Bolało mnie całe ciało. Próbowałam poruszać rękami i nogami, ale bezskutecznie. Były związane mocnym sznurem. Szarpnęłam jeszcze raz, ale mięśnie odmawiały współpracy. Leżałam na boku na jakimś starym materacu, który śmierdział potem i zwietrzałym piwem. Mdliło mnie. Usiłowałam przekręcić głowę tak, by zaczerpnąć choć trochę świeżego powietrza - nadaremnie. Zesztywniały kark zaprotestował ostrym ukłuciem. Z trudem skupiłam wzrok i starałam się coś dostrzec. Nie potrafiłam oszacować wielkości pokoju, który był spowity mrokiem. Jedynym źródłem światła była lampka ustawiona na starym stoliku zawalonym jakimiś papierami. Obok niego, ktoś na wprost mnie, ustawił krzesło, z którego zwisały pasy i łańcuchy. Z tyłu w kącie majaczył jakiś mebel. Zarys kształtów przypominał duży fotel.
Jak do tego doszło? Ostatnie co pamiętałam to jazda na lotnisko w towarzystwie Patricka, jego nietypowe spojrzenie i dziwne uczucie otępienia. Chciałam go zawołać, ale moje gardło odmówiło posłuszeństwa.
Sukinsyn. Czym on mnie nafaszerował? Ale najważniejsze, dlaczego to w ogóle zrobił? Usłyszałam kroki na drewnianej skrzypiącej podłodze. Po chwili w polu mojego widzenia pojawiły się buty. Mężczyzna kucnął i dostrzegłam jego twarz. Młodą, ze swobodnym uśmiechem na ustach. Chciałam uciec, wrzeszczeć, zrobić cokolwiek co sprowadziłoby pomoc. Szarpałam się, ale to tylko wzmogło ból w nadgarstkach, a zaciskający się sznur utrudniał prawidłowe krążenie krwi. Słyszałam dziwne piski i charczenie - to ja wydawałam te dźwięki.
- Spokojnie gwiazdeczko, pośpij sobie jeszcze– wyszeptał. – Później porozmawiamy – wbił w moje ramię igłę i opróżnił strzykawkę z przeźroczystym płynem. Odpłynęłam.
Nie wiem ile czasu byłam nieprzytomna, ale obudziłam się oparta plecami o ścianę, a mężczyzna siedział naprzeciwko i przyglądał mi się uważnie.
- Masz, napij się – przystawił mi kubek ze słomką do ust. Byłam tak spragniona, że łapczywie chwyciłam rurkę i wypiłam wodę do końca. To spowodowało straszny kaszel i pieczenie w przełyku.
- No już, już – powiedział do mnie jakbym była dzieckiem, które trzeba uspokoić i delikatnie ocierał chusteczką moją brodę, po której spływała ślina. Odrzuciłam głowę w bok.
- Och, nie dąsaj się gwiazdeczko – założył mi kosmyk włosów za ucho. Przeszedł mnie dreszcz obrzydzenia.
- Dlaczego? – udało mi się wychrypieć. Przełknęłam ślinę i po chwili dodałam głośniej – Co ja ci zrobiłam?
- Ty? Absolutnie nic, rozczaruję cię, ale nie grasz tu głównej roli, jesteś – zamyślił się szukając właściwych słów. – Powiedzmy, że jesteś środkiem do celu, ale nie martw się dla ciebie też przygotowałem coś specjalnego – oblizał lubieżnie usta.
- Jesteś chory – wysapałam z niedowierzaniem.
Roześmiał się. Był to śmiech szaleńczy, do szpiku niepokojący i wywołujący ciarki na całym ciele.
- Gdzie jest Patrick?
- Och, nie był już potrzebny - machnął lekceważąco dłonią.
Chryste, co to znaczyło?
- Co mu zrobiłeś?! - wykrzyknęłam.
- Nie twoja sprawa - warknął. Zrezygnował z przesadnie uprzejmego tonu.
- Kim ty jesteś? - kręciłam głową w niedowierzaniu. Nie znałam tego człowieka. Nigdy go nie widziałam.
- Najemnikiem - odparł krótko.
- Czyim? - musiałam się dowiedzieć.
- Och to doprawdy zabawna historia, więc wolałbym ci ją opowiedzieć nieco później. A właściwie to nie... - przyłożył palec do ust. - Sama zobaczysz.
CZYTASZ
Zabójcza przeszłość
RomanceNie osądzaj zanim nie dowiesz się wszystkiego. Julia Dark od wielu lat na własną rękę próbuje zlokalizować mężczyznę, który zamordował jej brata. Dobrze go zna, bo przyjaźniła się z nim jako nastolatka. Dlatego kiedy prywatny detektyw odnajduje Maxa...