ROZDZIAŁ 7 JULIA

3 0 0
                                    

Wylądowałam w środku nocy w Wenecji. Nie zwracałam szczególnej uwagi na otoczenie tylko, od razu skierowałam swoje kroki do całodobowej wypożyczalni samochodów, żeby móc jak najszybciej dostać się do Bassano del Grappa. Formalności poszły sprawnie i już po trzydziestu minutach siedziałam w nowym pojeździe niemieckiej marki. Wstukałam w nawigację adres hotelu i wyruszyłam w drogę.

Byłam zmęczona i to bardzo, właściwie bardziej psychicznie niż fizycznie. Pomysł ustalenia planu w trakcie długiego lotu był kiepski. Wisiało nade mną widmo spotkania z ojcem w najmniej odpowiednim momencie. Dlaczego wybierał się do Europy? Nie prowadził interesów poza San Francisco. Nie zabierał ze sobą matki, a więc wakacje również odpadały. Jednego mogłam być pewna - nic mi z jego strony nie zagrażało. Może po prostu znalazł sobie kochankę i chciał z nią wyjechać z dala od udręczonej żony. Musiałam skupić się na Maxie i pamiętać o tym by się nie rozpraszać ojcem.

Dlaczego Max zostawił mi przesyłkę? Nie miałam wątpliwości, że to właśnie on za tym stał. Czy istniała szansa, że Bodes mnie zdradził i poinformował mężczyznę, że go szukałam? Ten scenariusz był prawdopodobny, ale odrzuciłam go ze względu na propozycję jaką złożył mi detektyw. Skoro Max był w Europie to w jaki sposób nieostemplowana koperta znalazła się w mojej skrzynce? Czy mógł mieć wspólników? Boże, te wszystkie myśli kotłowały się w mojej głowie i tylko mnożyły kolejne wątpliwości. Jazda samochodem po włoskich drogach dobitnie uświadomiła mi, że nie miałam już odwrotu. Podjęłam decyzję i powinnam zmierzyć się z tym co mnie tu czekało.

Musiałam myśleć o Mattcie, robiłam to dla niego. Kochałam go, był moim opiekunem i jedyną tarczą ochronną przed ojcem. Wszystko brał na siebie i dbał bym zaznała w domu choć odrobinę miłości, więc byłam mu to winna. Mieliśmy niezwykle silną więź, którą z nieludzkim okrucieństwem przerwano. Nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdybym chociaż nie spróbowała podjąć walki z zabójcą brata.

Tylko nadal nie wiedziałam jak to zrobić. Cholera, byłam taka naiwna jeśli wydawało mi się, że będę panować nad sytuacją. Jechałam ciemną nocą w obcym kraju porywając się na coś co mnie przerastało, zanim na dobre się zaczęło. Mój nastrój wahał się pomiędzy słusznością tego co zamierzałam, a brakiem wiary we własne możliwości.

Nawigacja zasygnalizowała koniec trasy i zaparkowałam na wąskiej uliczce obok hotelu. Weszłam do przestronnego lobby z podłogą wyłożoną eleganckim czarnobiałym dywanem w pasy, który tłumił moje kroki. Skierowałam się do klasycznej drewnianej, lśniącej recepcji. Na ścianie za nią wisiał piękny impresjonistyczny obraz przedstawiający kobiety w ogrodzie. Ciepły i gustowny wystrój przykuwał oko i na pewno był w stanie zaspokoić wyrafinowane oczekiwania turystów.

- Dobry wieczór – przywitała mnie młoda recepcjonistka.

- Dobry wieczór, Julia Dark, mam rezerwację u państwa – odpowiedziałam.

- Chwileczkę – kobieta zerknęła w monitor komputera. – Oczywiście, apartament jest gotowy, za chwilę każę przynieść jedzenie i ciepłą herbatę, zatrzyma się u nas pani dwa tygodnie? – zapytała.

- Na ten moment tak, jeśli coś by się miało zmienić to dam znać – odparłam.

- Oczywiście, życzę pani miłego pobytu, w razie pytań proszę wybrać z telefonu w pokoju jeden i połączy się pani bezpośrednio z recepcją – kobieta się uśmiechnęła.

- Dziękuję – powiedziałam i wzięłam kartę magnetyczną do pokoju. Marzyłam tylko o tym, żeby coś zjeść i położyć się spać.

Wysiadłam z windy na pierwszym piętrze. Mój apartament mieścił się na końcu korytarza. Przechodząc obok jednych z mijanych drzwi usłyszałam głośne męskie głosy żywiołowo o czymś dyskutujące. Miałam nadzieję, że mój sen będzie wystarczająco mocny i żaden hałaśliwy gbur go nie zakłóci. Jeden z mężczyzn krzyknął głośno:

Zabójcza przeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz