Opowiedzenie o liście, o przyznaniu się do morderstwa i moich poszukiwaniach zajęło mi kilkanaście minut. W tym czasie siedzieliśmy na kanapie, a Max ani razu mi nie przerwał. Miał nieprzeniknioną twarz. Tylko w niektórych fragmentach marszczył brwi jak na przykład wtedy, gdy przyznałam, że znalazłam go dzięki detektywowi o nazwisku Bodes. Poczułam ogromną ulgę, gdy to wszystko z siebie wyrzuciłam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że w głębi duszy marzyłam o tym by okazał się niewinny.
Uwierzenie Maxowi wcale nie było trudne. Jego zdziwienie było autentyczne, tyle potrafiłam rozpoznać w tych nieprzeniknionych oczach. Tylko skąd on...
- A właściwie jak się zorientowałeś? - zapytałam ciekawie.
- Wcale tak bardzo się nie zmieniłaś - odparł. - Ale jeśli chcesz wiedzieć to lepiej ci było w czarnych włosach no i musisz zdjąć te kontakty.
- Cholera, myślałam że dobrze się przygotowałam do swojego zadania - mruknęłam.
- A właściwie to co zamierzałaś ze mną zrobić? - uniósł brew.
- Nie chcesz wiedzieć!
- Uwierz mi, że chcę. Dopiero co oskarżyłaś mnie o śmierć brata... - urwał. - I chyba jeszcze ci nie powiedziałem, że naprawdę mi przykro, że Matt nie żyje - dotknął kosmyka moich włosów.
- Dziękuję, minęło tyle czasu, ale myślałam że jeśli znajdę ciebie....Znaczy jego mordercę - poprawiłam się. - To w jakiś sposób pomszczę tę okrutną śmierć.
- Powtórzę pytanie, co chciałaś zrobić?
- Przez chwilę rozważałam wynajęcie płatnego zabójcy - odparłam szeptem i spuściłam wzrok.
- Słucham? - wyprostował się gwałtownie. - Jak to sobie wyobrażałaś?
- To była tylko krótka chwila, przysięgam! Nie mogłabym tego zrobić! Naprawdę! przecież mnie znasz! Znaczy.... Znałeś! - zakończyłam nieskładnie swoje zapewnienia.
- Spokojnie, wierzę ci - uśmiechnął się po swojemu jednym kącikiem.
- Nie wiem co robić dalej i do tego jeszcze te przesyłki.... - przyznałam.
- Chwila! Jakie przesyłki?
- Te, które dostałam myśląc, że są od ciebie - opowiedziałam mu o zdjęciu i wiadomości.
- Pomogę ci - zaskoczyła mnie jego nagła deklaracja.
- Nie! To może być niebezpieczne!
- Uwierz, nic mi nie grozi - powiedział lekceważąco.
- Skąd możesz wiedzieć? Nie, nie mogę się na to zgodzić! Po prostu zadzwonię do Bodesa i zacznę od nowa poszukiwania - położyłam dłoń na jego udzie i lekko je ścisnęłam.
Nie zdawałam sobie sprawy z tego gestu dopóki nie nakrył ręką mojej.
- Nie dzwoń do nikogo Julio - poprosił cicho. - Naprawdę się tym zajmę.
- Ale jak... - pokręciłam głową bezradnie.
- Mam swoje sposoby.
Zabrałam rękę, zawstydzona swoją śmiałością. Byłam chwilowo w rozsypce i zamierzałam zrzucić winę za moją labilność emocjonalną na te wszystkie rewelacje, które dosłownie zwaliły się na mnie.
Miałam tyle pytań... A jednocześnie kompletną pustkę w głowie. Czy naprawdę mogłam to zrobić? Zaufać mu jak gdyby nigdy nic?
Przyjrzałam mu się ukradkiem. Na jego twarzy nie dostrzegłam żadnego strachu, ani zdziwienia, ani nawet zainteresowania. A przecież to o czym mu powiedziałam każdego normalnego człowiek wytrąciłoby z równowagi. A on... On był cholernie spokojny. Za spokojny jak na mój gust.
- Dlaczego chcesz mi pomóc? – zapytałam podejrzliwie.
- Bo... – odchrząknął. – Bo po pierwsze mogę i potrafię, a po drugie – zrobił dłuższą pauzę przed następnym zdaniem – Myślę, że prawdopodobnie Matta i Mię zabiła ta sama osoba i jesteś w niebezpieczeństwie i może...Ten ktoś, już tu jest. Chcę cię mieć cały czas na oku. Pozwól mi na to.
- Co? – zerwałam się gwałtownie z kanapy. – Czemu tak uważasz?
Ewidentnie coś wiedział, ale nie chciał zdradzić swoich tajemnic. Troska o moje bezpieczeństwo pochlebiała mi, ale sekrety wzbudzały niechęć. Dużą niechęć.
- Julio – westchnął, zaczynał tracić to swoje opanowanie.
- Nie – uniosłam dłoń w geście zatrzymania. – Powiedz mi co wiesz.
- Nie mogę, proszę cię o to byś mi zaufała.
Zaśmiałam się gorzko. On chyba nie zdawał sobie sprawy z tego w jakim mentalnym bagnie obecnie się znajdowałam.
- Wiem, że kierowała tobą chęć odnalezienia mordercy brata, a ja jestem w stanie ci z tym pomóc. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że aktualnie jestem jedyną osobą, która może to zrobić.
Wiedział jak trafić w czuły punkt, bym się poddała.
∞
- Jeszcze jedno - powiedział zanim wyszedł. - To bardzo ważne, musisz zachowywać się jakbyś była na wakacjach, możliwe że jesteś pod obserwacją. Rano zabiorę cię na startowisko, znam paralotniarza który lata w tandemach.
- Mam latać na paralotni jak gdyby nigdy nic? - zapytałam z niedowierzaniem.
- W tych rejonach to bardzo popularny sposób spędzania urlopu.
Z rezygnacją kiwnęłam głową. Nie pozostało mi nic innego. Potrzebowałam czasu, żeby choć minimalnie poukładać sobie w głowie ten cały chaos.
Po jego wyjściu poczułam się dziwnie samotna w pustym, ciemnym pokoju. Opróżniłam mini barek ze wszystkich słodkich przekąsek. Byłam na cukrowym haju, a moje myśli zdecydowały się wziąć udział w dziwacznym wyścigu – która najszybciej zostanie poddana analizie. Wszystko się zmieniło. Wystarczyła ledwie doba pobytu na włoskiej ziemi, aby przekonania z ostatnich lat roznieść w drobny pył.
CZYTASZ
Zabójcza przeszłość
RomanceNie osądzaj zanim nie dowiesz się wszystkiego. Julia Dark od wielu lat na własną rękę próbuje zlokalizować mężczyznę, który zamordował jej brata. Dobrze go zna, bo przyjaźniła się z nim jako nastolatka. Dlatego kiedy prywatny detektyw odnajduje Maxa...