ROZDZIAŁ 2 JULIA

6 1 0
                                    


- Olivio wpadnij do mnie na chwilę z teczką EF Industry – powiedziałam przez interkom i zerknęłam do kalendarza czekając na moją wspólniczkę.

Jak na piątkowy poranek czułam się wyjątkowo do dupy - zmęczona i zniechęcona, a czekały mnie dzisiaj jeszcze dwa spotkania. Było to dla mnie o tyle niekomfortowe, że w pracy zawsze stawiałam na profesjonalizm tak w zachowaniu jak i w wyglądzie. Na luz pozwalałam sobie dopiero w czasie wolnym, którego i tak miałam niewiele. Mój codzienny ubiór stanowiły dopasowane garsonki, jedwabne bluzki, eleganckie szpilki, dyskretna biżuteria oraz delikatny makijaż. W biznesie nauczyłam się, że kiedy spotykam się z klientem on zawsze zwraca uwagę na wygląd zewnętrzny. I nie ma znaczenia czy to kobieta czy mężczyzna. Tak ten świat jest zbudowany, że oceniamy w pierwszej kolejności na tej podstawie, dopiero później mamy okazję udowodnić swoje kompetencje. Dla mnie to oznaczało tyle, że musiałam ciężko pracować, być na bieżąco z trendami rozwojowymi rynku i mieć tak zwanego nosa w biznesie, aby nikt nie mógł mi niczego zarzucić.

Trzy lata temu założyłyśmy z Olivią prężnie rozwijającą się firmę SoldarCo. Z naszych usług korzystały przedsiębiorstwa, które chciały się rozwijać poprzez przejęcie małych lub upadających spółek. Robiliśmy rozeznanie rynku, zbieraliśmy potrzebną dokumentację a potem przedstawialiśmy oferty potencjalnych zakupów. Lubiłam te biznesowe zawiłości, nawet jeśli często spotykałam się z krytyką, a nawet zazdrością.

- Jestem, przepraszam że zajęło to chwilę, ale dzwonili jeszcze z Falcon i potwierdzili, że nas chcą – powiedziała uśmiechnięta Olivia, wchodząc do mojego gabinetu.

- Świetnie, to twoja zasługa! - przyznałam. - Później będziemy świętować, a wracając do EF myślę, że mamy dla nich to czego chcą. Przejrzyj jeszcze raz umowę i dodaj tam podpunkt dotyczący przejęcia tej firmy z Bostonu. Rozmawiałam z prezesem EF i zdecydowali się właśnie na nią. W poniedziałek spotkamy się i dopniemy wszystkie szczegóły.

- Rezerwujemy coś czy przyjadą do naszego biura? – zapytała.

- Będą u nas o dziewiątej, zajmiemy salę konferencyjną więc trzeba poprosić July, żeby o ósmej w poniedziałek ustawiła tam serwis kawowy i jakieś przekąski – wynajmowałyśmy w dużym biurowcu całe piętnaste piętro z czego byłam ogromnie dumna, a pomieszczenie w którym organizowałyśmy spotkania było naszą wizytówką. Jedna ściana była cała przeszklona z zapierającym dech widokiem na panoramę miasta. Czasami kiedy biuro pustoszało lubiłam tam stać w ciemności i obserwować tętniące życiem ulice pode mną.

Ustaliłyśmy plan na następny tydzień i omówiłyśmy jeszcze działania w kwestii Falcon. Była to naprawdę duża firma budowlana. Mieli spory kapitał i chcieli rozwinąć działalność dodając do swoich usług wykonawstwo nietypowych zleceń z wykorzystaniem betonu dekoracyjnego i innych nowoczesnych materiałów. Szkoda im czasu na tworzenie całej technologii od podstaw, dlatego zwrócili się do nas z prośbą o rozeznanie rynku i wybór kilku małych firm, które mogliby ewentualnie wchłonąć. Wiązałam duże nadzieje z tym zadaniem i planowałam w najbliższym czasie poświęcić się tylko temu. Gdybym przeprowadziła wszystko zgodnie z życzeniami Falcon na pewno korzystnie odbiłoby się to na naszej firmie, posypałyby się nowe zlecenia i mogłybyśmy zatrudnić dodatkowych ludzi.

- Okej, załatwione– powiedziała Olivia zamykając notes. - A teraz powiedz mi czy Bodes się odzywał?

- Jeszcze nie, chociaż obiecał że do końca przyszłego tygodnia poda mi lokalizację Frentona i wtedy zdecyduję co z tym dalej zrobić. Chociaż wiesz, że do tej pory nikomu nie udało się go namierzyć. Jeśli jednak jakimś cudem go znajdzie i okaże się, że znajduje się gdzieś daleko będę musiała zostawić firmę na dłużej. A tego chcę uniknąć, bo Falcon jest dla mnie teraz priorytetem. Jednak z drugiej strony ta sprawa ciągnie się już zbyt długo i muszę ją ostatecznie zakończyć – wyliczałam swoje myśli chaotycznie.

Zabójcza przeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz