🫀 𝓻𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 29

209 8 7
                                    

TW: KREW, OMDLENIE

POV: MAIA

    Obudziłam się. Sięgnęłam po telefon, który pokazywał godzinę 11:15. Kocham spać. Czułam na udzie ciepłą dłoń Jaśka, który nadal spał.

    Delikatnie się poruszyłam, starając się nie obudzić bruneta, ale Z MOIMI UMIEJĘTNOŚCIAMI oczywiście straciłam pustą na szczęście szklankę wody z szafki nocnej.
- Kurwa... - przeklinałam pod nosem, modląc się w duchu, żeby Janek się nie obudził.

    Wstałam z łóżka i zaczęłam zbierać szkło gołymi rękoma. Może to nie był najlepszy pomysł, bo kilkumilimetrowy kawałeczek szklanki wbił mi się we wnętrze dłoni. Ja pierdole... Ja to jednak jestem umiejętna.

   Jestem strasznie wrażliwą osobą... Na widok krwi zrobiło mi się słabo, dlatego usiadłam z powrotem na łóżku i zaczęłam głośno przeklinać wszystko i wszystkich.
- Maia..? - usłyszałam nagle głos Janka. - Coś ty odwaliła... - popatrzył na mnie i przetarl oczy. - Maia, nic Ci nie jest?! - zerwał się na równe nogi, gdy tylko zauważył krew. - Maia, heeej, nie odpływaj...

    Jego słowa stawały się coraz cichsze... I cichsze... I cichsze. Praktycznie nic nie widziałam. Wszystko się kręciło. Mgła? Ciemno. Ktoś zgasił światło..? Albo włączył? Nie widziałam nic. Nie słyszałam nic. Czułam. Czułam, jak ktoś mnie przenosi..? Zimno... Nie widziałam gdzie jestem i co się dzieje...

    Jednak ten stan nie trwał długo. Po krótkim czasie odzyskałam przytomność, jednak nadal nie byłam do końca świadoma co się dzieje. Widziałam Janka. To było w tamtym momencie najważniejsze. Był ze mną. Nie zostawił mnie.

    Cały czas przy mnie był i trzymał mnie mocno za rękę.

×××

POV: JANN

    Obudziłem się i pierwsze co ujrzałem to była Maia. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że... Krwawiła. Jej dłoń była cała czerwona. Zerwałem się na równe nogi i zauważyłem potrzaskaną szklankę. Jasna cholera, Maika, coś ty najlepszego zrobiła...

    Wiedziałem, że Maia jest wrażliwa, ale nie sądziłem, że zemdleje na widok krwi... Osunęła się na łóżku, a ja od razu zacząłem się bawić w ratownika. Złapałem Maię i przeniosłem do łazienki, żebym mógł zwilżyć jej twarz zimną wodą.

    Maia, błagam, obudź się.

    Po niecałej minucie Maia odzyskała przytomność, a ja odetchnąłem z taką ulgą, jak nigdy dotąd.
- Co to było, hm? - zapytałem, gdy już doszedłem do siebie i byłem w stanie wydusić z siebie cokolwiek.
- Ja... Nie wiem. - odpowiedziała Maia drżącym głosem. - Przepraszam...
- Heeej, myszko, za co Ty mnie przepraszasz? - była tak niewinna... - Nic się nie stało, przecież wszystko jest dobrze. Najważniejsze, że Tobie nic nie jest. - powiedziałem głaszcząc ja po głowie.
- Dziękuję... - odparła i delikatnie się uśmiechnęła. Zauważyłem, że próbowała wstać, lecz jej na to nie pozwoliłem.
- Oj, nie, mysza, jeszcze nie wstawaj, poleż chwilkę, zaraz Ci przyniosę wody. - oznajmiłem i kazałem jej się nie ruszać.

    Poszedłem do kuchni po zimną wodę w plastikowym, różowym kubku, bo mam wrażenie, że Maia nie będzie chciała mieć styczności ze szklankami co najmniej do końca tygodnia. Mamy poniedziałek. Świetnie.

POV: MAIA

    Naprawdę przezajebisty początek dnia.

    Już czułam się lepiej. Janek przyniósł mi wodę w JAKIMŚ RÓŻOWYM, PLASTIKOWYM KUBKU Z KOTKAMI DLA PIĘCIOLETNICH DZIECI, ale napiłam się i od razu poczułam się jak nowonarodzona. Serio.

    Czułam się jak w niebie. Jasiek to anioł, nie chłopak. Nie dość, że od razu zaczął mi pomagać i zerwał się z łóżka praktycznie natychmiast, to jeszcze cały czas przy mnie był i delikatnie trzymał mnie za rękę, dbając o mój komfort psychiczny... Jaki on uroczy.

    - Mam super plan na dziś... - zaczęłam, gdy SIŁĄ zostałam już przeniesiona do łóżka. Byłam w stanie chodzić i czułam się o wiele lepiej, ale Janek uparł się, że mam leżeć, a on w międzyczasie zaopatrzył mi ranę i pozbierał resztki szklanki z podłogi. Tylko zachował się mądrzej i ostrożniej ode mnie. Wiadomo.
- Oj, nie. Dzisiaj zostajemy w hotelu. - zaprotestował niemalże od razu Jasiek. - Bo jeszcze mi gdzieś zasłabniesz. - zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, brunet podszedł do mnie szybkim krokiem i uciszył mnie pocałunkiem. - Zrobię nam śniadanie, później w coś pogramy i zrobimy maraton filmowy, co ty na to?
Plan idealny...
Ten dzień nie mógł być bardziej idealny...

     W SUMIE MÓGŁBY BYĆ GDYBYŚ NIE ZBIŁA TEJ GŁUPIEJ SZKLANKI KOBIETO. ~

---

hiiii !

As u can see, Maia jest umiejętnym człowiekiem (ikona)

Taki troszkę drastyczny rozdział, inny niż zwykle 🤭

Hope you like it!

Love yaa 🫶🏼🫶🏼🫶🏼

🫀 𝓣𝓱𝓮 𝓛𝓮𝓽𝓽𝓮𝓻 - 𝓙𝓪𝓷𝓷 𝓯𝓯 🫀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz