Do gabinetu. Pewnie będą coś ustalać.

- To dobrze. - stwierdził - Pójdziesz tam i zapamiętasz całą rozmowę, a później mi o niej powiesz.

- Rozumiem... - przytaknęła. - przepraszam... nie mogę patrzeć na tą ranę... ta krew... - zaczęła gubić się w myślach.

Złapała miskę z wodą, którą zostawiła wtedy służąca i obmyła Milenie twarz. Krew już nie ciekła, Hania zmyła całą. Zrobił się strup. Ale Milena nawet nie próbowała jej powstrzymać.

- Czuję że chcesz porozmawiać o czymś jeszcze. - stwierdził nagle. Hania jakby wyrwana ze snu popatrzyła w nagle otwarte oczy Mileny, które kierowały się tuż w jej własne.

Przygody wielu idiotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz