🫀 𝓻𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 27

200 13 21
                                    

POV: JANN

    Tak cholernie się stresowałem. Była godzina siódma czterdzieści pięć, a ja nie mogłem spać. Zazwyczaj spałem do około jedenastej, bo jestem osobą, która uwielbia spanie i ogólnie odpoczynek, ale ten dzień był inny. Specjalny. Który odmieni moje życie, tak samo jak i Mai o sto
osiemdziesiąt stopni.

    Nie spałem już dłuższą chwilę. Może z godzinę. I w ogóle się nie ruszałem. Jak sparaliżowany. Tylko obejmowałem Maię i nuciłem jej cicho do ucha nasze ulubione piosenki. Rozmyślałem. Myślałem definitywnie za dużo i układałem sobie w głowie każdy możliwy przebieg zdarzeń. Prowadziłem wewnętrzny monolog i trochę się dobijałem myślami. Gdy nagle Maia się obudziła.
- Ooo, dzień dobry, skarbie. - powiedziała.
- Dzień dobry, mysza. - odparłem. Po moim tonie głosy było słychać, że jestem trochę przybity.

    A co jeśli...

    Wstaliśmy i zamówiliśmy śniadanie. Ja dziś postawiłem na tosty francuskie, ale ze stresu prawie nic nie zjadłem. Maia też zamówiła sobie tosty i byłem z niej tak dumny, gdy zjadła całą porcję...

×××

(TIME SKIP)
godzina 15:00

POV: MAIA

    Szczerze, bardzo martwiłam się o Jaśka. Wydawał się być bardzo zestresowany, ale nie chciał mi za nic powiedzieć czym. Cały czas udawał, że było okej, ale ja jednak widziałam, że wcale tak nie było. Bałam się, że może to ja coś spieprzyłam... Znowu. Jak zwykle. Nie mogłam go stracić... Błagam, zabierzcie ode mnie wszystko,
tylko zostawcie jego.

    Około godziny 15:00 leżeliśmy wtuleni w siebie na łóżku i nagle wpadłam na pomysł, że możemy przejść się na spacer. Tam chciałam zapytać go, czy wszystko dobrze i przeprowadzić z nim poważną rozmowę.

×××

POV: JANN

    Leżeliśmy na wygodnym łóżku wtuleni w siebie, gdy w pewnym momencie Maia wpadła na pomysł przejścia się na spacer. Stwierdziłem, że to całkiem dobry pomysł. Zegarek pokazywał godzinę piętnastą piętnaście. Szczęśliwa liczba. Może wszystko pójdzie zgodnie z planem. Mam nadzieję...

    Wstaliśmy i się przebraliśmy, po czym wyszliśmy na naszą ulubioną trasę po mieście. Poszliśmy w to samo miejsce, w którym byliśmy wczoraj. Bardzo nam się tam spodobało...

    Tam. To idealne miejsce.

    - Maia... - zaczęłam nagle, gdy położyła się na trawie. Chciała oglądać gwiazdy. Droga nam trochę zajęła i było już praktycznie ciemno. Idealny moment.
- Tak? - odpowiedziała bez wahania.
- Wstań. - powiedziałem, a ta zdezorientowana zrobiła to o co poprosiłem. Gdy wstała złapałem ją za ręce i zacząłem mówić.
- Jest możliwość, że rozmawiamy teraz ostatni raz. - powiedziałem i zauważyłem że wargi Mai rozchylają się, w celu powiedzenia czegoś, jednak ja podniosłem dłoń i ją ucieszyłem, po czym kontynuowałem. - Ale to wszystko zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. - Maia była zszokowana i widać było po niej, że nie do końca rozumie o co mi tak naprawdę chodzi. Więc ciągnąłem dalej:
- Musisz odpowiedzieć mi szczerze na jedno pytanie, dobrze? - zapytałem.
- Dobrze... - Maia mówiła cicho i się jąkała. Głos jej się łamał. Biedna...
- Kochasz mnie..? - zadałem jej te pytanie patrząc prosto w jej szaro-niebieskie tęczówki, które tak bardzo uwielbiałem podziwiać.
- Jeszcze pytasz?! Oczywiście, że tak, głupolu! - odpowiedziała oburzona.
Zaśmiałem się na słowo "głupolu". Jeszcze nigdy mnie tak nie nazwała i trochę rozbawiła mnie jej reakcja. Ale kontynuowałem. Musiałem w końcu przejść do rzeczy, tak?
- Maia... - powiedziałam, a głos mi się załamał.
- Janek... - odparła Maia patrząc mi głęboko w oczy.
- Czy ty... - zacząłem, ale nie umiałem wydusić z siebie tych słów. Uklęknąłem. - Czy ty... Wyjdziesz za mnie..?

---

HELOOOOO

Trzymajcie rozdział 27 hihih

JANEK W KOŃCU OŚWIADCZYŁ SIĘ MAI!!! 🥹🩷

Mam nadzieję, że mnie nie zeżrecie za to że wstawiam to w czasie kiedy najprawdopodobniej macie lekcje 😭

Love yaaa 🫶🏼

🫀 𝓣𝓱𝓮 𝓛𝓮𝓽𝓽𝓮𝓻 - 𝓙𝓪𝓷𝓷 𝓯𝓯 🫀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz