ROZDZIAŁ 25 MAX

2 0 0
                                    

Mężczyzna odjechał spod domu. Po chwili ruszyłem za nim. Po około piętnastu minutach jazdy zaparkował pod niewielkim lokalnym bankiem. Obserwowałem okolicę, ale nic szczególnego nie przykuło mojej uwagi. Zwykły dzień roboczy i ludzie śpieszący się do swoich spraw. Wszyscy pędzili i nie widzieli nic więcej poza celem swojej podróży. Dzięki temu łatwiej mi się pracowało. Zniknięcie w tłumie jest o wiele prostsze, jeśli nikt nie zwraca na ciebie uwagi.

Kiedy po dwóch godzinach Matt nie wyszedł z budynku uznałem, że był tutaj pracownikiem i zdecydowałem się wejść do środka. Wnętrze banku przypominało kształtem koło. Tuż za drzwiami od ziemi do sufitu ciągnęły się dwa filary. Na wprost mnie znajdowała się długa lada podzielona na okienka, przed którymi w kolejce czekali klienci, a po bokach ustawiono biurka bankowców obsługujących bardziej skomplikowane sprawy. Stanąłem za jednym z filarów, z uwagą wpatrując się w tablicę zawierającą informacje na temat kredytów, pożyczek i innych usług. Kątem oka dostrzegłem Matta przy jednym z biurek opatrzonych jego nowym imieniem i nazwiskiem: Paul Bodes. Rozmawiał po włosku ze starszą kobietą. Nie mogłem go zbyt długo obserwować, istniało ryzyko, że mnie rozpozna. Wróciłem do samochodu i znowu czekałem. Kiedy mężczyzna skończył pracę wrócił prosto do domu, gdzie przed drzwiami stała ta sama kobieta z roześmianym dzieckiem.

Mógłbym zacząć wypytywać sąsiadów, ale na takich osiedlach ludzie byli podejrzliwi i nie dzielili się informacjami z obcymi. Poza tym, nie byłem jeszcze w pełni sprawny fizycznie i musiałem odpocząć po niemal całym dniu siedzenia w niewygodnej pozycji.

Kiedy wróciłem do mieszkania, przejrzeliśmy z Helen jeszcze raz pliki, które miałem na nośniku danych, włącznie z dokumentami potwierdzającymi tożsamość Matta.

- Nie ma tu żadnej informacji o rodzinie. Po twoim telefonie od razu się za to zabrałam i niestety do niczego więcej się nie dogrzebałam. Czy to możliwe, żeby Patrick się pomylił? – zapytała wpatrując się w ekran.

- Wątpię – Patrick był naprawdę dobry w tym co robił, ale przecież nie był nieomylny. – Próbowałem się do niego wcześniej dodzwonić, ale wysłał mi tylko krótką wiadomość, że cały czas jest z Julią i nie może rozmawiać – wyjaśniłem.

- Słuchaj, może Matt ma taką przykrywkę– Helen spojrzała na mnie uważnie. – Nie działajmy pochopnie. Jutro znowu trzeba go obserwować – zasugerowała.

Pokiwałem tylko głową i zostawiłem ją samą. Musiałem wziąć ciepły prysznic, żeby rozgrzać mięśnie. Zdjąłem koszulkę i uważnie obejrzałem sińce wokół żeber. Zaczęły już zmieniać kolor na jaśniejszy, co było dobrym znakiem. Nie odnotowałem żadnych niepokojących objawów i odetchnąłem z ulgą. Stałem długo pod strumieniem wody i rozmyślałem. Podjąłem słuszną decyzję nie informując Julii o bracie. Jeśli się okaże, że faktycznie był niewinny, to wszystko zaczynało się od nowa. Dotychczas zebrane poszlaki i dowody wskazywały na Matta. Jednak to, co dzisiaj zobaczyłem sprawiło, że zaczynałem wątpić w jego winę. To mi się do tej pory nie zdarzyło. Każde zlecenie przygotowywaliśmy z Helen w najdrobniejszych szczegółach. Być może w tej sytuacji zawiodłem ja sam. Czy na pewno udało mi się zachować całkowity dystans emocjonalny? W grę wchodziło przecież życie Julii, ale też zemsta. A może zbyt szybko uznałem winę Matta, bo tak było wygodniej? Chciałem za wszelką cenę zamknąć ten rozdział swojego życia i zignorowałem sygnały ostrzegawcze.

Kiedy poczułem na skórze chłód, opuściłem kabinę. Szybko się wytarłem i założyłem dres. Popiłem wodą tabletki przeciwbólowe i podjąłem ostatnią próbę kontaktu z Patrickiem. W końcu odebrał.

- Wybacz, ale naprawdę nie mogłem wcześniej – mówił bardzo cicho.

- Rozumiem – odparłem i pokrótce zdałem mu relacje z dzisiejszego dnia. Przedstawiłem też swoje wątpliwości.

Zabójcza przeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz