🫀 𝓻𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 2

229 12 19
                                    

   Wyszłam za salę wyciągając po drodze jednego papierosa z paczki.
- Kurwa! - krzyknęłam nagle sama do siebie, bo zauważyłam, że nie wzięłam ze sobą zapalniczki.
Ale zaraz się uciszyłam, bo zauważyłam coś.
A raczej... Kogoś.

   Był to Jann we własnej osobie. Stał przy tylnych drzwiach do sali preselekcyjnej i opierał się jednym łokciem o barierkę. W drugiej dłoni trzymał świeżo odpalonego papierosa. Jest szansa.

   - Hej... - zaczęłam cicho, bo byłam podekscytowana, zestresowana, szczęśliwa, ale i smutna z racji, iż dowiedziałam się, że mój idol niszczy sobie zdrowie papierosami. Po prostu czułam wszystkie emocje świata na raz. Żołądek mi się wykręcił. - Masz może zapalniczkę? - zapytałam nieśmiało.

   Jan od razu na mnie spojrzał i pokiwał głową zaciągając się. Wyciągnął z kieszeni uroczą, różową zapalniczkę z Hello Kitty, która paliła się niebieskim płomieniem. Gdy wyciągnęłam rękę, żeby odebrać przedmiot z jego dłoni, ten nie chciał mi jej dać. Nie od załapałam o co mu chodziło, lecz po chwili, gdy odpalił zapalniczkę i popatrzył na mnie przeszywając całą moją duszę swoim wzrokiem - olśniło mnie. Nachyliłam głowę z papierosem w ustach, a chłopak mi go zapalił. Zaniemówiłam. Byłam tak zszokowana, że nie mogłam wydusić z siebie nawet żałosnego "dziękuję", tylko też się oparłam o bramkę i zaciągnęłam.

   - Stresujesz się pewnie... - zaczęłam nagle.
- Nawet nie masz pojęcia jak. - odpowiedział smutno Janek.
- Ja tam jestem przekonana, że wygrasz. - powiedziałam bez wahania, żeby dodać mu otuchy. Musiał wiedzieć, że go znam i wspieram.
- Dziękuję młoda, ale wydaje mi się, że mam małe szanse na wygraną. - westchnął smutno. Widać było po nim, że miał totalnego doła. - Ale naprawdę doceniam to, że mnie wspierasz. - powiedział i zaciągnął się. Nagle dodał - Skąd przyjechałaś?
- Mieszkam niedaleko. Jakieś siedem kilometrów stąd.
- Jakbyś się postarała to byś słyszała wszystko z balkonu. - Powiedział bez emocji, a ja żeby rozluźnić atmosferę zaśmiałam się cicho.
- Nie psuj sobie zdrowia, młoda. Nie powinnaś palić, ile ty masz lat? - zapytał Jann.
- Jestem pełnoletnia, spokojnie...  Tylko wszyscy mi mówią, że wyglądam na młodszą. - odpowiedziałam po czym dodałam szybko - Z resztą, ty też nie powinieneś palić. Masz zbyt piękny głos, żeby go tak niszczyć.
Brunet uśmiechnął się i powiedział bezdźwięcznie słowo "dziękuję".

   Gdy już oboje wypaliliśmy papierosy i niedopałki kulturalnie wyrzuciliśmy do śmietnika, staliśmy jeszcze chwilę i rozmawialiśmy. Jann nie musiał się spieszyć, bo był już ubrany i gotowy do wyjścia na scenę. Wyglądał niesamowicie... Co? Nie! Czy ja się zakocha... NIE, NIE I JESZCZE RAZ NIE! Janek pewnie ma już kogoś, ma dwadzieścia cztery lata i swoje życie prywatne. Dla mnie może pozostać tylko idolem. ~ rozmyślałam tak patrząc mu prosto w oczy, gdy ten coś mówił. Totalnie się wyłączyłam, aż nagle usłyszałam słowa chłopaka:
- ... co myślisz? - zapytał.
Kurwa idiotka.
- Um... Możesz powtórzyć? Bo lekko się zestresowałam, wiesz, rozmawiam z idolem i się trochę no... tak jakby... wyłączyłam. - powiedziałam. Boże, jak mi było wstyd...
- Jasne - zaśmiał się cicho chłopak, po czym powtórzył. - Pytałem czy podoba ci się ten outfit i co myślisz o spodniach. Bo szczerze nie wiem czy pasują.
- Uważam, że wyglądasz przecudownie, z resztą tak jak zawsze... - czułam jak się rumienię - Znaczy... Kurwa. Um. Tak. Wyglądasz super i spodnie... Spodnie, tak. Spodnie też są super.
Chłopak się zaśmiał, a na jego twarz napłynął rumieniec. Jaki on jest uroczy.
- Jak masz na imię? Bo ty moje znasz... - zapytał nagle chłopak.
- Maia. - odpowiedziałam.
- Ładnie. - stwierdził, nie odrywając wzroku od moich oczu.
Od razu mu podziękowałam.

   - JANN NA SCENĘ! - usłyszeliśmy nagle wołanie jakiegoś mężczyzny.
- Muszę już lecieć, młoda. Miło się gadało. - powiedział i uśmiechnął się.
- Jasne, powodzenia, Janek. Smash your competition, baby! - odpowiedziałam, po czym cicho się zaśmiałam.
Brunet nagle podszedł bliżej mnie i objął. Przytulił mnie. Sam od siebie. Z własnej woli.

  
I wtedy poczułam jego zapach... Jego intensywny zapach. Nie mam pojęcia jakim perfum używa, ale wiedziałam już, że to będą moje ulubione perfumy do końca życia. Mocna woda kolońska. Najbardziej wyczuwalne w niej były nuty drzewa sandałowego i pomarańczy... Rozmarzyłam się.

   CO SIĘ DZIEJE W MOJEJ GŁOWIE, KURWA, KOBIETO OGARNIJ SIĘ.

   Oczywiście bez chwili zastanowienia odwzajemniłam uścisk.
Nagle usłyszeliśmy otwierające się drzwi, przy których staliśmy.
- Boże, Jan, to nie jest odpowiedni moment na podrywanie koleżanki. - Mówiąc to brzmiał totalnie jak każdy mój nauczyciel z gimnazjum. - Umówicie się na randkę po występie, okej? - powiedział mocno poirytowany mężczyzna.
Jann popatrzył na mnie i puścił mi oczko.
- Miło było Cię poznać, Maia. - powiedział.
To co czułam w tamtym momencie jest naprawdę ciężkie do opisania.

---

HIIIIIIIIII!!!

Mamy drugi rozdział 🥹

Powiem szczerze, w tym fanfiku dzieje się bardzo dużo i może nie bardzo, ale dość szybko. Mam nadzieję, że wam to nie będzie przeszkadzać 🫶🏼

Love yaaaa!!! 🫶🏼

🫀 𝓣𝓱𝓮 𝓛𝓮𝓽𝓽𝓮𝓻 - 𝓙𝓪𝓷𝓷 𝓯𝓯 🫀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz