ROZDZIAŁ 27 MAX

3 0 0
                                    

- Mia...-szepnął. - Nigdy się nie zorientowałeś, co? Chciała wyjechać ze mną, ale dowiedziałem się o jej śmierci i.... - nie był w stanie mówić dalej.

- Ty ją zabiłeś! - warknąłem.

-Co? Nie! Oczywiście, że nie! Ja ją kochałem człowieku!

- Więc kto?

- Nie wiem, naprawdę nie wiem. Ale musiałem wyjechać! Wszystko już było przygotowane i opłacone, dokumenty, policjanci którzy mieli szybko zamknąć sprawę... - wyliczał.

- Zamknij się! - przerwałem mu.

Czy Matt mówił prawdę o Mii, czy kłamał, to już nie miało znaczenia. Żadna informacja nie zmieni przeszłości. W ostatnich latach zależało mi jedynie na tym, aby znaleźć jej mordercę. Sploty dziwnych wydarzeń łączyły się i powodowały, że wciąż jak idiota brodziłem po omacku.

- Masz kontakt z matką? - zapytałem.

- Nie! Umówiliśmy się, że poczekamy z tym do śmierci ojca, nie chciała ryzykować wcześniej - odparł.

- Dlaczego tak się go boisz?

- Bo...On jest niebezpiecznym człowiekiem Max i nie chcę o nim rozmawiać! - zdenerwował się. - I jak w ogóle mnie znalazłeś?!

- Nieważne. A teraz mnie posłuchaj. Wyjedź gdzieś z rodziną, to bardzo ważne - zasugerowałem.

- Co? Dlaczego? – zdziwił się.

- Nie mam teraz czasu wszystkiego ci tłumaczyć. Julia jest w ogromnym niebezpieczeństwie i być może ty również – odblokowałem drzwi i kazałem mu wysiąść. – No już! Na co czekasz – krzyknąłem zniecierpliwiony. Matt potknął się, opuszczając samochód i biegiem rzucił się w kierunku domu.

Ruszyłem z piskiem opon. Wybrałem numer najpierw Julii, potem Patricka. W obydwu przypadkach włączyła się poczta głosowa. Jechałem z dużą prędkością nie zważając na znaki i nerwowo rozglądałem się dookoła. Nieznane mi dotąd uczucia kiełkowały gdzieś w moim umyśle i rozprzestrzeniały się na całe ciało. Nie mogłem dać się im sparaliżować.

Richard Dark, opiekuńczy ojciec dla jednego dziecka i przerażający dla drugiego. Kim był ten człowiek? Miałem go od początku na wyciągnięcie ręki, ale nigdy nie brałem pod uwagę na poważnie. Dlaczego? Bo nie widziałem w tym żadnego sensu. Ale może właśnie o to chodziło. Dałem się zmanipulować i wciągnąć w grę jak amator.

Wpadłem do mieszkania. Helen na mój widok poderwała się z kanapy.

- Co się dzieje? – zawołała zdziwiona.

- To Richard Dark – popatrzyła na mnie pytająco. – Muszę znaleźć Julię i Patricka– uruchomiłem komputer i wpisałem numer dziewczyny do odpowiedniego programu.

- Niemożliwe – wyszeptała Helen. – Jesteś pewien? Przecież go sprawdzałam!

- Nie mam innego typu, do diabła! Więc tak, jestem pewien! Skontaktuj się jak najszybciej z Hudsonem i powiedz mu, żeby na wszelki wypadek zablokował dostęp do systemu Patrickowi!

Wydawało mi się, że mapa ładuje się bardzo powoli, ale w końcu na ekranie pokazała się mała czerwona kropka, a u dołu wyświetliła się lokalizacja urządzenia. Telefon działał. Sygnał nadawał z okolic Paryża. Natomiast system nie zlokalizował aparatu Patricka.

- Obawiam się, że nie ma wątpliwości – usłyszałem jak Helen mówi do słuchawki. – Jest – zawiesiła głos i spojrzała mi przez ramię – Gdzieś pod Paryżem – później posługiwała półsłówkami – Nie, tego nie wiemy. Dobrze, tak w porządku, przekażę, w kontakcie – zakończyła.

Zabójcza przeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz