Słyszałam wiele o różnych porwaniach i zabójstwach. Niektóre były bardziej brutalne, inne mniej. Czytałam wiele książek o takiej tematyce. Wszystkie opisywały jednak wydarzenia, dziejące się w odległych dla mnie latach. Byłam dalej młoda. Ale mogłam zaryzykować stwierdzeniem, że przeżyłam już wiele. Problemy psychiczne, konflikty rodzinne i miłosne, złamane serce, życie w odrealnieniu, uzależnienia. Ludzie zeszłego wieku twierdzili, że jak można mieć problemy w wieku siedemnastu lat? Przecież to są błahostki, a nie prawdziwe problemy, więc powinnam przestać pieprzyć i wziąć się do roboty. Do tej pory tak mówili, a miałam już dwadzieścia pięć wiosen za sobą. Dalej nie mogłam mieć ciężkiego życia, bo byłam za młoda i przesadzałam.
Nikt nie rozumiał, że ciągnęło mnie do mroku, przemocy, zła. Przynajmniej tak myślałam. Każdego kogo spotkałam na swojej drodze życia sądził, że to chore wymysły. Bo przecież, jak można kochać prawdziwą, niebezpieczną adrenalinę? Czułam się przez to wykluczona i niezrozumiana przez społeczeństwo. Tak było do moich osiemnastych urodzin. Wtedy poznałam go. Jedynego człowieka, który mnie rozumiał. Opiekował się mną. Troszczył się o moje dobro. Jednak problem pojawił się, kiedy to ja zaczęłam się do niego przywiązywać.
Kochać go.
Dla niego sprawa była prosta. Znaleźć uległą małolatę z problemami, aby nią manipulować, dobrze wypieprzyć i zostawić. Pobawić się, jak małe dziecko nową zabawką przez krótką chwilę, a następnie wyrzucić do kosza z innymi i pozostawić w zapomnienie. Nie przewidziałam tylko, że dzieci czasem tęsknią za tą zabawką i chce do niej wrócić, by znowu się pobawić.
Jednak wszystkie zabawki, w tym ja, myślały, że osoby, pokroju go, będą cię kochać, zawsze będą cię chronić przed złem, czyhającym w ciemności. Takie zabawki nie miały świadomości, że to wszystko było złudną iluzją. Że nie da się uchronić przed mrokiem i ciemnością, jeżeli to twój właściciel jest złem, gorszym od tych piekła rodem.
Takie zabawki nie były przygotowane na samego szatana, który olśniewał pięknem tylko zewnętrznie, bo w środku był skażony, zepsuty, zniszczony i zły do szpiku kości.
Nie byłam gotowa na przybycie Nicodemusa Walkera, byłam gotowa na jego odejście, to kolejne pojawienie się w moim życiu było nie do przyjęcia.
Jednak, kiedy kupisz już bilet do piekła nie ma drogi odwrotu.
CZYTASZ
𝐃𝐮𝐥𝐜𝐲𝐧𝐞𝐚 | +𝟏𝟖 W TRAKCIE POPRAWY
Romance[...] - Jesteś chory, Walker. - Choruje na ciebie, Alice White i nie udawaj, że tego nie wiesz. [...] - Zniszczysz mi życie... - Nie da się zniszczyć czegoś, co jest już dawno zrujnowane. [...] Alice White po siedmiu latach spotyka swoją licealną...